Zarządca dworca PKS w Bielsku-Białej i tzw. dolnej płyty myśli o lepszym wykorzystaniu tego terenu. Jedną z możliwości jest współpraca z bielską gminą w zakresie przekształcenia dotychczasowego parkingu w stację przesiadkową. W miniony poniedziałek odbyło się spotkanie w tej sprawie z udziałem władz miasta. Alternatywą może być nawet komercyjna sprzedaż całości.

Z końcem ub. tygodnia bielski Ratusz zelektryzowała informacja o tym, że teren, na którym stoi dworzec PKS i tzw. dolna płyta (obecnie płatny parking i miejsce odjazdów autobusów linii międzynarodowych) mogą zostać sprzedane komercyjnemu nabywcy. - Takie informacje właśnie do nas dotarły - oświadczył nam w piątek prezydent Jarosław Klimaszewski.

Gmina zainteresowana „dolną płytą”

Jednocześnie użytkownik wieczysty wspomnianego terenu (właścicielem jest Skarb Państwa), czyli Beskidzki Związek Powiatowo-Gminny, w imieniu którego gruntem zarządza bielski PKS, zasugerował spotkanie z przedstawicielami miasta, aby zastanowić się nad przyszłym wykorzystaniem i dolnej płyty, i samego dworca PKS. Do takiego spotkania doszło w poniedziałek.

- Prezydent rozmawiał z zastępcą prezesa zarządu PKS, panem Pawłem Sadzą - poinformował nas Tomasz Ficoń, rzecznik Ratusza. - Jako gmina jesteśmy więc zainteresowani tematem, ale jedynie terenem tzw. dolnej płyty.

Obecny parking mógłby zostać przekształcony w stację przesiadkową, ale na jakich zasadach, kiedy i kto miałby ów projekt sfinansować, jeszcze nie wiadomo. - To było w zasadzie pierwsze takie spotkanie i o szczegółach nie rozmawiano - tłumaczy Ficoń. - Złożyliśmy zresztą, jako gmina, jedynie deklarację, że ten temat bardzo nas interesuje.

Tylko funkcja komunikacyjna

Podczas spotkania wyrażono też wolę, jak to określono, przyszłej współpracy między MZK a PKS. - Oczywiście, dopiero po zreformowaniu naszego zakładu komunikacyjnego w spółkę - dodaje rzecznik Ratusza.

Zachowaniem funkcji komunikacyjnej na tym terenie zainteresowany jest też Beskidzki Związek Powiatowo-Gminny, o czym w rozmowie z portalem zapewnił jego przewodniczący, wójt Jaworza Radosław Ostałkiewicz.

- Nie wyobrażam sobie, aby na tym miejscu mogło się znaleźć coś innego, jak tylko obiekt mający służyć mieszkańcom w podróżowaniu - twierdzi Radosław Ostałkiewicz. - Chcemy to wszystko uzgodnić wspólnie z władzami miasta, bo to obopólny przecież interes. Do Bielska-Białej przyjeżdżają tysiące mieszkańców z powiatu bielskiego, a i z samego miasta ludzie jeżdżą do pracy w ościennych miejscowościach. Trzeba więc zjednoczyć siły i razem zdecydować, w jakiej formie ma istnieć współpraca i jak ma wyglądać przyszłe centrum przesiadkowe.

KJ

Foto: autor