Działalność gospodarcza rzadko kiedy podejmowana jest wyłącznie z chęci zysku. Wielki rozwój przemysłu w XIX wieku, motoryzacji na początku XX wieku i telekomunikacji pod koniec ub. wieku zawdzięczamy pasjonatom i wizjonerom, którzy dostrzegli nowe możliwości i potrafili je z sukcesem wprowadzić na rynek.

Henry Ford upowszechnił samochody na szeroką skalę dzięki temu, że znalazł tani sposób produkcji. Bill Gates i Michael Dell sprawili, że komputery trafiły pod strzechę, a Steve Jobs uwolnił nas od kabli i uzależnił od rozrywek pobieranych „z chmury”. Pchnęli cywilizację do przodu i korzystamy z tego wszyscy. Stali się miliarderami dzięki swojej inwencji i przedsiębiorczości, a także dzięki temu, że wprowadzali owoce swojej wyobraźni na rynek amerykański, w bodaj najbardziej merytokratycznym kraju świata. Czy można ich za to winić?

Rosnące nierówności społeczne

Kiedy niedawno przygotowywałam polskie wydanie książki Muhammada Yunusa Świat bez ubóstwa. Czas na przedsiębiorstwo społeczne, sprawdziłam aktualne dane przytoczonych w książce statystyk z 2007 roku. Zawsze tak robię, z nadzieją, że coś się zmieniło na lepsze w podawanych przez Autora ponurych danych obrazujących rozmiar światowego ubóstwa i wykluczenia.

Moją uwagę przykuł fragment dotyczący Stanów Zjednoczonych: Nawet w Stanach Zjednoczonych, mających pozycję najbogatszego państwa świata, postęp społeczny rozczarowuje. Po dwóch dekadach powolnego postępu, w ostatnich latach wzrosła liczba ludzi żyjących w ubóstwie. Około 47 milionów ludzi, niemal jedna szósta populacji, nie posiada ubezpieczenia zdrowotnego i ma trudności w uzyskaniu podstawowej opieki medycznej.

Niestety. United States Census Bureau w opublikowanych danych za 2011 r. podaje liczbę 46,2 mln (15 proc.) Amerykanów żyjących w ubóstwie oraz 48,6 mln (15,7 proc.) Amerykanów nieobjętych ubezpieczeniem zdrowotnym. Praktycznie nic się nie zmieniło, a podpisana 23 marca 2010 roku przez prezydenta Baracka Obamę ustawa o ochronie pacjentów i powszechnie dostępnej opiece medycznej nadal oczekuje na stopniowe wejście w życie, przy dużym oporze ze strony biznesu i podatników, którzy nie chcą ponosić dodatkowych kosztów ubezpieczenia.

Jednocześnie ożywienie gospodarcze po kryzysie pogłębiło nierówności społeczne w USA. W latach 2009-2011 wzbogaciło się jedynie 7 proc. najbogatszych gospodarstw domowych (o ok. 28 proc.!), podczas gdy wartość majątków posiadanych przez pozostałe 93 proc. gospodarstw spadła o około 4 proc. Na ożywieniu gospodarczym skorzystali najbogatsi, a te lokomotywy najwyraźniej nie pociągnęły „słabszych” wagonów.

System opieki społecznej

Podatki istniały bodaj zawsze, odkąd ludzie żyją w społecznościach, a społeczności ustalają hierarchię. Czy była to dziesięcina na rzecz króla czy kościoła, czy podatek gruntowy, czy inny, płacić było trzeba. Odkąd Bismarck po raz pierwszy wprowadził w Niemczech w 1880 roku obowiązkowe składki na ubezpieczenie społeczne, system danin publicznych zaczął się rozrastać. Wtedy, za czasów Bismarcka, składka na ubezpieczenie emerytalne razem z ubezpieczeniami od trwałego kalectwa i choroby wynosiła kilka procent wynagrodzenia - i obciążała solidarnie pracodawcę oraz pracownika. Dziś w Polsce składki obowiązujące w ramach systemu ubezpieczeń społecznych sięgają niemal połowy wynagrodzenia. Więcej płacimy, wymagamy coraz więcej.

Okazuje się jednak, że system solidarnej ochrony słabszych członków społeczeństwa wymyślony przez Bismarcka, w latach 40. XX wieku zmodyfikowany przez Williama Beveridge’a w Wielkiej Brytanii oraz podtrzymany w politykach Unii Europejskiej, staje się niewydolny wobec obecnych przemian społecznych. Europa jest obecnie najbardziej „socjalnym” kontynentem na świecie. Na cele społeczne wydatkujemy najwyższy odsetek na świecie - około 29,5 proc. rocznego PKB. Jednak nie idzie to w parze ze wzrostem gospodarczym, bowiem udział krajów członkowskich UE w światowym PKB, choć bardzo wysoki (w 2010 roku UE wypracowała 25,8 proc. światowego PKB) - maleje.

Nie stać nas jednak na ponoszone wydatki społeczne, prognozy demograficzne zaś wieszczą nadchodzącą katastrofę systemów emerytalnych i opieki społecznej. Na dodatek stoimy w obliczu największego w historii ludzkości kryzysu na rynku pracy. Rozwój technologiczny zaprowadził nas do ślepego zaułka, bowiem potrzebne są dużo mniejsze nakłady pracy, ludzkiej pracy, a przedsiębiorcy - mając do wyboru siłę roboczą na wszystkich kontynentach - nie chcą ponosić kosztów pracy na zawyżonym europejskim poziomie, który z definicji powinien był zagwarantować dobrobyt osobom, które z różnych powodów „wypadły” z rynku pracy.

Ale nie gwarantuje. Brakło zaklęcia lub czarodziejskiej różdżki. Z problemem nie radzą sobie ani politycy, ani urzędnicy, ani naukowcy. I nie znaleziono dotychczas prostej recepty, by taki stan rzeczy poprawić, by zbliżyć zasobność finansów publicznych do rosnących potrzeb. Skoro zawiodły utarte schematy i dobrze sprawdzone metody, to może pora raz jeszcze oddać głos przedsiębiorcom i ich kreatywności?

Przedsiębiorcy społeczni

Przedsiębiorczość społeczna rozwija się w przestrzeni pomiędzy tradycyjną filantropią, reagującą na ludzkie nieszczęścia, oraz kapitalizmem dążącym do maksymalizacji zysku. Mają wspólny mianownik - przedsiębiorczość. Różnice płyną ze sposobu dzielenia się zyskiem. Nadwyżka wypracowana w organizacji non profit jest reinwestowana w działalność statutową. Zysk z działalności komercyjnej trafia do kieszeni właściciela. Można jednak dostrzec i wyróżnić etapy pośrednie pomiędzy skrajnie zarysowanymi celami prowadzonej działalności. Czy można dążyć do zysku i jednocześnie służyć celom społecznym?

INCLUSIVE BUSINESS (biznes inkluzywny / biznes integrujący) zwany HYBRID VALUE CHAIN (hybrydowy łańcuch wartości) to model rozszerzania bazy klientów podmiotów komercyjnych, zakładający częściową rezygnację biznesu z zysku oraz współpracę ze słabszymi uczestnikami rynku, zakładający ich stopniowe włączanie do życia gospodarczego. Zdefiniowano siedem modeli prowadzenia takiego biznesu:
* mikro dystrybucja i sprzedaż detaliczna - towary w małych opakowaniach są sprzedawane za niewielką cenę, umożliwiając osobom o niskich dochodach codzienny zakup na przykład szamponu,
* pożyczki udzielane zaufanym klientom - sklep/sprzedawca daje możliwość odroczonej zapłaty klientowi na podstawie bezpośredniej znajomości, nie badając jego zdolności kredytowej,
* innowacyjne systemy dostarczania mediów (woda, energia elektryczna, kanalizacja) i usług do odległych miejscowości i ubogich dzielnic,
* pośrednictwo w zakupie od drobnych wytwórców - tworzona jest wspólna platforma do zamówień hurtowych od dużych dostawców, która zleca i odbiera towary od drobnych wytwórców/producentów/rolników; promowana jest wspólna marka,
* kształcenie ustawiczne z wykorzystaniem nowoczesnej technologii - umożliwienie kursów i studiów on-line studentom/kursantom niestacjonarnym,
* tanie budownictwo mieszkaniowe - dofinansowanie kredytów hipotecznych, pomoc w zdobyciu kredytu (wniosek, negocjacje z kredytodawcą, administracja), tanie technologie budowy domów,
* e-handel - umożliwienie osobom o niskich dochodach opłacania rachunków przelewami internetowymi, co daje większe bezpieczeństwo niż gotówka wręczana „z ręki do ręki”.

Takie spojrzenie na rynek dalekie jest od polskiego rozumienia przedsiębiorczości społecznej albo bardziej powszechnie znanego pojęcia ekonomii społecznej. Uważam jednak, ze warto docenić starania tych przedsiębiorców, którzy są gotowi zrezygnować z części zysku, by w procesie produkcji finalnego dobra lub usługi wziąć pod uwagę dostawców wybranych według innego kryterium niż najniższa cena. Albo klientów, o których wiadomo, że dysponują ograniczonym budżetem.

Przedsiębiorcy społeczni: przykłady

Idąc tym tropem, oto kilka przykładów przedsiębiorców społecznych, którzy znaleźli dla siebie niszę rynkową. Korzystając ze sposobu myślenia i działania właściwego dla biznesu, angażują posiadane zasoby (kapitał, wiedzę, społeczność) na rzecz dobra wspólnego. Dzielą się zyskiem ze społecznością, jaka powstała wokół ich pomysłów. Co ważne, prowadzona działalność zarabia sama na siebie i rozwija się.

Christian Hiss, REGIONALWERT AG, Niemcy - 2011
Organizacja regionalnych producentów ekologicznej żywności, za pośrednictwem giełdy zgromadziła około 2 mln euro od mieszkańców regionu Fryburga i zainwestowała kapitał w 16 projektów wspierających produkcję ekologiczną. Utworzony holding wspiera kapitałowo start-upy oraz sukcesję firm zajmujących się produkcją rolną, działających w sposób zrównoważony społecznie i środowiskowo.
Martín Andrade, FUNDACION MI PARQUE, Chile - 2012
Rekultywacja zaniedbanych obszarów zielonych w ubogich miejscowościach / dzielnicach. Angażuje do tych prac społeczności lokalne, inwestorów prywatnych i publicznych. Fundacja objęła opieką 53 parki, z których korzysta 150 tys. osób.
Christophe Chevalier, GROUPE ARCHER, Francja - 2011
Partneruje firmom przenoszących swoją działalność za granicę, przejmując część łańcucha produkcji i kontynuując produkcję we Francji. Chroni miejsca pracy i know-how na lokalnym rynku, zaś producenci osiągają zamierzone oszczędności. Roczny obrót organizacji wynosi ok. 7 mln dol. Zatrudnia około 1300 osób (region Drôme).
Paul Scott Matthew, NORTH STAR ALLIANCE, RPA - 2012
Partnerstwo publiczno-prywatne tworzy miniośrodki zdrowia w kontenerach przy głównych drogach w krajach Afryki Południowej. Otwarte 22 przychodnie obsługują kierowców ciężarówek i osoby przemieszczające się w poszukiwaniu pracy. Przeciwdziałają rozprzestrzenianiu się AIDS.

Wszyscy ci przedsiębiorcy zostali nagrodzeni przez Fundacje Klausa i Hildy Schwabów, działającą przy Światowym Forum Gospodarczym w Davos. Pośród nagrodzonych można znaleźć zaledwie kilka rdzennie polskich nazwisk i organizacji:
* Tomasz Sadowski, Fundacja Pomocy Wzajemnej Barka, pomagająca długotrwale bezrobotnym powrócić na rynek pracy,
* Barbara Sadowska, Stowarzyszenie Szkoła "Barki" im. H. Ch. Kofoeda - Centrum Integracji Społecznej, prowadzące programy reintegracji społecznej i zawodowej dla grup społecznie „zapomnianych”,
* Jacek Strzemieczny, Centrum Edukacji Obywatelskiej, promujące umiejętności i postawy demokratycznego państwa prawa i społeczeństwa obywatelskiego.

Inny z kolei konkurs - Europejskich Nagród Promocji Przedsiębiorczości - nie rozróżnia pomiędzy działalnością dla zysku i nie dla zysku, wybierając uznane osiągnięcia w dziedzinie innowacji i nagradzając sukcesy odniesione przez władze publiczne i partnerstwa publiczno-prywatne w zakresie wspierania przedsiębiorczości w skali krajowej, regionalnej i lokalnej.

Nagrody dla przedsiębiorców społecznych, łączących działalność komercyjną i filantropijną, są już przyznawane w Polsce - np. nagrody w konkursie na przedsiębiorstwo społeczne roku Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, nagrody „Pozytywista Roku” Fundacji Regionalnych Inkubatorów Przedsiębiorczości „Wokulski” lub nagrody im. Jana Wejcherta w kategorii działalność społeczna, przyznawane przez Polską Radę Biznesu.

Warto promować przedsiębiorców, którzy włączają się w nurt ekonomii solidarnej, wykorzystując posiadany kapitał, talent i umiejętności działania na rynku komercyjnym. Udaje im się zgromadzić środki niezbędne do realizacji obranej strategii - ze sprzedaży własnych towarów i usług na rynku, od sponsorów, ze źródeł publicznych. Dokładnie o to chodzi. Jest moim marzeniem, by w Polsce powstawały przedsięwzięcia, które imponują kreatywnością i odwagą, takie, które przełamują stereotypowy podział na ludzi aktywnych na rynku pracy oraz beneficjentów pomocy społecznej.

Autor: Ewa Janikowska
www.owes.bcp.org.pl

Artykuł jest finansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego