- Od jakiegoś czasu dostawaliśmy od kolegów sygnały, że w soboty odbywa się wycinka drzew na dużą skalę - mówi Tomasz Nowak*, członek Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” przy bielskiej spółce Prefabet. Związkowcy postanowili to wyjaśnić. Sprawa jest obecnie przedmiotem zainteresowania Ratusza, policji i prokuratury.

Związkowcy zbierali relacje i robili zdjęcia. Zgromadzili dziesiątki fotografii, które - ich zdaniem - dowodzą wycięcia około stu drzew. Dowiedzieli się również, że Urząd Miejski w Bielsku-Białej na wycinkę nie wydawał zezwolenia. W tej sytuacji postanowili zawiadomić właściwe instytucje.

Patrol odjechał

Najpierw złożyli pismo w Ratuszu, a dwa dni później, 5 czerwca 2015 zawiadomili policję. Związkowcy napisali, że nielegalna wycinka trwa prawdopodobnie od dwóch lub trzech lat. Poprosili również, by zweryfikować tę informację na miejscu.

Nie minęło kilkadziesiąt minut, gdy przed bramę Prefabetu zajechał policyjny radiowóz. Wysiadło z niego dwóch funkcjonariuszy. W portierni policjanci zostali poinformowani, że właściciel jest nieobecny, a bez jego zgody nie zostaną wpuszczeni na teren zakładu. Portierka zapewniła, że żadnej wycinki nie ma. W tej sytuacji patrol zakończył interwencję i odjechał.

 - Dwa tygodnie później dostałem od Dariusza Moskały, przewodniczącego Rady Nadzorczej i właściciela Prefabetu, dyscyplinarne zwolnienie z pracy - przybliża Krzysztof Krawczyk z zakładowej „Solidarności”. Jak podano w uzasadnieniu, przyczyną wyrzucenia z pracy Krzysztofa Krawczyka i Tomasza Nowaka była… „utrata zaufania, polegająca na dopuszczeniu się czynu zabronionego poprzez zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie oraz doprowadzeniu do bezzasadnej interwencji policji, a także poprzez donosy do instytucji, jaką jest ochrona środowiska”.

Nadstawiać głowy?

Nie dość na tym. Spółka wystąpiła do prokuratury przeciw związkowcom, zarzucając im przestępstwo polegające na składaniu zawiadomień o niepopełnionym przestępstwie (art. 238 kk). Obecnie trwa postępowanie w tej sprawie.

Na razie tylko związkowcy ponieśli konsekwencje zawiadomienia o wycince drzew. - Odwołaliśmy się do sądu pracy - mówi Tomasz Nowak. - Wierzymy, że działając w trosce o interes społeczny, postępowaliśmy słusznie. Nie rozumiem, jak z tego powodu można kogoś uznać za przestępcę? - dziwi się były pracownik Prefabetu.

W kontekście opisanej przez nas sytuacji nasuwa się pytanie. Czy w podobnych przypadkach obywatel powinien w ogóle nadstawiać głowę i informować organy państwa o swoich podejrzeniach, skoro może się to dla niego źle skończyć?

Nasilenie złej woli

 - Nie żyjemy w bantustanie - uspokaja Piotr Borgieł z Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej. - Nie jest tak, że można komuś zabronić zawiadomienia policji bądź prokuratury o przestępstwie, szantażując odpowiedzialnością karną - uważa prokurator.

Zdaniem przedstawiciela prokuratury, komentarze do art. 238 kodeksu karnego wskazują jednoznacznie, że dotyczy on sytuacji charakteryzującej się nasileniem złej woli. - Tak jest w przypadku, kiedy ktoś w pełni świadomie i z premedytacją kieruje przeciwko innej osobie organy ścigania, podczas gdy każdy normalnie myślący wie, że zarzucany czyn nie miał miejsca - wyjaśnia prokurator Borgieł. - Natomiast w sytuacjach dyskusyjnych sprawa jest otwarta i nikt nie naraża się na zarzuty. Inaczej byłby to absurd.

Mimo naszej prośby, władze „PREFABET BIELSKO-BIAŁA” Sp. z o. o. nie odniosły się do przesłanych im pytań. Kwestia ewentualnej wycinki jest w dalszym ciągu przedmiotem zainteresowania policji i Urzędu Miejskiego.

MCI

*Imiona i nazwiska niektórych osób zostały zmienione