Przed bielskim Sądem Rejonowym ruszył proces Roberta J., hodowcy ze Szczyrku, który odpowiada za doprowadzenie do śmierci 53 owiec. Mężczyzna przyznał się do winy i zadeklarował, że dobrowolnie podda się karze, jeśli nie trafi za kratki. Grozi mu kara do dwóch lat więzienia.

Sprawa wyszła na jaw, gdy pod koniec ub. roku na terenie bacówki pojawili się przedstawiciele fundacji „SOS Animals” z Częstochowy. W owczarni odkryli kilkanaście martwych zwierząt, kolejne ciała owiec znajdowały się przykryte pod plandeką w bacówce. O sprawie powiadomiono policję oraz Powiatowy Inspektorat Weterynaryjny w Bielsku-Białej. Okazało się, że zwierzęta padły w wyniku nieleczonej infekcji pasożytniczej. Ich stan wskazywał również na brak regularnego dostępu do paszy i świeżej wody.

Śledztwo przeciwko hodowcy prowadziła bielska prokuratura, która w lipcu skierowała do sądu akt oskarżenia. Prokurator zarzuca Robertowi J., że w nieustalonym okresie, ale co najmniej od 1 do 10 grudnia 2015 roku w wyniku zaniedbań doprowadził do śmierci 53 owiec. Podczas rozprawy oskarżony odmówił odpowiedzi na pytania. Przyznał się do winy i zadeklarował, że dobrowolnie podda się karze, jeśli nie trafi do więzienia. Sąd nie przychylił się do wniosku hodowcy. Proces trwa.

bak