Nikt w najbliższej rodzinie Ani nie przejawiał zdolności cukierniczych, dlatego sama jest zdziwiona, że taka pasja pojawiła się u niej. Zapewne zawdzięcza to swojej cioci, u której często przebywała i która z Anią spędzała sporo czasu w kuchni, gotując i piekąc różne smakołyki. Ania - coraz bardziej wyrastając ponad kuchenny blat - z zaciekawieniem poznawała receptury, próbowała dodatków, łączyła smaki.

Czas spędzony z ciocią oznaczał legalnie podjadany krem i cukier puder na nosie. - Moja mama wręcz nienawidziła pieczenia ciast - śmieje się moja rozmówczyni. Na dobre zaczęła piec na studiach, ciasta często dostawały w prezencie jej koleżanki, a że koleżanek i okazji było mnóstwo, wkrótce okazało się, że robi to całkiem nieźle, a ciasta są mile widzianym podarunkiem. Z tej nowo narodzonej pasji powstał blog, na który wrzucała przepisy i zdjęcia ciast. Szybko rozwijająca się kariera modelki przerwała prowadzenie bloga, a Ania znalazła się w Mediolanie.

Ania marzy

W Mediolanie czas znacznie przyspieszył i zaczął wirować wokół modelingu. Została tam od razu wrzucona na głęboką wodę. Dostała do ręki mapkę miasta i informację o castingach, na których ma się pojawić. I to wszystko. Bez znajomości włoskiego, bez znajomości miasta, bez kogoś, kto mógłby jej w tym pierwszym momencie pomóc. Ania wspomina Mediolan jako prawdziwą szkołę życia, która nauczyła ją radzenia sobie w nawet najtrudniejszych sytuacjach, ale też wytrwałości, determinacji i dążenia do celu. Spędziła tam w sumie półtora roku, z przerwami na krótkie powroty do Polski.

 - Modeling jest bardzo wyczerpującym fizycznie i emocjonalnie zajęciem. Jeśli dziewczynom wydaje się, że to niekończące się pasmo imprez, błysku fleszy i przymierzania ciuszków, to są w ogromnym błędzie - mówi Ania. - Po każdym przyjeździe do Polski regenerowałam się przez miesiąc, żeby później móc wrócić do tego szalonego kołowrotka. Tam tak naprawdę trzeba być bardzo wytrzymałym, żeby sprostać tempu życia i nadążyć za wydarzeniami, w których trzeba wziąć udział - dodaje.

Ania podróżuje

Odskocznią od modelingu był świat mediolańskich wypieków, pięknych, kuszących wyglądem i zapachem. Podobały jej się liczne kawiarnie i kafejki, które na mediolańskich ulicach znajdują się co krok. Ich atmosfera, zapach kawy roznoszący się po okolicy zaowocowały myślą o własnej kawiarni w Polsce. - Do końca nie wiedziałam, czego chcę i co chcę robić w życiu - śmieje się Ania. Po zakończeniu studiów na architekturze wnętrz pojechała sama na półtora miesiąca do Azji. To tam przeszła wewnętrzną przemianę, którą dzisiaj określa jako wzmocnienie samej siebie.

Kupiła bilet w jedną stronę, a na miejscu sama, na własną rękę i zupełnie bez planu, zwiedziła trzy azjatyckie kraje. Tak przeszła kolejną szkoła życia, poznała mnóstwo ludzi, którzy rzucili dotychczasową pracę i podróżowali. Azja była momentem przełomowym dla Ani, która skończyła wówczas studia i myślała o rezygnacji z Mediolanu, będącego dla niej bardzo cennym, ale i stresującym doświadczeniem. - Nie miałam poczucia, że realizuję swoje plany i ambicje - wspomina Ania. - Dlatego czas spędzony w Azji stał się dla mnie czasem oczyszczenia, przewartościowania i poukładania w sobie, co tak naprawdę chcę robić. Dzięki poznanym ludziom, którzy robią to, co kochają, uwierzyłam w siebie i postanowiłam, że otworzę kawiarnię.

Ania remontuje

Dzięki studiom na architekturze wnętrz sama mogła zaprojektować swój wymarzony lokal. Nawet nie robiła projektu w komputerze, ponieważ doskonale wiedziała, jak wszystko ma wyglądać. Poszukiwanie miejsca zajęło Ani kilka miesięcy, aż w końcu poczuła, że to znalazła - niedaleko Teatru Polskiego w Bielsku-Białej. I wtedy wkroczyła w kolejny nieznany świat remontu, uzgodnień i pozwoleń. Kiedy przychodziły momenty zwątpienia i myśl o rezygnacji, bardzo wspierali ją znajomi, którzy dopingowali ją od początku przygody z wypiekami. Nieraz płakała im w rękaw, odbijając się od rzeczywistości związanej z uruchomieniem lokalu.

 - Wtedy moja znajoma, która w biznesie jest od lat, powiedziała, że sukces jest wtedy, kiedy robi się to, co się lubi. I gdyby prowadzenie biznesu było dla każdego, wszyscy bylibyśmy ludźmi sukcesu. Każdego dnia dostaje kolejne lekcje życia, uczy się spraw papierkowych, ale i rozmów z klientem czy przyjmowania krytyki. Remont kawiarni zajął kilka miesięcy, pomiędzy urzędowymi uzgodnieniami musiała zmagać się z wykonawcami. Cała ta sytuacja jest dla Ani nowością, dlatego sama przyznaje, że trochę się stresuje otwarciem kawiarni. Mimo że jeszcze nie działa jej cukiernia, torty ma zamówione już na… 2017 rok.

Ania piecze

Przepisy zbiera od wielu lat, znajduje je w książkach i w internecie.  O ile uwielbia eksperymentować ze smakami i dodatkami, o tyle receptury samego ciasta nie zmienia, bo wie, że wymaga ono precyzyjnego podejścia. Zaszaleć może ze zdobieniami tortów, do których - jak sama przyznaje - inspiracji szuka wszędzie. Ma pokaźny zbiór zdjęć i przepisów, stara się łączyć style, aby zawsze móc zaproponować coś nowego. - Bardzo zależy mi, aby każdy tort był indywidualny, bo każdy jest robiony dla kogoś innego - mówi świeżo upieczona właścicielka kawiarni.

Uwielbia wkraczający od niedawna do kulinarnego świata trend naked cakes, czyli „nagie torty”. To bardzo bezpretensjonalny i minimalistyczny styl, który doskonale wpisuje się w nurt slow life - ciasta pozbawione mało smacznej zdobniczej masy cukrowej, o prostym wyglądzie, nieco surowe, z uwidocznioną strukturą warstw. Całą ich ozdobę stanowią owoce i kwiaty. Większość tortów, na które ma zamówienia w tym roku, to właśnie naked cakes. Są naturalniejsze w smaku, bo w całości jadalne. Dla Ani ważne jest połączenie smaku i wyglądu.

Ania biega

W tym momencie naszego spotkania docieram do pytania, które chciałam jej zadać od początku - czyli o to, jak łączy zachowanie zgrabnej sylwetki z tak kuszącym zajęciem, jakim jest przygotowywanie tortów i ciast. Ania obecnie kończy współpracę z agencją modelek, ale nadal pracuje w modelingu - stara się jednak wybierać takie propozycje, które nie wymagają już sylwetki w rozmiarze 0, a tym samym restrykcyjnej diety.

 - Lata pracy w modelingu nauczyły mnie pewnych nawyków, które teraz znakomicie się sprawdzają. Na przykład zaczęłam uprawiać sport, chodzę na siłownię i biegam. W ten sposób spalam to, czego w ciągu dnia próbuję - śmieje się Ania.

Anita Szymańska (2B Style)

Foto: Ula Kóska