Był początek grudnia 1910 roku, godz. 23.00. Na posterunek policji w Bielsku zgłasza się Thomas Fischer - urodzony w guberni warszawskiej pracownik Wagnera w Lipniku. Podczas przeszukania okazuje się, że rosyjski dezerter posiada przy sobie załadowany rewolwer. Fischer zostaje aresztowany. W Archiwum Państwowym w Bielsku-Białej odnaleźliśmy akta sprawy dokumentującej gorący romans z bardzo smutnym epilogiem.

Kilka dni później protokolant policyjny Goralczyk przesłał zawiadomienie do Sądu Rejonowego w Bielsku. Rozpoczęły się przesłuchania świadków wydarzenia, wyjaśnienia składają także dwie poszkodowane kobiety. Oskarżonym jest blondyn o zielonych oczach średniego wzrostu, dezerter z wojska carskiego.

Strzał w pośladek

Jako naoczni świadkowie występują Żurek z Białej oraz Kuler i Jankner z Lipnika. Wszyscy składają podobne zeznania. W protokole zapisano, że mężczyźni spotkali się z Fischerem na ulicy Głównej. Po krótkiej rozmowie zdecydowali, by razem udać się do dziewczyny Thomasa - 19-letniej Zofii. W drodze do jej domu mężczyzna żalił się kolegom, że jest o nią bardzo zazdrosny.

Kiedy byli już na ulicy Strzelniczej, Fischer niespodziewanie oddalił się od grupy i pobiegł do dziewczyny. Rozmawiał z nią dłuższy czas, wyraźnie przy tym gestykulując. Pomiędzy parą doszło do ostrej sprzeczki. W pewnym momencie Fischer wyciągnął z kieszeni rewolwer i oddał w kierunku Zofii kilka strzałów. Dziewczyna zaczęła uciekać.

Po dwóch niecelnych strzałach, trzeci lekko ją musnął, a czwarta kula odbiła się od guzika i trafiła w pośladek służącej Marii. Na ulicy rozległy się krzyki. Mężczyzna w popłochu przebiegł na drugą stronę, przyłożył broń do piersi i oddał strzał. Gazety pisały później, że Fischer rzekomo postrzelił się w głowę. Strzelec zatoczył się, na chwilę stracił przytomność, po czym pobiegł w kierunku kościoła ewangelickiego.

W szale zazdrości

Na miejsce natychmiast wezwano pogotowie, a także policję. Ranne zostały przewiezione do szpitala i opatrzone. Brak zdolności strzeleckich sprawcy okazał się dla bielszczanek wybawieniem - odniesione rany nie zagrażały ich życiu. Kilka godzin po zdarzeniu do szpitala przybył także Thomas Fischer. Opatrzono mu klatkę piersiową i zwolniono do domu. Nie podejrzewano, że to właśnie on próbował zabić swoją dziewczynę.

Dezertera ruszyło jednak sumienie. Postanowił, że sam zgłosi się na posterunek policji. Mężczyzna przyznał się do winy, motywując swój czyn... zazdrością. Co więcej, uważał, że jest to wystarczający powód do tego, by miał prawo postrzelić dziewczynę. Sugerował policjantom, że Zofia, z którą był w związku od 1,5 roku, w ostatnim czasie miała stosunki intymne z innymi. Zdradziła go, a tym samym on, jako mężczyzna, miał prawo wymierzyć sprawiedliwość.

Wydalenie z Austro-Węgier

W toku śledztwa przesłuchano Zofię, ale ta postanowiła… bronić swojego kochanka. W krótkich zeznaniach przyznała, że nie wierzy, iżby Fischer chciał ją zabić. Nie wiadomo, czy jeszcze tego samego dnia Thomasa zwolniono z aresztu, ale już 8 grudnia został ponownie zatrzymany. Tym razem był poszukiwany listem gończym.

Do listopada 1911 roku mężczyzna przebywał w bielskim areszcie. W piśmie do sądu wojennego poinformowano tylko, że bielski sąd rejonowy skazał Fischera z powodu naruszenia paragrafu 323 kodeksu karnego z 1852 roku. Na tej podstawie mężczyzna z dniem 22 stycznia 1914 roku został, jako rosyjski poddany, zmuszony do niezwłocznego opuszczenia terenu Austro-Węgier.

Thomas Fischer udał się w nieznanym kierunku. Zaledwie kilka dni później do akt sprawy załączono wniosek kuratorów niejakiej Zuzanny Bialik, nieletniej. Poinformowano w nim o wszczęciu poszukiwań Fischera, który miał być rzekomo ojcem dziecka panny Zuzanny…

Alan Jakman

Na zdjęciu tytułowym: Thomas Fisher i prawdopodobnie Zofia Chladzik, fot. Archiwum Państwowe w Bielsku-Białej, Alan Jakman.