Przez kilka lat bielski Ratusz narażając się na zarzut łamania ustawy nie naliczał kar dla przedsiębiorców spóźniających się z płaceniem faktur. Przepisy upoważniają bowiem gminę do pobierania dodatkowej opłaty w wysokości 40 euro nawet za jeden dzień opóźnienia. Problem dotyczy nie tylko najemców lokali użytkowych, ale wszystkich, z którymi gmina zawierała transakcje handlowe. Samorząd zaczął stosować ten przepis dopiero pod koniec ub. roku.

- Prawo powinno być przestrzegane bez względu na konsekwencje - uważa radny Roman Matyja, wieloletni przewodniczący komisji budżetu, strategii i rozwoju gospodarczego Rady Miejskiej. Dlatego 7 maja złożył w tej sprawie pisemną interpelację skierowaną do prezydenta Jarosława Klimaszewskiego.

Kara 40 euro to nie nowość

- Zwrócili się do mnie przedsiębiorcy, w tym najemcy lokali użytkowych z ZGM, którzy dostali pismo informujące o tym, że jeśli spóźnią się z zapłatą faktury chociażby o jeden dzień, urząd naliczy im dodatkową opłatę w wysokości 40 euro - tłumaczy radny Matyja. - Wynika to z jakiejś dyrektywy Unii Europejskiej.

Przewodniczący komisji budżetowej prosi więc w interpelacji, aby prezydent zastanowił się nad możliwością złagodzenia tego obowiązku. - Niech to będzie opłata, ale nie po jednym dniu spóźnienia, ale np. po zignorowaniu wezwania do zapłaty - sugeruje Roman Matyja.

Okazuje się, że radny Matyja nieświadomie dotknął, a raczej wskazał sytuację, która może się okazać mało przyjemna dla urzędników odpowiedzialnych za obsługę finansową miasta. Wspomniana bowiem opłata w wysokości 40 euro za opóźnienie w zapłacie faktury nie jest niczym nowym w polskim systemie prawnym. Obowiązek zapłaty za zwłokę wynika z ustawy, którą wprowadzono jeszcze w 2013 roku na mocy unijnej dyrektywy 2011/7/EU. Przepis został uchwalony dlatego, aby na terenie UE zapobiegać zatorom płatniczym w transakcjach handlowych. Ustawa stanowi wyraźnie, że wierzyciel może domagać się 40 euro od dłużnika już w pierwszym dniu po przekroczeniu terminu płatności faktury.

Gminy egzekwują obowiązek

O ile jednak przedsiębiorca, który wystawił fakturę może „odpuścić” dłużnikowi i nie żądać opłaty za zwłokę, o tyle gmina, czyli samorząd ma taki obowiązek, co wynika z ustawy o finansach publicznych i nie może kwoty tej ani zasad samowolnie zmieniać. Potwierdza to uchwała Sądu Najwyższego z grudnia 2015, a także szereg wyjaśnień Regionalnych Izb Obrachunkowych, do których w ciągu ostatnich lat zwracały się gminy z pytaniem o możliwość obniżenia wysokości kary. Ze źródeł, do których dotarł portal wynika, że wiele gmin egzekwuje obowiązek naliczania 40 euro kary, ale robi to niechętnie ze względu na krytykę ze strony spóźnialskich przedsiębiorców.

- Takie bezwzględne stosowanie przepisu, tj. każdorazowe korzystanie z tego prawa, mogłoby wywołać skutek w skali globalnej odwrotny do zamierzonego i w efekcie w wielu przypadkach wiązałoby się z negatywnym odbiorem ze strony najemcy i przekazaniem lokalu do dyspozycji, co skutkowałoby uszczupleniem dochodów miasta na większą skalę oraz automatycznym wzrostem wydatków budżetowych związanych z pokryciem kosztów stałych wynikających z utrzymania lokalu lub w najgorszej sytuacji ze wzrostem liczby pustostanów - twierdzi Tomasz Ficoń, rzecznik prezydenta Bielska-Białej.

Wypowiedź tę można odbierać jako próbę uzasadnienia stanu, który trwał od 2013 do końca 2018 roku, gdy Urząd Miejski w Bielsku-Białej nie stosował w ogóle przywołanego przez nas przepisu. Być może w połowie br. kara zostanie w drodze ustawy złagodzona, ale niezależnie od tego otwartą pozostaje kwestia ewentualnego łamania przepisów przez bielskich urzędników.

Postępowano niezgodnie z zasadami?

- No tak, gdyby się okazało, że złamano ustawę, to byłoby to, jak mówi młodzież, „grubo”… - uważa Anna Hardyk z Regionalnej Izby Obrachunkowej w Katowicach. - Ale, aby tak móc powiedzieć, trzeba by najpierw rzecz dokładnie zbadać. Każdy przypadek jest bowiem inny.

Na dzisiejszej sesji Rady Miejskiej radny Matyja powinien uzyskać odpowiedź na swoją interpelację. Wszystko wskazuje jednak na to, że nie będzie ona łaskawa dla protestujących najemców lokali użytkowych. Gmina nie ma bowiem żadnej możliwości złagodzenia skutków ustawy, a fakt, że miasto zaczęło z niej teraz korzystać jedynie potwierdza, że wcześniej - nawet jeśli czyniono to z uwagi na dobro wspomnianych najemców - postępowano niezgodnie z zasadami.

KJ

Ustawa z 8 marca 2013 o terminach zapłaty w transakcjach handlowych jest konsekwencją dyrektywy unijnej, która mówi o tym, że państwa członkowskie zobowiązują się, aby wierzyciel był uprawniony do uzyskania od dłużnika co najmniej stałej kwoty 40 euro w przypadku, gdy nie płaci on w terminie. Już w 2017 roku władze Rudy Śląskiej skierowały do premiera apel o nowelizację ustawy twierdząc, że jest ona zbyt restrykcyjna.