Rozmowa z Henrykiem Talarem, wybitnym aktorem, b. dyrektorem Teatru Polskiego w Bielsku-Białej

Często wraca Pan w rodzinne strony?

 - W górach staram się spędzać wakacje, mogę powiedzieć, że jestem w Bielsku-Białej kilka razy do roku. Mimo, iż nie mieszkam tutaj od pół wieku, to siła mojego życiorysu, mojej życiowej drogi, wywodzi się właśnie stąd. Z troski o ludzi, przyjaciół, często wracam w rodzinne strony. Mogę powiedzieć, że jestem związany z tym miastem nićmi nierozerwalnymi.

Z sympatii do miasta i ludzi

Jak w ciągu tych lat zmieniało się Bielsko-Biała?

- Patrzę na to miasto z perspektywy ludzi, którzy tutaj zostali i dziś są cenionymi bielszczanami. Samo miasto zmieniało się pozytywnie. Ale już w technikum przy ul. Słowackiego uczono mnie, że w budowie ważna jest konstrukcja, ale ważniejszy jest wykonawca, czyli człowiek w jego złożoności. Jestem pełen niepokoju o tożsamość Podbeskidzia. Dbajmy o siebie, o to co nasze. Nikt za nas tego nie zrobi.

Myśli Pan, że nasza tożsamość jest zagrożona?

 - Jako bielszczanin z sympatii do miasta i ludzi tu żyjących, a z pochodzenia kozianin, jak najdalszy jestem, żeby sugerować, że wiem co byłoby dobre dla społeczeństwa tego mojego - powiedzmy - rodzinnego miasta.

Ale Pańskie słowa o niepokoju mają zapewne głębszy podtekst?

 - Jesteśmy w najpiękniejszym mieście na Podbeskidziu. Marzy mi się piękna, rozumna i twórcza społeczność, otwarta na potrzeby duchowe. Tak było w tym mieście za moich czasów. Rozejrzyjmy się. Siedzimy, jak klocki poukładane, jesteśmy tylko wzorcami. Dotknąć, a w środku pusto. Lokalna władza zapomniała już o potrzebie arystokracji ducha. Mówi się, że młodzież jest aspołeczna, że nie garnie się do współuczestniczenia, że chce palić, a nie budować. To uczmy młodych, jak obchodzić się z zapałkami. Młodych z otwartą głową w Bielsku-Białej nie brakuje.

Dużej klasy osobowość

Może młodym w Bielsku-Białej nie daje się wystarczającej szansy?

 - Parę lat temu czytałem o zapewnieniach Jacka Krywulta, że trzecia kadencja będzie ukoronowaniem jego niezaprzeczalnych sukcesów. Pamiętam, pomyślałem wtedy, że ważna życiowa mądrość - "każda rzecz ma swój czas” - znalazła posłuch u rozumnej władzy. To rzadka postawa. Byłem przekonany, że trudno będzie znaleźć tak dobrego gospodarza-urzędnika, jakim okazał się Jacek Krywult. Tymczasem obecna sytuacja przynosi zmianę decyzji. Nikt rozsądny, kto publicznie składa deklarację, nie łamie danego słowa. Odpowie mi Pan, że tylko krowa nie zmienia poglądów. Zgoda. Ale przyzwyczajenie wsiadania do tej samej windy, nawet o jeden dzień dłużej, może spowodować, że kolejni 70-latkowie będą naszymi następcami.

Ostatnie lata nie wykreowały naturalnego następcy urzędującego prezydenta?

 - Obawiam się, że nie chodzi o niego, tylko o ludzi z jego najbliższego otoczenia. Poznałem prezydenta Krywulta osobiście, to dużej klasy osobowość, przywódca. Ale nie jestem Panem Bogiem i nie wiem co zaległo mu w sercu.

Przedstawia się Pan jako zwolennik polityki obecnego prezydenta Bielska-Białej, który w pewnym momencie uznał, że technokracja władzy może być szkodliwa dla społeczeństwa.

 - Byłem zwolennikiem polityki prezydenta Krywulta, ale z chwilą, gdy władza stała się urzędnicza, niekontaktowa, nie wynikająca z potrzeby dialogu ze społeczeństwem, to władza okazała się niereformowalna. Bo ta władza wie lepiej ode mnie co jest dla mnie dobre.

Decyzja na następne lata

Co Pan sądzi o kampanii wyborczej prezydenta, w której unikano nie tylko debat z rywalami, ale i spotkań z wyborcami?

 - Prawdopodobnie to sygnał osobisty. Nie wybierajcie mnie, bo jestem zmuszony kandydować - sam potraktowałbym to w takiej kategorii. Jeżeli nie chce się grać w jakiejś drużynie, to szuka się innych pozawerbalnych sygnałów. Jako absolwent wydziału obróbki metali skrawaniem wiem, że nawet najtrwalsze spawy puszczają.

Nadszedł już czas Janusza Okrzesika?

 - Nie znam tego człowiek osobiście, a jedynie z działalności polityczno-społecznej. Temu politykowi nie jest obcy los miasta i społeczności, to jego czas. Gdybym był wyborcą, to wiedziałbym, przy którym nazwisku postawić krzyżyk. Ale oczywiście chęć najlepszej rady nie zastąpi osobistej, przemyślanej decyzji, która będzie skutkowała przez następne lata. To pytanie muszą zadać sobie tysiące mieszkańców Bielska-Białej.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Bartłomiej Kawalec

Foto: Zdzisław Wawrzyniak

Henryk Talar (ur. w 1945 roku w Kozach) jest wybitnym autorem teatralnym i filmowym. Od wielu lat współtworzy Teatr Polskiego Radia, jest laureatem nagrody Wielki Splendor (2011), odznaczony medalem Gloria Artis (2010). Występował w wielu filmach i sztukach telewizyjnych, pracował w warszawskich teatrach "Ateneum”, "Studio” oraz Teatrze Narodowym. Był dyrektorem Teatru im. Adama Mickiewicza w Częstochowie oraz Teatru Polskiego w Bielsku Białej.