„Kolega Mela Gibsona", to historia "wybitnego" aktora Feliksa Rzepki (w tej roli znakomity Mirosław Neinert), który wskutek decyzji dyrektora teatru ze szczytu sławy stacza się na dno scenicznego niebytu. Aktor przesłuchiwany na policji, upajając się uwagą poświęconą mu przez komisarza, odsłania kulisy swojej sławy, a także blaski i cienie artystycznego żywota.

 - Miałem kiedyś przyjemność pić wódkę ze Znanym Aktorem. Przez pierwsze pięć kieliszków Znany Aktor imponował, błyszczał, bił blaskiem, robił wrażenie i świecił się, jak nie upudrowane czoło w reflektorze punktowym. Przez drugie pięć kieliszków opowiedział wszystkie możliwe kawały i anegdoty. Przez kolejne pięć dogłębnie przedstawił swój cały burzliwy życiorys. Przez następne pięć dochodził do wniosku, że wszystko to nie ma sensu, a jego nikt nie docenia należycie. Przez cały wieczór powiedziałem może ze dwa zdania. Znanemu Aktorowi absolutnie to nie przeszkadzało. W imię źle pojmowanego odwetu przestałem go także słuchać. Byłoby grzechem zaniechania odpuścić taki temat i taką postać. Stąd pierwszy impuls, stąd pomysł na bohatera, czyli w monodramie rzecz absolutnie kluczową - mówi autor sztuki, znany komik Tomek Jachimek.

Wszystkim się dostaje

Monodram Jachimka jest trafną analizą kariery aktorskiej. Aktor musi być zawsze gotowy do pracy, nawet kiedy brak mu widowni. Nic aktora nie tłumaczy, nawet śmierć (może przecież umrzeć po przedstawieniu). Rodzina aktora musi się pogodzić z tym, że on nikogo nie pokocha tak bardzo, jak samego siebie.

Główny bohater drwi z aktorów - chałturników, co za polonijne dolary są skłonni zaśpiewać "Biały miś” i "Biały krzyż”, a nawet striptiz zrobić. Myli się jednak ten, kto myśli, że „Kolega Mela Gibsona” jest jedynie farsą na temat artystycznego fachu. Dostaje się tu wszystkim po równo: od dziennikarzy lokalnych gazet (których recenzji aktor nie czyta, bo i tak wszystko widzi po minach kolegów i koleżanek), po producentów makaronu, a nawet prezydenta Bielska-Białej.

Nie jest to zresztą jedyne odniesienie Feliksa Rzepki do naszego ogródka. Aktor ujawnia kontrowersyjne niekiedy kulisy swojej współpracy z Robertem Talarczykiem i Grażyną Bułką, niechęć do Kazimierza Czapli, a nawet prowadzi rozbudowany dialog z…muszlą klozetową na temat swojej przyszłej roli w teatrze Witolda Mazurkiewicza.

Bohatera ocenią widzowie

Mirosław Neinert, dyrektor Teatru Korez w Katowicach, zasłużenie otrzymał Złotą Maskę za rolę w tym monodramie. Wcielając się w rolę Feliksa Rzepki prowadzi otwartą grę z publicznością. Bawi, wzrusza, rozśmiesza, zachęca do śpiewania, oklasków, a nawet opowiadania dowcipów. Dzięki temu, można powiedzieć, reżyseruje zachowania widowni.

Jak mawiał klasyk, cały świat jest teatrem, a wszyscy ludzie aktorami. Trzeba jednak pamiętać o tym, że tak znakomity aktor, jak Rzepka jest tylko jeden i tylko on w swoim rozumieniu może grać pierwsze skrzypce. Autoironiczna sztuka Jachimka w dowcipny sposób obnaża narcyzm artystów, jednocześnie ukazując problemy egzystencjalne bezrobotnego człowieka. 

 - Pójściem na łatwiznę byłoby doszukiwanie się w głównym bohaterze konkretnej postaci. Nie tędy droga, nie o to chodzi. Czerpałem ze swoich branżowych kolegów i znajomych pełnymi garściami, z siebie brałem chyba najwięcej. Nie chciałem też bohatera w żaden sposób oceniać - tę przyjemność i to dobre prawo zostawiam Widzowi, zdając sobie pokornie sprawę, że i na głowę autora też niejeden grom poleci - dodaje Tomek Jachimek.

Agnieszka Pollak-Olszowska

Foto: Teatr Komedii Kuby Abrahamowicza