Coraz więcej ludzi zakłada własne firmy. Sami podejmują wtedy najważniejsze decyzje i nie muszą podporządkowywać się pracodawcy. Są ambitni i przedsiębiorczy. Samodzielna działalność wiąże się jednak z odpowiedzialnością za rozwój i przyszłość biznesu.

 - Mam cechy charakteru przedsiębiorcy, stwierdziłem, że warto je wykorzystać. Nie chciałem marnować swojej energii i umiejętności, pracując w państwowej firmie - podkreśla Tomasz Kępka z okolic Bielska-Białej, który prowadzi bielski punkt sprzedaży produktów sieci telefonii komórkowej. Uważa, że branża, którą wybrał, jest opłacalna. - Każdy przecież ma telefon komórkowy, telewizor czy internet. Zapotrzebowanie na takie usługi jest duże - tłumaczy.

Strzał w dziesiątkę

W rozkręceniu biznesu panu Tomaszowi pomogła firma pośrednicząca. - Ludzie, z którymi podjąłem współpracę, nauczyli mnie, jak prowadzić ten biznes, udostępnili specjalistyczne systemy, przygotowali biuro - mówi. - Potem już radziłem sobie sam, zatrudniłem pracowników, prowadziłem szkolenia. Nasz rozmówca podkreśla, że na początku wszystko co zarobił inwestował w rozwój działalności.

Szybko okazało się, że punkt sprzedaży to dobry pomysł. - Już po miesiącu firma przynosiła pierwsze zyski - przyznaje przedsiębiorca. Co ważne, założenie własnej firmy wcale nie musi wiązać się z długim oczekiwaniem w urzędach i wypełnianiem dużej liczby dokumentów. - W urzędzie gminy składałem wniosek o otwarcie działalności, a gmina wysyłała go do urzędu statystycznego i ZUS. Później został jeszcze urząd skarbowy oraz zarejestrowanie się jako vatowiec - tłumaczy Tomasz Kępka.

Dla pana Tomasza własna firma to sukces, ale też duża odpowiedzialność. - Zawsze może pojawić się jakiś kryzys. Wtedy będę musiał poradzić sobie z problemami, zadbać o interes swój i pracowników. Dlatego sam bardzo dokładnie wszystko kontroluję.

Na zysk trzeba czekać

Własną działalność prowadzi też Beata Iskrzycka, która otworzyła w Bielsku-Białej prywatne przedszkole. - Była to bardzo duża inwestycja. Przekroczyła nasz kosztorys o 75 proc. - wspomina bielszczanka. Dlaczego zdecydowała się na samodzielną firmę? - To kwestia osobowości. Zawsze wiedziałam, że będę pracować dla siebie. Zaraz po maturze zatrudniłam się w biurze jednej z bielskich firm, by zdobyć doświadczenie.

Pani Beata podkreśla, że prowadzenie własnej działalności to praca praktycznie 24 godziny na dobę. - Trzeba samemu zadbać o wszystko - o koszty energii, artykułów biurowych, wymianę psującego się sprzętu czy o kawę w pokoju socjalnym. Pracownicy na etacie po prostu zgłaszają to swojemu przełożonemu. 

Nasza rozmówczyni przyznaje, że przedszkole przez rok nie przynosiło jej zysków. - Zakładając własny biznes, trzeba się z tym liczyć i cierpliwie czekać na rozwój firmy. Najpierw jest satysfakcja, później zysk - stwierdza. Obecnie zatrudnia ponad 35 pracowników. Przedszkole ma już dwie filie. - Chcemy zapewnić naszym maluchom wszechstronny rozwój. Oferujemy im zajęcia sportowe, taneczne i plastyczne.

Beata Iskrzycka nie żałuje swojej decyzji o otwarciu placówki. - Popieram własną inicjatywę przedsiębiorców. Jeśli tylko jest to przemyślany krok i nie brak chęci oraz motywacji do pracy, to musi się udać - podsumowuje bielszczanka.

Anna Bodzek

Foto: archiwum Tomasza Kępki