- Jeszcze dwa lata temu śmiałem się z sąsiada, który roznosił trutki na szczury po całym ogrodzie. Teraz to on może śmiać się ze mnie. Pies jest niesamowity. Potrafi to złapać, zagryźć i ułożyć w rządku, aby pokazać panu swoją pracę. Kot działa inaczej. Lubi pobawić się z przeciwnikiem, a to nie na moje nerwy. Zwierzęta i chemia pracują jak mogą... - napisał w sieci mieszkaniec Bielska-Białej. W niektórych rejonach miasta pojawiły się szczury. Ludzie są przekonani, że to efekt niewywożenia śmieci w terminie. Dla szczurów to idealne warunki do godnego i dostatniego życia. Warunki, które funduje im człowiek.

Szczurów nie ma tylko na... Antarktydzie. Poza tym są wszędzie. W Nowym Jorku, jak twierdzą naukowcy, ich populacja pięciokrotnie przekracza liczbę mieszkańców. Nie lepiej jest w Paryżu. Człowiek i szczur - od zarania dziejów człowiek stara się szczury wyplenić. Im więcej jednak śmieci, tym więcej tych ssaków, które zaliczane są do najbardziej inteligentnych zwierząt. Lubią wodę, świetnie pływają. Zamieszkują kanalizację, a także piwnice, wysypiska śmieci i… błyskawicznie się rozmnażają

Bród i smród

Patrząc na nadesłane do naszej redakcji zdjęcia altan śmieciowych należących do wspólnot mieszkaniowych w Bielsku-Białej można odnieść wrażenie, że za chwilę zza sterty śmieci wyskoczy szczur. W mieście są już takie miejsca, gdzie to się dzieje. - Przed tą całą reformą i rewolucją śmieciową nie widziałem szczura. Teraz chodzą stadami i zakładają mi nory pod domem. Wydałem już cztery stówy na trutki i wyniosłem 30 sztuk szczurów wędrownych... - informuje internauta na portalu społecznościowym. Z innymi rozmówcami dzieli się radami, jakimi środkami chemicznymi zwalczać to „paskudztwo”.

Myli się ten, kto myśli, że problem szczurów pojawił się 1 lipca wraz z rewolucją śmieciową, która wprowadziła obowiązek segregacji odpadów na kilka dodatkowych frakcji. Wcześniej te inteligentne ssaki można było spotkać m.in. w śmietnikach posesji przy ul. 3 Maja, Piastowskiej, Barlickiego. Tam, gdzie są stare kamienice. Zdarzały się również w ogródkach sąsiadujących z wysypiskiem śmieci w Lipniku. Ludzie boją się jednak, że wkrótce szczury zawładną całym miastem.

Jarosław Rutkiewicz, Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny przyznaje, że do stacji docierają informacje od mieszkańców o pojawieniu się gryzoni. - Mamy sygnały, pojedyncze, ale jest ich nie więcej niż w latach ubiegłych - uspokaja inspektor. - Jeżeli szczury się gdzieś pojawią, to naciskajmy na zarządcę, właściciela posesji, spółdzielnię mieszkaniową, czyli właściciela nieruchomości o przeprowadzenie akcji deratyzacyjnej. Ten obowiązek spoczywa właśnie na nich - mówi inspektor. Podkreśla także, że bardzo wiele osób dzwoni do stacji z pretensjami w sprawie zalegających odpadów.

Sanepid czuwa

Jarosław Rutkiewicz przyznaje, że jako mieszkaniec Bielska-Białej osobiście odczuwa skutki niewywożenia śmieci w terminie. - My, jako Sanepid jesteśmy w stałym kontakcie z gminą Bielsko-Biała, aby ten problem rozwiązać. Spoczywa to na barkach miasta - tłumaczy. Obecny śmieciowy impas sprzyja gryzoniom.

Jedna ze wspólnot mieszkaniowych, chcąc rozwiązać problem zalegających odpadów, poprosiła o pomoc firmę, która zajmuje się wywozem śmieci. Okazało się, że z części użytkowej, czyli tam gdzie są biura, jest to możliwe. - Od tzw. mieszkaniówki nie mogą wywieźć z powodu braku koncesji. Gdyby to zrobili, złamaliby prawo i otrzymaliby dotkliwe kary finansowe - opowiada przedstawicielka wspólnoty. Koncesję w Bielsku-Białej ma tylko spółka Suez.

Przedstawiciele Ratusza twierdzą wprost, że za cały bałagan odpowiada Ministerstwo Środowiska. Rozporządzenie w tej sprawie podpisał minister Jan Szyszko. - Dotychczasowy system, w którym bielszczanie segregowali odpady na trzy frakcje był optymalny i dobrze się sprawdzał. Tym bardziej, że dysponujemy w naszym mieście jedną z najnowocześniejszych w Polsce sortowni - wyjaśnia Tomasz Ficoń, rzecznik Urzędu Miejskiego.

Cofnęliśmy się w czasie

Ficoń przypomina, że w konsekwencji zmiany przepisów, które wprowadzono wbrew samorządom, w Bielsku-Białej trzeba było zrezygnować ze sprawnie funkcjonującego systemu i zastąpić go nowym.

- Kolokwialnie rzecz ujmując, cofnęliśmy się w czasie o kilka lat do momentu, gdy poprzedni system segregacji i odbioru był budowany od podstaw - podkreśla Ficoń. - Samorządowcy przewidywali, że wprowadzenie nowych zasad będzie wiązało się z poważnymi problemami i ostrzegali przed nimi stronę rządową, ale protesty wyrażane wielokrotnie przez przedstawicieli gmin, w tym także Prezydenta Bielska-Białej m.in. na forum Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego na nic się zdały - dodaje.

Rzecznik Ratusza przekonuje, że w ciągu ostatnich kilku lat spółka Suez dopracowała się konkretnych rozwiązań, które sprawiały, że odpady były odbierane sprawnie i przede wszystkim terminowo. Kierowcy mieli stałe trasy, znali dokładnie obsługiwany przez siebie teren. - Teraz wszystko to trzeba było zmienić i opracować na nowo. Ze względu na zwiększenie liczby odbieranych frakcji i zmianę częstotliwości ich odbioru pracownicy spółki działają na nowych, często nieznanych sobie obszarach - tłumaczy Ficoń.

Problemy kadrowe Suezu

Na problemy z budową nowego systemu odbioru odpadów nałożyły się kłopoty kadrowe w spółce Suez. - Brakuje w niej pracowników, w tym przede wszystkim kierowców. Na chwilę obecną spółka w trybie pilnym musi zatrudnić dziesięciu kierowców, których na rynku pracy brakuje. Kierownictwo spółki prowadzi od wielu dni rozmowy z innymi firmami swojej branży o ewentualnym czasowym wynajmie kierowców, ale okazuje się, że większość pracodawców ma ten sam problem - przyznaje Tomasz Ficoń.

Aby terminy odbioru odpadów były zgodne z harmonogramami, każdego dnia na ulice naszego miasta powinno wyjechać czterdzieści „śmieciarek”. Tymczasem ze względu na brak kierowców codziennie 7-8 wozów zostaje w bazie. - Zaległości w odbiorze spółka próbuje nadrabiać zachęcając pracowników do pracy w godzinach nadliczbowych i w soboty, ale to i tak nie rozwiązuje problemu. Jedynym wyjściem z kłopotów jest zatrudnienie nowych pracowników. O ile uda się znaleźć chętnych… - podkreśla rzecznik Ratusza.

Anna Szafrańska