Rada Miejska Bielska-Białej przyjęła dziś uchwałę w sprawie ograniczenie czasu wypowiedzi radnych na sesjach w punkcie poświęconym interpelacjom i wnioskom. Przeciwko temu rozwiązaniu wypowiadali się radni opozycji, ale arytmetyka ma swoje prawa.

Zgodnie z projektem uchwały przygotowanej przez przewodniczącego Rady Miejskiej Jarosława Klimaszewskiego, wystąpienie każdego radnego w punkcie poświęconym interpelacjom i wnioskom nie mogłoby trwać dłużej niż 6 minut. - Większość wygłoszonych dziś interpelacji mieści się w tym czasie - wyjaśniał autor projektu, który podawał przykłady miast, w których obowiązuje reglamentacja czasu wypowiedzi radnych.

 - Zmieniamy prawo, odnosząc się do incydentalnych przypadków. Taka uchwała będzie złym prawem - przekonywał radny Roman Matyja (PiS), mając na uwadze dwie ostatnie sesje rady, gdy zgłoszono blisko ok. 60 interpelacji i wniosków. Bronisław Szafarczyk (PiS) dodawał, że celem interpelacji jest często sprowokowania dyskusji. - Poruszamy ważne sprawy, dla których tutaj się spotykamy. Robimy to po to, by rozwiązywać problemy ważna dla gminy, naszych wyborców i mieszkańców.

O zwięzłe przedstawianie spraw zaapelowała Agnieszka Gorgoń-Komor. - Po piętnastu minutach wystąpienia nikt nie wie, co jest przedmiotem interpelacji. Percepcja naszego mózgu jest ograniczona. Szczegółowe roztrząsanie spraw może odbywać się na piśmie - przekonywała radna PO. Natomiast Małgorzata Zarębska podkreślała, że interpelacja to ważny instrument wykonywania mandatu radnego. - Jest efektem kontaktu z mieszkańcami. Może warto zastanowić się nad możliwością ograniczenia czasu wypowiedzi do np. dwóch minut dla każdej interpelacji - mówiła niezależna radna.

Uchwała w sprawie zmiany trybu wygłaszania interpelacji i wniosków została przyjęta głosami klubów KWW Jacka Krywulta oraz PO. 

bak

Foto: z monitoringu sali sesyjnej