Ostatnie tygodnie przed świętami ryby spędzą w specjalnych magazynach, czyli zbiornikach z wodą, gdzie w naturalny sposób oczyszczają się. Dzięki temu w ich mięsie nie będzie czuć mułu. Karpie z gospodarstwa rybackiego w Pogórzu koło Skoczowa karmione są tylko zbożem z okolicznych gospodarstw.

 - Znaczna część ich diety, to także naturalny pokarm znajdujący się w stawie. Nie ma mowy o stosowaniu jakichś sztucznych wypełniaczy - przekonuje Roman Kamiński, prezes zarządu Gospodarstwa Rybackiego w Pogórzu.

Po suszy będzie drożej

W tym roku klienci indywidualni za kilogram karpia zapłacą w gospodarstwach rybackich od 12 do 13 zł. W tym wypadku ceny pozostaną na poziomie ubiegłorocznym. Natomiast hurtownicy za kilogram karpia będą musieli u hodowców zapłacić 10 złotych i 50 groszy. O złotówkę drożej niż w 2014 roku. Istniało duże prawdopodobieństwo, że cena będzie jeszcze wyższa, bo hodowcom poważnie dała się we znaki tegoroczna susza. W stawach hodowlanych w Pogórzu widać, że poziom wody znacznie się obniżył.

 - Na szczęście, tzw. ryby handlowej jest tyle samo co rok temu. Niestety, znacznie mnie jest materiału zarybieniowego, a także takich gatunków, jak sandacze czy okonie, które są wrażliwe na niedobór tlenu - podkreśla Roman Kamiński.

Na Boże Narodzenie polskie firmy wyprodukują w tym roku  ponad 17 tys. ton karpia. W hipermarketach kilogram tych ryb może kosztować osiem do dziesięciu złotych. - Klienci powinni wiedzieć, że wprowadzono wymóg podawania miejsca, skąd pochodzą sprzedawane ryby. Warto zatem kupować karpie ze sprawdzonych hodowli - wyjaśnia prezes Kamiński.

Średniowieczna tradycja

80 proc. hodowli polskiego karpia sprzedawane jest właśnie na Boże Narodzenie, choć hodowcy starają się przekonywać klientów, aby karpie jedli nie tylko na święta i Nowy Rok. - Dużym powodzeniem cieszą się karpie wędzone, które dla wielu osób są przysmakiem. Dlatego staramy się tak rozłożyć hodowlę, aby karpie były dostępne cały rok - mówi Roman Kamiński.

Według historyków, hodowlę karpia rozpoczęli w Polsce cystersi. Karp na polskich stołach wigilijnych zaczął pojawiać się jeszcze w średniowieczu, ale wtedy uchodził za rybę drogą  i przysmak podawany na ważne okazje.

Za upowszechnienie karpia na wigilijnym stole odpowiada Hilary Minc, działacz komunistyczny oraz minister przemysłu  w rządzie Józefa Cyrankiewicza. Minc w 1948 roku rozpoczął akcję „Karp na każdym polskim wigilijnym stole”. Kopanie i zarybianie stawów, a także tworzenie państwowych gospodarstwa rybnych było zgodne z polityką prowadzoną przez władze PRL. Warto przypomnieć, że ryby dostępne były właśnie przed świętami. Klasa robotnicza otrzymywała żywe karpie jako świąteczną premię.

Taka zupa jest pyszna!

Do dziś, pomimo protestów ekologów, którzy przekonują, że święta można spędzić bez tej ryby, przyrządzony odpowiednio karp jest w wielu regionach Polski  najważniejszą potrawą na wigilijnym stole. Smażony, pieczony, w galarecie - karp jest również podstawowym składnikiem zupy rybnej. Naszym czytelnikom prezentujemy przepis na taki przysmak.


Do sporządzenia zupy gospodyni domowa potrzebuje: dwóch dzwonków karpia, włoszczyzny bez pora, łyżeczki pieprzu, kilku liści laurowych, 1 litr wody oraz 1/3 szklanki wytrawnego wina. Pokrojoną marchewkę wraz z innymi warzywami należy wrzucić do gotującej się wody i poczekać aż włoszczyzna będzie miękka. Następnie należy dodać wino i kawałki karpia oraz pieprz i liście laurowe. Pogotować jeszcze 20 minut i potrawa będzie gotowa. Zupę można podawać z grzankami.

Anna Szafrańska