Lipnik Górny to jedna z najbardziej wysuniętych na wschód części Bielska-Białej. Tereny tu położone mogą w przyszłości stać się turystyczną atrakcją miasta. Najpierw należy je jednak odpowiednio zagospodarować. Paweł Halotta zaproponował, aby w dolinie, przez którą przepływa potok Krzywa urządzić trasę przystosowaną do uprawiania narciarstwa biegowego. Ale projekt zgłoszony w ramach Budżetu Obywatelskiego 2018 został przez magistracką komisję odrzucony.

Lipnik, a zwłaszcza jego górna część, położony jest znacznie wyżej aniżeli centrum miasta. W bezpośrednim sąsiedztwie znajduje się m.in. należąca do Beskidu Małego góra Gaiki. Potok płynie przez głęboki, zalesiony i zacieniony jar. W zimie panują tu zazwyczaj niskie temperatury i - zdaniem wnioskodawcy - trasa nie wymagałaby sztucznego naśnieżania.

Ścieżka dla wszystkich

Założono, że trasa zostanie wytyczona po obu stronach potoku i będzie przebiegać po okręgu, którego obwód wyniesie 1,6 tys. metrów. W okresie wiosennym, letnim i jesienią można byłoby ją wykorzystywać jako ścieżkę spacerowo-rowerową. Szeroki na dwa metry trakt, mimo wyrównania i utwardzenia, miał zachować naturalny charakter.

Trasa powinna spełniać wymagania Międzynarodowej Federacji Narciarskiej FIS, tak aby można było na niej organizować zawody. Minimalne parametry to: oddzielone od siebie tory i specjalnie nałożone tzw. rynny, czyli ślady o ściśle określonym rozstawieniu i głębokości.

Projektodawca zaproponował, żeby cały teren oświetlić przy pomocy lamp solarnych, a w pobliżu usytuować siłownię na wolnym powietrzu. Zwrócił też uwagę, że bez większego problemu można tu dojechać albo dojść. Przy ul. Krakowskiej, Łosiowej, Krańcowej i Danielowej nie brakuje miejsc postojowych dla samochodów.

Argumenty Ratusza

Inwestycja miała kosztować nieco ponad 600 tys. zł (według autora projektu, 495 tys. zł). Magistraccy urzędnicy sporządzili odpowiednią analizę i uznali, że - nawet jak na projekt ogólnomiejski - to zbyt drogo. Taką argumentację można zrozumieć. Dyskusyjna natomiast wydaje się opinia, iż wniosek należy odrzucić, bo Paweł Halotta nie dołączył do projektu pisemnej zgody właścicieli terenów, przez które trasa miała przebiegać. Tu rodzi się pytanie: a niby z kim ci właściciele mieli stosowne dokumenty podpisywać? Z panem Halottą czy może jednak - w razie pozytywnej decyzji - z miastem?

 - Tereny Lipnika Górnego są aktualnie niedoinwestowane i niedocenione pod kątem wykorzystania ich potencjału rekreacyjnego - czytamy we wniosku. Na razie wszystko zostaje po staremu, w pierwszych dniach września zapadła decyzja negatywna, nowej trasy nie będzie. Szkoda, bo narciarstwo biegowe należy do najtańszych dyscyplin zimowych. Rowerzyści, spacerowicze i miłośnicy nordic walking też muszą sobie poszukać innego miejsca do spędzania wolnego czasu.

Marek Żuliński