Na Bielskim Syjonie odbywa się dziś rodzinna gra miejska zorganizowana przez Komitet Ratowania Starego Cmentarza Ewangelickiego. Jej celem jest popularyzacja historii ewangelickiej dzielnicy naszego miasta oraz akcji „Adopcja zabytkowego grobu”. 

Nazwa „Syjon” jest nawiązaniem do Świątyni Pańskiej w Jerozolimie i zbioru budynków wokół niej. W podobny sposób powstawały zabudowania wokół bielskiego kościoła ewangelickiego. Warto pamiętać, że ewangelicy aż do Patentu Tolerancyjnego ogłoszonego w 1781 roku przez cesarza Józefa II nie mieli prawa budowania świątyń ani na terenie miasta, ani poza nim. Nabożeństwa odbywały się potajemnie w okolicznych lasach i na wzgórzach.

Granice Syjonu

Wszystko zaczęło się zmieniać po Patencie - budowa kościoła, która została ukończona w 1790 roku, zainicjowała tworzenie się tej dzielnicy. Skąd jednak „Syjon”, czyli określenie związane z kulturą żydowską? - Trudno stwierdzić, czy określenie to pochodzi od mieszkańców samej dzielnicy, czy też po prostu mieszkańcy miasta nadali dzielnicy to miano. Wiemy natomiast, że termin „Bielski Syjon” pojawia się w zapiskach historycznych od bardzo dawnych czasów. Warto pamiętać, że w okolicznościach współistnienia różnych kultur mają miejsce wzajemnie oddziaływania i zapożyczenia - wyjaśnia Dariusz Gajny, pasjonat bielskiej historii i działacz społeczny zaangażowany w ratowanie starego cmentarza.

Przy próbie zarysowania granic Syjonu musimy pamiętać, że choć kojarzy się nam ze ścisłym centrum miasta, to powstawał właściwie na peryferiach ówczesnego Bielska. Od strony Rynku o Syjonie możemy mówić właściwie tuż za starymi murami miejskimi. Ulicą graniczną byłaby więc dzisiejsza Orkana (dawna Kohlengasse). Od stron zachodniej i wschodniej trudno mówić o granicznych ulicach - Syjon Ewangelicki zamyka tu dzisiejsza plebania (niegdyś budynek szkolny powstały w 1794 roku) oraz gmach, w którym znajdowała się tzw. stara szkoła (aktualnie Szkoła Podstawowa nr 2).

Od strony północnej do Syjonu zaliczamy również budynki znajdujące się za aktualną siedzibą Wyższej Szkoły Administracji przy ul. Frycza Modrzewskiego. Są to siedziby dawnych sierocińców (męskiego i żeńskiego), które były finansowane głównie ze spadku po słynnym fabrykancie Teodorze Sixcie, a także oddany do użytku w 1870 roku internat dla studentów ewangelickiego seminarium nauczycielskiego, którego fundatorem był mieszkający w Paryżu Paweł Eugeniusz Lauerbach. 

Nagrobna tumba przed WSA

Przedłużeniem, a jednocześnie jednym z najważniejszych punktów Syjonu jest stary cmentarz. Jak twierdzi Dariusz Gajny, impulsem do jego powstania była epidemia cholery, która nawiedziła nasze miasto w 1831 roku. To o rewitalizacje tej nekropolii stara się od kilku lat Komitet Ratowania Starego Cmentarza Ewangelickiego.

Nasz rozmówca wyjawił nam, że z biegiem lat elementy cmentarnych nagrobków zaczęły pełnić różne funkcje w obrębie Bielskiego Syjonu. Np. donica stojąca przed budynkiem WSA to nagrobna tumba. - Pierwotnie była to podstawa grobowca, na niej znajdowała się płyta nagrobna z napisami. Płyta ta leży na cmentarzu do dzisiaj. Nagrobek został rozebrany, a tumba przeniesiona przed II wojną światową, ponoć za przyzwoleniem rodziny pochowanych na cmentarzu. Był to nagrobek protestancko-żydowskiej rodziny Baumów i Friedlanderów. Zanim tumba zaczęła pełnić funkcję kwietnika, stanowiła obudowę fontanny zbudowanej przez firmę słynnego bielskiego architekta Karola Korna. Na dzisiejszym kwietniku zachowały się sygnatury producenta tegoż nagrobka, które są dobrze widoczne, gdy kamień jest mokry - opowiada Dariusz Gajny.

Co ciekawe, tego rodzaju wtórne wykorzystanie elementów architektury nagrobnej miało miejsce również w innych częściach miasta. - Plebania przy kościele Zbawiciela jest podpiwniczona, a do piwnic wiodą kamienne schody wykonane z płyt nagrobnych, na których wciąż widoczne są fragmenty inskrypcji. Te elementy pochodzą prawdopodobnie z cmentarza, który znajdował się przy kościele przy obecnej ul. Sobieskiego - tłumaczy nasz rozmówca.

O niecodziennym wydarzeniu, które odbywa się na Bielskim Syjonie w ten weekend pisaliśmy w artykule Gra na starym cmentarzu.

Tekst i foto: Piotr Skarewicz