Dzięki wielkiej pasji i miłości do koni Roksana Kręcina jest dzisiaj jedyną bielszczanką, która z powodzeniem startuje w widowiskowej, aczkolwiek wciąż mało popularnej dyscyplinie sportowej - Wszechstronnym Konkursie Konia Wierzchowego. Trenowanie WKKW wymaga wiele czasu i dużych pieniędzy, ale jak powiada nasza bohaterka, „nie ma rzeczy niemożliwych”.

WKKW to niezwykle widowiskowa olimpijska dyscyplina sportowa. Składa się na nią ujeżdżanie, skoki parkurowe (w zamkniętym obiekcie) oraz skoki w terenie. Niestety, jest to też dyscyplina, której - jeśli chce się osiągać dobre wyniki - należy się poświęcić bez reszty oraz liczyć się z tym, że pochłonie każde pieniądze.

Czas dla przyjaciela

 - Przede wszystkim trzeba kochać konie - mówi Roksana. - Ja zaraziłam się już w wieku dziewięciu lat, kiedy razem z koleżankami chodziłam do jednej z małych przydomowych stajni na krańcach miasta i tam zajmowałam się sprzątaniem, czyszczeniem i opieką nad zwierzętami.

Z upływem lat pasja bielszczanki nie malała, a przeciwnie, rosła. W końcu, z pomocą rodziny Roksana stała się właścicielem konia o wdzięcznym imieniu Metro. - To były mistrz Polski, sprzed wielu co prawda lat, ale jest tak doświadczony, że dosiadając go, wciąż uczę się od niego wielu rzeczy - śmieje się nasza rozmówczyni. - Bo tak jest w tym sporcie. Zresztą, konie to bardzo inteligentne zwierzęta, szybko się uczą i pamiętają na zawsze raz wyuczone umiejętności.

Roksana również życie zawodowe związała z jeździectwem, zdobywając uprawnienia trenerskie. - Tutaj nie da się być np. księgową i próbować coś osiągnąć w WKKW - tłumaczy. - Ten sport wymaga całego naszego czasu. Koń musi przynajmniej dwa, trzy razy w tygodniu pobiegać, skakać. Trzeba się nim opiekować, być przy nim. To w końcu przyjaciel.

Kosztowne marzenia

Metro na co dzień zakwaterowany jest w stajni pod Pszczyną. Jego „mieszkanie” i wyżywienie kosztuje miesięcznie blisko tysiąc złotych. Do tego dochodzą opłaty za treningi (Roksana Kręcina ma uznanego w tej dyscyplinie trenera Roberta Skrzypczaka). Wszystko po to, aby spełnić wielkie marzenie - dostać się do kadry narodowej. - To trudne zadanie, ale nie ma przecież rzeczy niemożliwych - przekonuje Roksana.

Trudność polega na tym, że aby zostać zauważonym i liczyć na powołanie do kadry, należy brać udział w konkursach WKKW. - Sezon na zawody trwa od kwietnia do października i w tym czasie każdego miesiąca odbywa się po kilka konkursów różnego stopnia na terenie całego kraju - tłumaczy bielszczanka. - Na konkursach, w zależności od zdobytego miejsca, otrzymuje się punkty, które po sezonie są sumowane i w ten sposób dany zawodnik osiąga konkretne miejsce w rankingu.

Żeby zdobyć jak największą ilość punktów, trzeba uczestniczyć w każdym konkursie. A to już nie jest takie proste. - Nie chodzi o czas - mówi Roksana. - To naprawdę kosztowna sprawa, bo na zawody trzeba przecież dojechać i dowieźć tam konia specjalnym transportem. To wszystko kosztuje. Dopiero, gdy się jest w kadrze, takie problemy finansowe odpadają.

Miejmy nadzieję, że marzenia bielszczanki się ziszczą i któregoś dnia zobaczymy ją może nawet na olimpiadzie.

ko

Foto: ARC Roksany Kręciny