Bielsko na przełomie XIX i XX wieku wyglądało imponująco. Piękny teatr, poczta, sieć wodociągowa, chodniki wzdłuż ulic i liczne zakłady przemysłowe sprawiały, że to zaledwie 16-tysięczne miasto położone wśród gór było postrzegane jako bardzo nowoczesna i prężna aglomeracja.

To również tutaj bardzo szybko zawitała elektryczność. Już 13 września 1893 uruchomiona została centrala elektryczna, czyli pierwsza elektrownia przy ul. Blichowej 64-66. Wydarzenie to stało się krokiem milowym dla rozwoju miasta i powstania tramwajów. Jak informuje dr Jerzy Polak, największy znawca historii bielskich tramwajów, pierwsze przymiarki do powstania linii tramwajowej - i na dodatek elektrycznej - były już w 1884 roku. Jednak na przeszkodzie tej inicjatywie stanął prozaiczny problem, czyli brak? elektrownii.

Jak oswajano technikę

Gdy tylko pojawiło się zasilanie elektryczne, na nowo odżyła propozycja, aby uruchomić pierwszą linie tramwajową od dworca kolejowego do położonego za południową granicą miasta Cygańskiego Lasu. 14 października 1894 roku zawiązano Komitet Akcyjny Lokalnej Kolei Żelaznej, do którego weszli bogaci przedsiębiorcy z miasta.

Kilka miesięcy później, 7 lutego 1895 roku magistrat Bielska podpisał umowę z komitetem. Oficjalnie dokonał tego wiceburmistrz Emil Twerdy. Koncesja udzielona na 60 lat przewidywała, iż pojazdy po wąskich ulicach mogły się poruszać z prędkością 8 km/godz., a na szerokich mknąć z zawrotną szybkością 16 km/godz.

Po zakończeniu podstawowych prac budowlanych, 25 października 1895 roku o godz. 4 po południu odbyła się pierwsza jazda próbna. Tramwaj powoli przetoczył się przez miasto, ku radości inwestorów. Okazało się jednak, uruchomienie stałych ciągłych połączeń nie było proste. Jeszcze w listopadzie prasa pisała: - Już od dłuższego czasu czynią tu próby z nowo zbudowaną koleją elektryczną, które prawie zawsze niepomyślny dają rezultat, gdy wagon często wyrzucany bywa z szyn. Na szczęście, po przerwaniu prądu elektrycznego wagon dalej się nie porusza.

Wypadki tramwajowe

Taki opis nie nastrajał zbyt optymistycznie do nowego środka lokomocji. Trzeba jednak pamiętać, że uruchamianie tramwajów napędzanych prądem było pionierskim zajęciem i to doświadczenia bielskie wykorzystywali inżynierowie elektryfikujący inne miasta. Np. ?Silesia? z wielkim niepokojem opisuje problemy z odpowiednim ustawieniem mocy dostarczanej energii elektrycznej.

Ta sama gazeta donosi też o wypadku, jaki zdarzył się na ul. Blichowej, gdy tramwaj testowy wiozący grupkę dzieci wypadł z szyn. Na szczęście, nikomu nic się nie stało. Po wielu nieudanych próbach, w końcu opanowano technikę, by po szynach mogły mknąć żółto-czarne tramwaje. W takie bowiem austriackie kolory państwowe pomalowane zostały wszystkie tramwaje jeżdżące po Bielsku.

Nie oznacza to, iż nie było problemów czy też trudnych sytuacji w funkcjonowaniu tego cudu techniki. Co jakiś czas w prasie pojawiały się artykuły informujące o wypadkach. W notatce pt. Karambol z tramwajem elektrycznym czytamy: - We środę wieczorem wyjeżdżał wóz hotelowy z hotelu ?Kaiserhof? i puściwszy się szybko, najechał na ulicy Franciszka Józefa na przejeżdżający właśnie tramwaj. Nastąpiło zderzenie, przyczem tramwaj się wykoleił. Oba wozy odniosły uszkodzenia. Na szczęście, nie było w tramwaju żadnych pasażerów - informował ?Dziennik Cieszyński? w sierpniu 1913 roku.

Przedsiębiorstwo dobrze zarządzane

W marcu 1914 roku ?Nowy Czas? zamieścił informację pt. Starcie się z koleją elektryczną. - Dnia 16 marca około godz. 2 po południu przejeżdżał parobek Józef Jura przez tor kolejowy. Równocześnie nadjechała kolej elektryczna w kierunku dworca. Kolasa i kolej elektryczna zderzyły się, przyczem parobek został ciężko poraniony. Kolasa zgruchotała się. W całych dziejach funkcjonowania tramwajów w Bielsku nigdy jednak nie doszło do katastrofy drogowej.

Do kroniki kryminalnej miasta trafił również tramwaj, jako miejsce groźnego zdarzenia w 1907 roku: - Do tramwaju elektrycznego wskoczył w sobotę robotnik Kwaśny z Bystrej polskiej i zaczął nożem żgać pasażerów. Aresztowany oświadczył, że przypuszczał, iż między pasażerami znajduje się jego brat, z którym się przed chwilą w mieście pokłócił i na którym chciał się pomścić.

Warto podkreślić, że przedsiębiorstwo tramwajowe było bardzo dobrze zarządzane i przynosiło duże zyski. Liczba chętnych do korzystania z tego środka lokomocji systematycznie rosła. W roku 1897 odnotowano 315 tys. pasażerów, w 1911 było to już 817 tys. osób, a w 1916 roku - milion. Pomimo wojny, dochód kolejki elektrycznej do Cygańskiego Lasu osiągnął 203.522 K 10 h. Aż 5 proc. czystego zysku przekazano na wypłatę dywidendy, co w tamtych czasach należało do rzadkości.

Jacek Kachel

Na zdjęciu tytułowym - tramwaj na ulicy Pasternak (dzisiaj ul. 1 Maja)