Ponoć źle się dzieje w ośrodku wypoczynkowym „Beskidy Park", czyli w dawnym „Transportowcu” przy ul. Armii Krajowej 316 w Bielsku-Białej. Przebywający tam obcokrajowcy mają regularnie urządzać libacje, zakłócać ciszę nocną i zaśmiecać okolicę butelkami po wódce. Mieszkańcy pobliskich domów jakoby czują się zagrożeni. Z pomocą pośpieszyła im radna Dorota Piegzik-Izydorczyk (PO) i wystosowała do prezydenta Jacka Krywulta interpelację.

Radna napisała: - W hotelu od jakiegoś czasu kwaterowani są obywatele Bośni i Ukrainy (…). W pięknej dzielnicy na porządku dziennym są pijackie burdy. Wywieszone na balkonach rzeczy też nie wyglądają dobrze. Taka wystawka budzi zdziwienie wątpliwą estetyką. Dorota Piegzik-Izydorczyk podkreśla, że nie pomagają ani rozmowy z właścicielem obiektu, ani interwencje różnych służb. My postanowiliśmy sprawdzić, jak jest naprawdę.

Żadnych naruszeń prawa

Mieszkający w obiekcie cudzoziemcy byli kontrolowani przez funkcjonariuszy z bielskiej placówki Straży Granicznej. - Przeprowadziliśmy weryfikację dokumentów i stwierdziliśmy, że wszyscy mają pozwolenie na pracę i przebywają na terenie naszego kraju legalnie. Żadnych naruszeń prawa nie odnotowano - informuje kpt. Katarzyna Walczak, rzecznik prasowy Śląskiego Oddziału SG.

 - Przyjechaliśmy tu na zarobek, oszczędzamy każdy grosz i bardzo szanujemy pracę, którą udało się nam zdobyć w firmie Hutchinson. Na pijaństwo nie mamy ani czasu, ani ochoty - mówi młode ukraińskie małżeństwo ze Stanisławowa.

Spokojnie, czysto, ekologicznie

 - Rejon ośrodka objęty jest naszym wzmożonym nadzorem. To wynik wcześniejszych sygnałów o niepokojących sytuacjach, które miały mieć w nim miejsce. Jednakże żadne doniesienia o osobach spożywających alkohol czy też zakłócających ład i porządek się nie potwierdziły. W trakcie kontroli nie stwierdziliśmy również jakichkolwiek uchybień dotyczących czystości na terenie obiektu - zapewnia Grzegorz Gładysz, komendant bielskiej Straży Miejskiej.

Komendant podkreśla, że w ciągu ostatnich dwóch lat okoliczni mieszkańcy ani razu nie domagali się interwencji przy Armii Krajowej 316 z powodu zakłócania porządku i spokoju publicznego. W tym okresie trzykrotnie sprawdzano natomiast, co jest spalane w hotelowym piecu c.o. Okazało się, że tylko opał spełniający ekologiczne normy.

Policja się przygląda

Zastępca szefa bielskiej policji mł. insp. Krzysztof Gałuszka zlecił komendantowi komisariatu nr 2 dokładne przyjrzenie się sytuacji w ośrodku i jego otoczeniu.

 - Z dotychczasowych ustaleń dokonanych przez właściwego dzielnicowego wynika, że zgłoszenia interwencji dotyczących lokatorów obiektu miały incydentalny charakter i nie były przez funkcjonariuszy potwierdzane. Okoliczni mieszkańcy nie wnosili żadnych skarg w przedstawionym w interpelacji zakresie - powiedziała podinsp. Elwira Jurasz, oficer prasowy KMP w Bielsku-Białej

***

Właściciel obiektu Adrian Pięciórek nie ukrywa rozgoryczenia: - Pani radna mogła przygotowując interpelację zasięgnąć informacji u źródła, czyli u mnie. Chętnie bym ją oprowadził po ośrodku, pokazał jak on w rzeczywistości wygląda, wyjaśnił ewentualne kwestie sporne. Niestety, nie zrobiła tego. Nie zadzwoniła na policję czy do straży miejskiej. Nie zechciała też poznać goszczących tu ludzi. Mogę zapewnić, że są oni tacy sami jak i my: od czasu do czasu urządzą grilla, jakąś imprezę. Muszą też gdzieś suszyć swoje pranie. A gacie na balkonie można zobaczyć nie tylko tu, wystarczy wybrać się na spacer po mieście.

Marek Żuliński

Foto: ośrodek wypoczynkowy „Beskidy Park”