Bielszczanie znani są z lokalnego patriotyzmu. Jednym z powodów tak silnej miłości do ich miasta są zapewne jego walory przyrodnicze. Niezależnie od tego, w której części Bielska-Białej mieszkamy, już po kilku minutach od wyjścia z z domu możemy rozpoczynać górską wędrówkę. Do najbardziej znanych, lubianych i popularnych kierunków wycieczek należą Szyndzielnia i Klimczok, a na rodzinne wypady - Dębowiec. Na każdym z tych szczytów stoi schronisko. Niektóre postawione już w XIX wieku.

Zacznijmy więc naszą historyczno-krajobrazową wycieczkę. Pierwszy przystanek zrobimy na Dębowcu położonym na wysokości 536 m n.p.m. Po krótkim i przyjemnym podejściu stajemy na polanie, z której roztacza się ładna panorama Bielska-Białej. Na samej górze tejże polany znajduje się schronisko górskie, jedno z najstarszych w polskich Beskidach. Jak podaje Tomasz Biesik w książce pt. "Schroniska górskie dawniej i dziś. Beskid Mały, Śląski i Żywiecki", budynek ten został wzniesiony już w połowie XIX wieku. Na początku pełnił jednak rolę gajówki Zarządu Lasów księcia Sułkowskiego. Prawdopodobnie pod koniec XIX wieku zaczęła w nim działać restauracja.

Budynek przetrwał I i II wojnę, ale został splądrowany i poniszczony. W 1954 r. Dyrekcja Lasów Państwowych przekazała obiekt Polskiemu Towarzystwu Turystyczno-Krajobrazowemu. Rok później przeszedł on gruntowny remont, lecz nadal wątpliwości budziło używanie określenia "schronisko", gdyż nie było tu miejsc noclegowych. Środkiem pośrednim na ten ambaras miało być postawienie obok kilka domków campingowych. W 1992 r. obiekt przeszedł w prywatne ręce. Obecnie działa jako Ośrodek Campingowy i Gastronomiczny ?Dębowiec? i przy okazji został odnowiony. Najlepsze lata dla schroniska zapewne dopiero nadchodzą, gdyż wkrótce na Dębowcu zostanie otwarty ośrodek narciarski.



Punkt oporu na Szyndzielni

Z Dębowca wyruszamy na Szyndzielnię, co spacerowym tempem powinno nam zająć nie więcej niż dwie godziny. Mniej wytrwali mogą dostać się na górę koleją linową, która rozpoczęła pracę w grudniu 1953 r. Jest to pierwsza powojenna kolej linowa w Polsce, a druga ogółem (po kolei na Kasprowy Wierch). Wagoniki z tamtego okresu można oglądać dzisiaj już jako zabytek. Obecnie na Szyndzielnię wjedziemy kapsułami wymienionymi w 1995 roku.

Szyndzielnia liczy sobie 1028 m n.p.m. Schronisko znajduje się pod szczytem na 1001 m n.p.m., a górna stacja kolejki na wysokości 959 m n.p.m. Obiekt został wybudowany w roku 1897 przez bielską sekcję niemieckiego towarzystwa turystycznego. Jest to pierwsze murowane schronisko w Beskidzie Śląskim. Edward Moskała w publikacji "Schroniska górskie PTTK w województwie bielskim? pisze, że podczas drugiej wojny światowej obiekt zajęli Niemcy na koszary. Stanowił punkt oporu, dlatego też został poniszczony przez pociski.

Kompletnie zdewastowany budynek (wewnątrz i na zewnątrz) w 1945 r. przejęło Polskie Towarzystwo Tatrzańskie i bardzo szybko (z pomocą wielu prywatnych osób) odbudowało zniszczony obiekt. Dzięki temu jeszcze w tym samym roku  schronisko zaczęło ponownie przyjmować turystów. Kiedy wybudowano kolej linową na Szyndzielnię, znacznie wzrosła liczba osób odwiedzających to miejsce, pojawiła się więc konieczność rozbudowy schroniska. W 1957 dobudowano nowe skrzydło przeznaczone na usługi gastronomiczne i zmodernizowano stary obiekt. Względnie niedawno, bo w 8 października 1985 r. dach schroniska stanął w płomieniach. Strażacy gasili pożar przez trzy godziny, nie obyło się bez znacznych strat. Szybko jednak usunięto zniszczenia i naprawiono szkody.
 

Baza szkoleniowa Wermachtu

Wypoczęci i najedzeni ruszamy w stronę Klimczoka. W pogodny dzień możemy czuć się po drodze trochę jak na głównym deptaku w centrum miasta... Trasa z Szyndzielni na Klimczok jest bowiem krótka i łatwa. Chętnie więc wybierają ją całe rodziny, które wcześniej wjechały na Szyndzielnię gondolką. Przed nami zaledwie 117 metrowa różnica wysokości - o ile chcemy zdobyć szczyt Klimczoka (przez który przebiega granica administracyjna Bielska-Białej - jest to jednocześnie najwyższy punkt naszego miasta). Można bowiem od razu udać się do schroniska leżącego na 1034 m n.p.m i uniknąć krótkiego i jedynego ostrzejszego podejścia.

Tak naprawdę schronisko, o którym właśnie mowa nie stoi na zboczach Klimczoka, ale sąsiadującej z nim Magury. To tutaj w 1872 r. powstał drewniany obiekt zwany ?Klementynówką? - od imienia jego właścicielki, Klementyny von Primavesi. Niewykluczone, że pierwszy obiekt wybudowano tu jeszcze wcześniej - Moskała w swojej książce pisze, że już w 1941 r. stała tu niewielka gajówka. Schronisko było powiększane w latach 1893 r. i 1894. W maju 1895 r. doszło do pożaru, który właściwie całkowicie strawił drewniany obiekt. Został on odbudowany i otwarty dwa lata później, lecz ogień trawił go jeszcze dwukrotnie - w 1910 i 1913 r. Po ostatnim pożarze postanowiono postawić schronisko z kamienia. Nowy, otwarty w 1914 r. obiekt posiadał jadalnię, bufet i salę sypialnianą, a na piętrze kolejne pokoje noclegowe.

W czasie drugiej wojny światowej w schronisku stacjonowało Luftwaffe. Obiekt był także bazą szkoleniową Wermachtu, którego żołnierze szkolili się tu w jeździe na nartach. Na szczęście obiekt ten nie podzielił losu schroniska na Szyndzielni i nie został zniszczony. W 1945 r. przejął go i ponownie uruchomił do użytku dla turystów bielski oddział Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. Po kilku latach nowy właściciel rozpoczął cały szereg remontów, które zakończyły się dopiero w 1961 r. Obecnie goście schroniska mają nawet do dyspozycji basen kąpielowy, a na przeciwległym stoku Klimczoka wyciąg narciarski.

 
Marta Polak
 
Na zdjęciach prezentujemy wirtualne panoramy schronisk w różnych porach roku.