Pierwsi klienci pukają do drzwi jeszcze przed otwarciem cukierni. Później bywa, że po lody ustawia się na ulicy długa kolejka chętnych. Na pytanie, czy Galusek chce „wykosić” konkurencję, sympatyczna pani odpowiada, że nie. Chce tylko, żeby bielszczanie jedli zdrowe lody. Bo lody w tym miejscu są nie tylko smaczne.

U Galuska przy ul. 11 Listopada lody produkuje się na miejscu. To nie jest towar z konserwantami, dowożony w głębokim zamrożeniu jak do wielu innych cukierni. Każdego dnia około południa dwie pracownice zabierają się za kręcenie lodów, co można oglądać przez szklaną ścianę. Gdy skończą, klienci otrzymują prawdopodobnie najświeższe lody w mieście. Duża część „schodzi” jeszcze w tym samym dniu, góra w następnym.

Są świeże i zdrowe

Pracownia działa od 10 kwietnia br. i ciągle zyskuje na popularności. Latem, w słoneczne dni od rana ustawiają się długie kolejki. Są grupy kolonijne, za które płacą hurtem wychowawcy, ale jest też wielu dorosłych bielszczan, których sprowadza rozchodząca się dobra opinia o tutejszych lodach. Na pytanie, czy firma chce „wykosić” okoliczną konkurencję długo nie słyszę odpowiedzi. - Nie, nie chcemy - mówi uśmiechnięta Anna Adamska, kierownik Pracowni Lodów Galusek. - Zależy nam na tym, aby mieszkańcy naszego miasta jedli zdrowe lody.

Mała porcja, czyli co najmniej 80 g kosztuje 4 zł, a duża - 11 zł. Nakłada się je szpachelką do tradycyjnego wafelka lub kartonowego kubeczka. Na życzenie klienta personel miesza smaki nawet w ramach jednej małej porcji. Na domową imprezę w ogródku warto zamówić wielką porcję w specjalnym pojemniku termoizolacyjnym - np. o wadze 1 kg (40 zł).

Co tydzień nowy smak

Część stałych klientów przychodzi degustować wypróbowane smaki, inni eksperymentują z nowościami. W stałym repertuarze są lody czekoladowe (obecnie w wersji wegańskiej, czyli bez tłuszczów zwierzęcych, miodu, śmietany i mleka), jest chałwa turecka, kinder niespodzianka, orzech w karmelu, bazylia, mascarpone z jagodą, jogurt grecki z wiśnią, arbuz, truskawka z miętą, malina z bazylią.

Mnie zainteresowały lody o smaku czekolady sprowadzanej z Sumatry o zawartości 70 proc. kakao. Z kolei kinder niespodzianka to lody śmietankowo-kakaowe z mleczną i białą czekoladą nakładaną warstwami, które podawane są dzieciom z wafelkiem w kształcie misia. Gdy ma się szczęście, można trafić na mozzarellę z pomidorem czy lody z kawą Lamborghini. 

Co tydzień wprowadzany jest nowy smak, który następnie zastępowany jest innym (obecnie można kupić czekoladę light). - Często pytamy klientów, na jakie lody mają ochotę, co chcieliby jeszcze spróbować? - tłumaczy pani Anna. - Słuchamy i dobre pomysły staramy się realizować. Dlatego jeszcze w tym tygodniu wróci smak pomarańczy, który podpowiedzieli nam bielszczanie.

Lato przemija, a co potem?

Dzięki oryginalnym produktom i zdrowym recepturom firma ma szanse zdominować okolicę tak, jak otwarty kilka miesięcy temu Jednorożek na Rynku. Każdy klimatyczny lokal działający przy ul. 11 Listopada ożywia reprezentacyjny niegdyś deptak Bielska-Białej, który teraz zamiera popołudniami oraz w dni wolne od pracy w bankach i urzędach. Wszystkie ciekawe inicjatywy gastronomiczne w rodzaju Galuska nasz portal będzie popierał.

Lodziarnia nie zostanie zamknięta wraz z końcem lata i ciepłych dni. Są projekty na całoroczne zagospodarowanie lokalu. Jesienią i zimą będą lody, może ciasta, może pyszna kawa, ale w pracowni nikt nie chce mówić o szczegółach. - Nie opuścimy naszych klientów - zapewnia Anna Adamska od Galuska.

Robert Kowal

Pracownia Lodów Galusek - ul. 11 Listopada 32. Czynne codziennie w godz. 10.30-20.30.

Recenzje z innych bielskich restauracji czytaj w zakładce: Bielsko-Biała na talerzu.