Właściciele psów i kotów z Bielska-Białej już grubo przed wakacjami muszą myśleć o tym, gdzie umieścić na ten czas swoich pupili, jeśli nie mogą liczyć na pomoc rodziny bądź znajomych. Warunki w psich hotelach bywają wręcz luksusowe - klimatyzowane pomieszczenia, przyjazne, drewniane podłogi, odpowiednia karma, specjalne maty węchowe, aby zachęcić pozostawionego psa do zjedzenia posiłku.

Jeśli ktoś sądzi, że na parę dni przed wyjazdem znajdzie jakieś bezpieczne miejsce dla psa bądź kota w sytuacji braku pomocy rodzinny, ewentualnie znajomych, ten jest w wielkim błędzie. Bo co pozostaje właścicielowi czworonoga? Oczywiście, psi hotel. Problem w tym, że miejsc takich jest w samym Bielsku-Białej i okolicach jak na lekarstwo. Szperając w necie, można doliczyć się ledwie kilku. Co to oznacza dla osoby poszukującej miejsca dla swojego pupila?

Rezerwacje z dużym wyprzedzeniem

- Że trzeba to robić z dużym wyprzedzeniem - tłumaczy pani Joanna z ośrodka dla zwierząt „Moje Marzenie” w Wilkowicach. - W naszym przypadku pomiędzy świętami wielkanocnymi a majówką. Wtedy ludzie zaczynają rezerwować miejsca na okres wakacji.

W Wilkowicach, ale też w innych psich hotelach wszystkie miejsca są zajęte do końca sierpnia. Najczęściej, jak się okazuje, trafiają tam stali klienci na czterech łapach.

- Jeśli ktoś się przekonał, że pies zniósł rozłąkę dobrze, był odpowiednio traktowany, to powraca - mówi pani Joanna i zauważa, że z jej wieloletniego doświadczenia wynika, że dla właścicieli zwierząt od warunków, w jakich pozostawiane są psy czy koty ważniejsze jest odpowiednie podejście opiekuna.

Nie ma miejsca dla kanapowców

A warunki w psich hotelach są rzeczywiście często wręcz luksusowe - klimatyzowane pomieszczenia, przyjazne, drewniane podłogi, specjalne maty węchowe, aby zachęcić pozostawionego psa do zjedzenia posiłku, wybiegi, zabawki i oczywiście odpowiednia karma. Ceny za pobyt psa bądź kota w takich miejscach wahają się od 20 do 50 zł za dobę.

W środku wakacji trzeba więc prawdziwego trafu, aby znaleźć miejsce dla psa. Może zatem, w ostateczności, zostawić go czasowo w schronisku dla zwierząt? - Nie ma takiej możliwości - wyjaśnia Zdzisław Szwabowicz, kierownik bielskiego schroniska dla zwierząt. - Trzeba o tym myśleć po prostu odpowiednio wcześniej.

Bielskie schronisko nie prowadzi hotelu dla zwierząt, nawet w jakichś nagłych sytuacjach, i to jest raczej zrozumiałe. - To nie jest miejsce dla wypieszczonych kanapowców - z uśmiechem zauważa pan Zdzisław. - Nie mamy tu odpowiedniego zaplecza i nie to jest naszą rolą.

Coraz więcej adopcji

Kierownik Szwabowicz przyznaje, że od początku wakacji prowadzone przez niego schronisko przyjmuje większą liczbę zwierząt. Czy to oznacza, że część tych psów i kotów została porzucona, bo ich właściciele nie mieli co z nimi zrobić?

- Tego nie wiadomo - mówi Zdzisław Szwabowicz. - Sądzę, że w jakiejś mierze może tak niestety być, ale na pewno nie jest to regułą. Sporo piesków, które teraz do nas trafiają, to zwierzęta, które uciekły właścicielom podczas burz.

Przy okazji wizyty w bielskim schronisku warto odnotować, że - jak twierdzi nasz rozmówca - w psim przytułku jest sumarycznie coraz mniej czworonogów. A to dlatego, że zwiększyła się liczba adoptowanych psów i kotów.

kr

Foto: "Moje Marzenie"