Zdaniem urzędników Ratusza, jedynym argumentem przemawiającym za podziałem Bielska-Białej na sektory jest potencjalne zwiększenie konkurencyjności na rynku śmieciowym przy równoczesnym wzroście kosztów administracyjnych systemu. Dlatego wiele na to wskazuje, że odpady od mieszkańców naszego miasta wciąż odbierać będzie jeden podmiot.

Pod koniec ub. roku unieważniony został pierwszy przetarg na odbiór odpadów komunalnych od mieszkańców Bielska-Białej. Do rywalizacji o nasz rynek stanął tylko jeden podmiot - spółka SITA ZOM, ale jej oferta znacznie przekraczała środki zabezpieczone na ten cel w budżecie gminy. Perspektyw na przełamanie monopolu francuskiego giganta wciąż nie ma.

Rozważano podział na sektory

W trakcie przygotowań do drugiego przetargu biuro do spraw gospodarki odpadami Urzędu Miejskiego w Bielsku-Białej rozważało wariant z podziałem miasta na sektory. - Nigdy nie było jednak mowy o konkretniej liczbie ewentualnych sektorów - informuje rzecznik Ratusza, Tomasz Ficoń. Przygotowania do rozpisania nowego konkursu ofert trwały prawie dwa miesiące.

Rzecznik Urzędu Miejskiego podkreśla, że odstąpienie od koncepcji podziału miasta na sektory poprzedziła gruntowna analiza. - Pod uwagę brano wiele czynników, w tym powierzchnię miasta, jego ukształtowanie, liczbę mieszkańców i różne rodzaje zabudowy - przekonuje urzędnik, który przypomina, że Bielsko-Biała podzielone jest na 30 osiedli, a równocześnie występuje umowny podział na dzielnice.

 - Granice między nimi w dużej mierze pokrywają się z historycznymi granicami poszczególnych części Bielska i Białej oraz dawnych wsi w przeszłości stopniowo przyłączanych do miasta. Na terenach mieszkaniowych występuje tendencja przenikania zabudowy jednorodzinnej z wielorodzinną. W wielu miejscach tereny mieszkaniowe "zazębiają się" z obszarami przemysłowymi. Taki charakter miasta stwarzałby problem z fizycznym podziałem na sektory i ustaleniem granic pomiędzy nimi - argumentuje Tomasz Ficoń.

Urzędnicy mają kłopot

W Ratuszu usłyszeliśmy, że wybór jednego podmiotu odbierającego odpady komunalne od mieszkańców Bielska-Białej znacząco zwiększa szansę znalezienia firmy, która wykonywać będzie usługę na odpowiednio wysokim poziomie. - Przy wyborze kilku firm ta jakość mogłaby się znacząco różnić pomiędzy poszczególnymi sektorami, co z pewnością skutkowałoby niezadowoleniem mieszkańców - twierdzi urzędnik.

Natomiast argumentem na rzecz podziału miasta na sektory jest wzrost konkurencyjności na rynku. Odpady odbierałoby wtedy kilka różnych firm. - Tu jednak rodzi się problem. Przy podziale miasta np. na sektory centralne i peryferyjne mogłoby się okazać, że potencjalni usługodawcy zainteresowani się wyłącznie obsługą centrum. Przy takim wariancie z pewnością wzrosłyby koszty administracyjne systemu - tłumaczy rzecznik bielskiego Ratusza.

Dlatego miejscy urzędnicy doszli do przekonania, że podział na sektory jest utrudniony ze względu na specyfikę miasta. - Trudne byłoby określenie ilości odpadów powstających w konkretnym sektorze, a co za tym idzie byłby duży kłopot z określeniem kwot przeznaczonych przez gminę na realizację zamówienia dla poszczególnych sektorów i ich bilansowaniem. Dotychczasowe dane uwzględniają bowiem teren całego miasta - podkreśla nasz rozmówca.

SITA bez konkurencji?

W tej sytuacji łatwo zgadnąć, która spółka stanie do przetargu ogłoszonego przez bielską gminę. Na lokalnym rynku nie ma wielu firm przygotowanych do odbioru odpadów komunalnych z terenu całego miasta. - Analizujemy specyfikację zamówienia - zapewnia Joanna Mazur z zabrzańskiej firmy A.S.A. Eko Polska, działającej na terenie południowej Polski. Przedstawicielka firmy przekonuje, że spółka byłaby w stanie spełnić wymogi stawiane przez bielskich urzędników.

Ostrożniejsi w deklaracjach są przedstawiciele Alba Group z Dąbrowy Górniczej. - Przetarg trwa. Nic więcej nie mogę powiedzieć - usłyszeliśmy w tej firmie. Niemiecka spółka działająca na polskim rynku od 1995 roku jest obecnie trzecim pod względem wielkości prywatnym przedsiębiorstwem w kraju oferującym usługi odbioru odpadów. W ub. roku nie zdecydowała się stanąć do przetargu.

Bartłomiej Kawalec