Dzięki nim choć przez chwilę można poczuć się, jak w średniowieczu. Rekonstrukcje historyczne w wykonaniu Bielskiej Drużyny Najemnej „Svantevit” to prawdziwe widowiska. - Chcemy wiernie odtworzyć dawne czasy, czyli IX-XI wiek. Nasze bitwy oraz wszystkie aktywności życiowe wzorujemy na opisach zawartych m.in. w średniowiecznych księgach - mówi Sławomir Górny, wojewoda grupy.

Bielszczanin Sławomir Górny już od ponad 15 lat interesuje się kulturą Słowian. W 2009 roku stanął na czele Bielskiej Drużyny Najemnej „Svantevit”. Grupa liczy blisko 60 osób - odtwórców Słowian i Wikingów. Budują ją już trzy pokolenia: rodzice ze swoimi dziećmi oraz dziadkowie.

Bitwy i konkursy

 - Każdy pełni w naszej drużynie określoną rolę - tłumaczy pan Sławomir. Za gotowanie odpowiada np. Maciej „Pakosław” Mizielski. - Średniowieczna kuchnia to przede wszystkim kasze, rośliny strączkowe i potrawy mięsne, które dostarczają wojom siłę. Są też zupy - gęste polewki czy zalewajki i żurki, a dla miłośników słodkich przysmaków - podpłomyki maczane w miodzie lub kasza z suszonymi owocami. Oprócz wojowników i kucharza, w drużynie mamy rzemieślników, w tym m.in. kowala, szwaczki, a także muzyków i zielarkę.

Podczas średniowiecznych pokazów publiczność może nie tylko podziwiać bitwy wojów, ale również obserwować konkursy kulinarne i łucznicze oraz pokazy rzemieślnicze czy zapasy. - Nasze stroje, broń i inne rekwizyty to repliki wzorowane na średniowiecznych znaleziskach, ikonografii czy księgach. Staramy się wiernie odtworzyć dawne czasy. Walkę, którą prezentujemy, również odwzorowujemy z różnych źródeł historycznych, nie improwizujemy - podkreśla wojewoda. 

Grupa „Svantevit” dba również o to, by stroje zostały uszyte z materiałów, które dostępne były w średniowieczu - z lnu, wełny czy skóry. Podobnie jest z jedzeniem. - Do potraw nie dodaję np. pomidorów, których nie znano na naszych terenach w tamtych czasach - mówi kucharz.

Stroje szyją sami

Budowa wczesnośredniowiecznego obozowiska zajmuje około 1,5-2 godzin. Stawia się główną wiatę ze stołami i tronem wojewody. To centrum obozu. Obok tworzy się miejsce do gotowania, a dookoła rozstawia namioty i resztę infrastruktury obozowej.

Broń kupują u rzemieślników. Część strojów i ozdób tworzą sami. - Jako kucharz noszę zwykłe, przeciętne ubranie - lniane spodnie, prostą koszulę, skórzane buty i pas z kaletką, która zastępowała wtedy ludziom kieszenie - opowiada Maciej Mizielski. Podstawowy kobiecy strój to giezło (odpowiednik współczesnej halki) oraz suknie: spodnia i wierzchnia. Do tego obowiązkowe ozdoby - kolorowa krajka do przewiązania włosów lub mały wisiorek z brązu.

Jak ciężka jest rycerska zbroja? - Wcielamy się w Wikingów i Słowian, czyli wojów, nie rycerzy. Podstawą naszego uzbrojenia są hełm, zbroja - kolczuga i tarcza. Wszystko razem waży około 15, 20 kg - tłumaczy dowódca. Wyposażenie wojownika to dość duży wydatek. Za hełm zapłacimy średnio od 400 do 600 zł., a za kolczugę - 1500 zł. Dochodzi do tego jeszcze przeszywanica pod zbroję w cenie około 400 zł., która chroni przed ciosami. Inne ochraniacze to koszt około 500 zł. Za strój - spodnie, buty i koszulę zapłacimy kilkaset złotych.

Wzbudzają ciekawość

Nasi rozmówcy przyznają, że publiczność z zaciekawieniem śledzi ich pokazy. - Średniowiecze to ważny okres. Wtedy powstawało polskie państwo. Społeczeństwo zdaje sobie z tego sprawę i chętnie uczestniczy w naszych rekonstrukcjach, by poczuć, jak to było dawniej - zauważa pan Maciej.

Grupa bierze udział w różnych festiwalach. - Od maja do września wyjeżdżamy prawie w każdy weekend - mówi Sławomir Górny. Pojawiają się na festiwalach we wszystkich regionach Polski: od wyspy Wolin (jeden z największych festiwali tego typu w Europie), przez Wielkopolskę, Śląsk, Jurę Krakowsko-Częstochowską, po Podkarpacie. Występują też za granicą: w Czechach, na Węgrzech, w Skandynawii. Lokalnie pojawiają się na pokazach w Bielsku-Białej (m.in. na Jarmarku Świętojańskim), w Wilamowicach, Kozach czy Tychach.

W najbliższym czasie Bielską Drużynę Najemną będzie można zobaczyć w maju w Ogrodzieńcu podczas festiwalu „Najazd Barbarzyńców na Ogrodzieniec” oraz w czerwcu na festiwalu historycznym w Raciborzu.

Anna Bodzek

Foto: archiwum Svantevit