Bielszczanin Sebastian Kawa zajmuje obecnie pierwsze miejsce w klasyfikacji mistrzostw świata w wyścigach szybowcowych, który rozgrywane są w chilijskim Santiago. Polak wyprzedza reprezentantów Niemiec i Włoch.
 
Po pierwszym dniu zawodów, bielski pilot był trzeci (pisaliśmy o tym w artykule: www.bielsko.biala.pl/16558,aktualnosci). Miło nam poinformować, że bielszczanin z dużą przewagą wygrał drugą konkurencję mistrzostw. Tego dnia wyścig ukończyło tylko dziewięciu zawodników. Trudne warunki pogodowe - których efektem były znacznie mniejsze prędkości przelotowe szybowców - wymagały od wszystkich mistrzowskiego opanowania sztuki pilotażu. Najlepszy w tym gronie okazał się Sebastian Kawa i dzięki temu zwycięstwu objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej zawodów.
 
Wczoraj w godzinach wieczornych naszego czasu zakończyła się trzecia konkurencja mistrzostw. Piloci lecieli nisko nad zboczami Andów przy średniej prędkości 100 km/godz. Przez dłuższą część odcinka z dużą przewagą prowadził Sebastian, lecz pod koniec trasy dogonił go reprezentant Włoch Thomas Gostner, który leciał na większej wysokości. Dzięki temu mógł rozwinąć większą prędkość, co pozwoliło Włochowi osiągnąć metę na kilka sekund przed Kawą. Polak zajął drugie miejsce i tym samym umocnił się na pozycji lidera mistrzostw.

 
Satysfakcję z dobrych wyników mąci to, że skradziono Sebastianowi komputer z osprzętem niezbędnym dla przygotowania się do lotów oraz dokumenty i kartę kredytową, które pozostawił w biurze zawodów na czas lotu.

W dobrych warunkach atmosferycznych piloci latają na mistrzostwach z prędkością do 160 km/godz. Zapytaliśmy więc Tomasza Kawę, ojca i pierwszego trenera Sebastiana o to, jak to możliwe, że podczas przygotowań do zawodów szybowiec bielskiego mistrza rozpędzał się nawet do 400 km/godz.
 
 - Współczesne szybowce przelotowe mogą latać z prędkościami do około 300 km/godz. względem powietrza – wyjaśnił nam pan Tomasz. - Akrobacyjne szybowce rozpędzają się do jeszcze większych prędkości, które dodatkowo rosną w powietrzu rozrzedzonym na dużej wysokości. Nad szczytem Aconcagua Sebastian latał na wysokości przekraczającej 7000 m , co daje ok. 30 proc. przyrost prędkości szybowca względem ziemi. Na takich wysokościach niemal zawsze wieją bardzo silne wiatry. Z ich pomocą "Diana" pilotowana przez Sebastiana zamieniła się w "turbojeta" i w parę chwil wróciła nad Santiago z wigilijnego spaceru ponad Andami do Argentyny.
 
Zawody kończą się 9 stycznia. Do rozegrania pozostało pięć konkurencji. Nastroje w naszej ekipie są optymistyczne. Drugi polski pilot, Stanisław Wujczak zajmuje po trzech wyścigach siódme miejsce i zachował szanse medalowe.
 
                                                                                                                        rok