W połowie lipca MZD oddał do użytku - ku zadowoleniu coraz liczniejszych cyklistów - kolejny w Bielsku-Białej odcinek ścieżki rowerowej. Chodzi o stosunkowo krótki - 306-metrowy - fragment drogi dla rowerów na osiedlu Złote Łany, łączący ulice Złotych Kłosów i Liściastą. Budowa trwała rok i pochłonęła - jak wynika z danych MZD - 286 tys. zł. Dlaczego aż tyle?

Łatwo wyliczyć, że budowa metra bieżącego pochłonęła około tysiąca złotych. Tymczasem chodzi o zwykłą ścieżkę dla rowerów, po której z założenia nie będą się poruszać ciężkie pojazdy. Jej konstrukcja nie musi być więc szczególnie solidna i tym samym budowa takiej drogi nie powinna wiele kosztować - sugerują zdziwieni mieszkańcy dając do zrozumienia, że ich zdaniem tysiąc złotych to drogo.

Obawiają się też, że jeśli aż tyle kosztuje wykonanie 300 metrów ścieżki, to jeszcze długo trzeba będzie czekać na to, aż w mieście powstanie cały system dróg rowerowych. Wszak aby połączyć już istniejące odcinki i zbudować nowe ścieżki, musi powstać jeszcze wiele kilometrów, a nie metrów dróg dla rowerów.

Czy faktycznie budowa tego typu traktów musi tyle kosztować? Krzysztof Rogala, główny inżynier w bielskim Miejskim Zarządzie Dróg nie zgadza się z opinią, że inwestycja była zbyt droga. Wyjaśnia, że nie jest to tylko ?zwykła? ścieżka rowerowa, lecz trakt rowerowo-pieszy składający się z szerokiej na 2,5 metra asfaltowej drogi dla rowerów oraz ciągnącego się wzdłuż niej brukowanego chodnika o szerokości 2 metrów. Do tego dochodzą oznaczenia.

Poza tym trakt ten zbudowano w dziewiczym terenie i aby powstał, nie wystarczyło położyć nowego asfaltu czy kostek. Najpierw trzeba było grunt pod budowę przygotować i utwardzić. W tym celu należało wybrać około pół metra ziemi (drogowcy nazywają to korytowaniem), a następnie w tak przygotowanym wykopie ułożyć kamienną podbudowę traktu.

 - To wszystko kosztuje, i to sporo - tłumaczy Krzysztof Rogala dodając, iż kwota, jaką zapłacono za te prace, była najniższą z możliwych. - Inne oferty zgłoszone do przetargu przez firmy zainteresowane tym kontraktem były droższe.

Marcin Płużek (Kronika Beskidzka)