Squash został uznany przez magazyn Forbes za najzdrowszy sport świata. Dlaczego zatem warto w niego grać i na czym właściwie ta gra polega?

Czym jest squash?

Pewnie wielu z Was zastanawia się - „co to za gra?” albo dokładniej - „jak się w to gra?” Słyszałem już wiele opisów funkcjonujących zarówno w świecie znawców tej dyscypliny, jak i od osób zupełnie niezwiązanych z tym sportem. Najbardziej popularne z nich to:
* tenis w klatce
* tenis w pokoju
* odbijanie piłką o ścianę
* a także znane coraz bardziej „szklane pudełko” czy „szklane akwarium”, które w wakacje można było już po raz trzeci zobaczyć na placu Chrobrego w samym centrum Bielska-Białej.

Ciekawy jest fakt, że każdy z tych opisów jest na swój sposób trafny i oddaje to, co rzuca się na pierwszy rzut oka - kort i piłkę. Może to być standardowy kort do gry, jaki znajdziecie w każdym klubie, a może być ten bardziej elegancki, szklany służący do rozgrywek mistrzowskich czy wreszcie meczów pokazowych dla większej publiczności. Czy o sam kort i piłkę tutaj chodzi? Oczywiście, że nie. Chodzi o zdrowy sposób na spędzanie czasu, o wysiłek fizyczny, współzawodnictwo, a także mentalny relaks. Nasuwa się tutaj pytanie, czy jeden sport może dać nam to wszystko?

Czym charakteryzuje się gra w squasha?

Po wpisaniu w Google czy Wikipedię terminu squash, pojawi się dość sporo informacji na temat tego, że jest to sport wymagający dużego wysiłku fizycznego, szybkości i sprawności. To, czego moim zdaniem brakuje w wynikach to bardziej precyzyjnego opisu zjawiska, czyli - jak to się dzieje? Mamy sporo zwrotów, sprintów i przebieżek za piłką, która odbija się dość nisko, ale wystarczająco wysoko, by do niej dobiec przed drugim odbiciem od podłogi. Co więc trudnego? Technicznie jest to łatwe, ale życie utrudnia nam przeciwnik, który chce dokładnie tego samego. I tutaj zaczyna się zabawa w „kotka i myszkę”.

Gra daje sporo frajdy, ale zmusza do niemałego angażu. Wszystko dzieje się szybko, a decyzje podejmowane są w mgnieniu oka. To właśnie najbardziej spodobało mi się, gdy kilkanaście lat temu rozpocząłem przygodę ze squashem: dynamika i możliwość, a właściwie konieczność podejmowania decyzji w ekspresowym tempie, a do tego na koniec pozytywne zmęczenie - co ciekawe, nawet po przegranej. Jak można być zadowolonym po przegranej? Zapewniam Was, że nie zdarza się to zawsze, ale można! Samo fizyczne zmęczenie wpływa na nas bardzo pozytywnie, a tym bardziej, gdy w grę wchodzą emocje i np. mecz ligowy lub turniejowy, na który czekam czasami cały dzień, zastanawiając się, czy dzisiaj pokonam przeciwnika.

Moment, przecież chwilę temu pisaliśmy o szklanym akwarium czy tenisie w klatce, a tu od razu rozgrywki, emocje? Jak to możliwe? W bardzo prosty sposób! Nauka squasha na podstawowym poziomie ma prowadzić w prostej linii do gry - tej wspomnianej wcześniej zabawy w kotka i myszkę, której można spróbować już po kilku godzinach nauki, a osobom posiadającym dobrą koordynację do sportów rakietowych zdarza się to już po godzinie! Warto tutaj podkreślić, że ten „tenis w pokoju” ma bardzo ważny plus - piłka nie ucieka nam kilkadziesiąt metrów, gdy odbijemy niepoprawnie, tylko pozostaje w korcie, odbijając się od pozostałych ścian. Gdy dodamy do tego, że rakietka jest sporo lżejsza od tenisowej, to w prostej linii wynika, że squash wybaczy nam dużo więcej niż np. tenis i aby czerpać frajdę z gry, nie będziemy musieli uczyć się godzinami podstaw techniki. To oczywiście na poziomie początkującym.

Tutaj kolejna ważna uwaga, która przemawia do sporej liczby osób pytających: czy jako początkujący mogę spalić dużo kcal? Oczywiście, że tak! Może gra nie będzie tak dokładna, jak u osób uprawiających squasha przez dłuższy okres, ale biegania i rywalizacji będzie na pewno sporo. Ile to jest sporo? Źródła podają nawet 1200 kcal/h, ale trzeba dodać, że jak w każdych takich pomiarach myślimy tutaj o 60 minutach wysiłku bez większej przerwy. Mogę powiedzieć, że osoba początkująca może zbliżyć się do tej liczby bardzo mocno już po kilku godzinach obecności na korcie.

A co z tym mentalnym resetem?

Wysiłek fizyczny oznacza dotleniony organizm, a tym samym mózg. Czym więc squash wyróżnia się na tle innych sportów także tych wysiłkowych? Czym różni się od np. biegania interwałów ? Od zdecydowanej większości dyscyplin różni się intensywnością i opisywanym wcześniej przeciwnikiem, który także dąży do wygrania wymiany, gema czy meczu. A gramy do 11 punktów (bez strat), kto pierwszy je zdobędzie, wygrywa gema (lub seta - obie nazwy stosuje się bez przeszkód). Żeby wygrać mecz, trzeba uzyskać minimum trzy gemy, co gwarantuje nam sporo zabawy i pojawiające się emocje w związku z tym, kto wygra punkty w końcowej fazie każdego gema?

Niewielkie gabaryty kortu oraz łatwa technika tylko zwiększają czas wymiany, a co za tym idzie - zwiększają zmęczenie, dając więcej frajdy w pogoni za „małą czarną”. Za czym? Mała czarna to popularnie zwana piłka do squasha - główny sprawca naszego resetu mentalnego, ale pod warunkiem, że pędzi tam, gdzie byśmy tego chcieli. O tym jednak następnym razem.

W squasha nauczycie się grać w klubie Enjoy Squash w Bielsku-Białej.

Maciej Kliś
Trener reprezentacji Polski w latach 2009-2014
Właściciel klubu Enjoy Squash w Bielsku-Białej

Artykuł sponsorowany