Dawno temu w Mikuszowicach
Mikuszowice stały się częścią Bielska-Białej niespełna 50 lat temu, ale już znacznie wcześniej wielu bielskich robotników pracowało w fabrykach w Mikuszowicach. To właśnie te rodziny walczyły o polską edukację w tamtejszej szkole, gdzie nauka odbywała się wyłącznie w języku niemieckim.
Historia Mikuszowic zaczyna się w XIV wieku, kiedy Mieszko III nadaje bielskim mieszczanom pobliskie lasy. Już kilka lat później miejscowość ulega podzieleniu wzdłuż rzeki Białej. Część „śląska” trafia do Księstwa Cieszyńskiego, a część „krakowska” - do Księstwa Oświęcimskiego.
Lekcje wyłącznie po niemiecku
Na fali rozwoju gospodarczego, kulturalnego oraz ekonomicznego Bielska i Białej w XIX wieku wzdłuż rzeki w Mikuszowicach niemieccy i austriaccy koloniści budują fabryki sukna. To wtedy uruchomiono kolej żelazną łączącą Bielsko z Żywcem, Zipserowie stawali się potentatami wśród bielskich fabrykantów, a społeczność mikuszowicka domaga się wybudowania szkoły.
Pierwsza z nich powstaje w 1856 roku w budynku zakupionym od Andreasa Pintschera, a wszelkie koszty ponosi Ewangelicka Gmina Szkolna. Nauka odbywa się wyłącznie w języku niemieckim, stąd mieszkańcy nazywają ją „szkołą niemiecką”.
Tereny Mikuszowic, Olszówki i okolic od połowy XIX wieku przeżywają niebywały wzrost gospodarczy. W nowo powstałych zakładach zatrudnienie znajduje wielu bielszczan. Codzienne dojazdy są sporym utrudnieniem, dlatego robotnicy zaczynają osiedlać się w Mikuszowicach. Przyrost liczby ludności staje się pretekstem do utworzenia kolejnej szkoły. Pod koniec XIX wieku istnieje już Szkoła Ludowa. której budowę sfinansowali Zipserowie. "Szkoła niemiecka” działa w nowym, większym budynku.
Areszt za nieobecność w szkole
Z inicjatywy Towarzystwa Szkoły Ludowej, którego pierwszym prezesem był Adam Asnyk, w latach 1901-1902 w Leszczynach powstaje Szkoła Polska im. Stanisława Konarskiego. Placówka ta jest jedyną szkołą, w której dzieci z Mikuszowic, Olszówki i Bystrej mogą uczyć się w języku polskim.
W tamtych czasach w szkolnictwie podchodzi się bardzo restrykcyjnie do nieobecności dzieci na zajęciach. W Archiwum Państwowym w Bielsku-Białej zachowały się spisy uczniów, których szkolna absencja nie została usprawiedliwiona. Niemałe kłopoty z tego powodu mają ich rodzice, szczególnie ojcowie, którzy w niektórych przypadkach są zamykani w areszcie.
Chociaż znaczna część lokalnej społeczności posługuje się językiem niemieckim, to w sierpniu 1907 roku rodzice 70 uczniów wystosowują pismo do Świetnej Cesarsko-Królewskiej Rady Szkolnej Okręgowej z prośbą o wprowadzenie lekcji w języku polskim. List opatrzony jest własnoręcznymi podpisami 38 ojców i matek.
Droga sercu każdego Polaka
W piśmie czytamy, że w gminie Mikuszowice „znajduje się dużo rodzin polskich, których gorącem życzeniem było i jest, ażeby ich dzieci także i w swojem rodzinnym języku naukę pobierały”. Poddani cesarza podkreślają, że wielu rodziców zmuszonych jest posyłać swoje dzieci do szkół w odległych gminach, co „powoduje szkodę, nie tylko materyalną ale i moralną”. Poświęcając dużo czasu na dotarcie do szkoły, dzieci nie mogą pomagać rodzicom w pracach domowych w takim wymiarze, w jakim mogłyby, uczęszczając do mikuszowieckiej szkoły.
Zdaniem autorów pisma, dzieci pobierające naukę w swojej gminie w języku obcym i dla nich niezrozumiałym zatracają poczucie narodowościowe, zapominając mowy ojczystej, „która jest sercu każdego Polaka bardzo drogą”.
Alan Jakman
Zdjęcie tytułowe: Szkoła ludowa w Leszczynach. Fot. archiwum Janusza Manterysa.
Artykuł powstał na podstawie: Archiwum Państwowe w Katowicach, Oddział w Bielsku-Białej, zespół nr 21, sygn. 58-88 oraz publikacji Jacka Zachary „Tradycje Edukacyjne Cygańskiego Lasu”.
Galeria:
Komentarze 12
cytując 1. "w tym samym miejscu była też granica Oberschlesien", 2."...po zajęciu naszych terenów przez Prusy, do Bielska..."
Cóż, mijanie się z prawdą jest w tym odniesieniu aż nadto widoczne i nie trzeba tego więcej komentować.
Co do nauczania w języku polskim, to do końca IWŚ nie było ono możliwe w żadnej szkole na terenie Bielska i okolicznych gmin Śląska Austriackiego, w przeciwieństwie do terenów Małopolski, gdzie po drugiej stronie rzeki funkcjonowała Autonomia Galicyjska.
Co do granic Śląska, to nie rozśmieszaj mnie tą granicą na Skawince, bo na tej samej zasadzie to tereny do Wisły i Bytom to Kasztelania Krakowska, i tereny późniejszej Małopolski (określenie powstałe w końcu XVw)
jakie niby bujdy wypisuję ? możesz doprecyzować ?
skąd ty bierzesz te bzdury ??? u nas był i jest Śląsk Cieszyński i Małopolska, żadnego Oberschlesien/Prus nigdy nie było !! Przez środek miasta biegła granica Księstwa Cieszyńskiego i Oświęcimskiego, Śląska Austriackiego/Cieszyńskiego i Polski/Małopolski. Tutejsze tj. obecne bielskie parafie, podlegały od zawsze pod dwie diecezje tj. obecna lewobrzeżna B.Biała pod wrocławską (do 1925) a prawobrzeżna pod krakowską.
Zipserowie natomiast pochodzą stąd skąd wskazuje ich nazwisko.
"po zajęciu naszych terenów przez Prusy" ???? o czym Ty piszesz ?? u nas nigdy nie było Prus
Tutaj można się było osiedlać, co było zakazane w śląskim Bielsku/Bielitz, nie mówiąc już o jakiejkolwiek możliwości nauczania w języku polskim. Ta przyjazna inaczej niemiecka społeczność Bielitz doprowadziła w ramach autonomii posiadanej przez Bielsko w ramach IIRP, że za posłanie dziecka do polskojęzycznej szkoły w Bielsku (co stało się możliwe za IIRP, wbrew klasyfikacji komisji szkolnej wskazującej jako właściwą szkołę niemieckojęzyczną) wyrzucano na bruk.
Warto też w tym miejscu przypomnieć, że w tym 'wielokulturowym' tyglu, jeżeli chciano się edukować to wybór był jedyny, niemieckojęzyczny, a w przypadku małopolskiej/galicyjskiej Białej, prawo uzyskane w ramach autonomii Galicji do nauki w języku polskim było przez zdominowaną przez Niemców radę miasta Białej blokowane na wszelkie sposoby. W ten sposób rozwój Białej był blokowany również w zakresie administracji i powiatowy Sąd Karny wylądował w Wadowicach, bo obawiano się napływu polskojęzycznej administracji. To samo dotyczyło szpitala w Białej, który również o mało co w Białej by nie powstał, blokowany również z tego samego powodu.
Może również warto napisać o wielokrotnych pobiciach dzieci idących do polskiej szkoły na Leszczynach i w Straconce przez ich niemieckojęzycznych sąsiadów ? żyją jeszcze Ci którzy tego doświadczali.
Klauzula informacyjna ›