Dokładnie rok temu potężny wybuch rozsadził nowo wybudowany blok. Podejrzany o terroryzm mężczyzna siedzi w areszcie, deweloper odbudował obiekt, ale w sprawie jest ciągle wiele znaków zapytania.

Była godz. 3.40, 17 lipca 2018 roku. Nocną ciszę na osiedlu Sarni Stok przerywała potężna eksplozja. Większość mieszkańców, przebudzona w gwałtowny sposób, zerwała się na równe nogi. - Pamiętam, a jakże. Huk był jak diabli i dosłownie wyskoczyłem z łóżka. Myślałem, że to piorun trafił w nasz budynek. Nikomu wtedy nie przyszło do głowy, że ktoś to specjalnie wysadził w powietrze. Raczej myśleliśmy, że ci, którzy budowali budynek coś pochrzanili - wspomina pan Andrzej, mieszkaniec bloku po przeciwnej stronie ulicy.

O tym, co udało się ustalić w tej sprawie, można przeczytać w nowym wydaniu „Kroniki Beskidzkiej”, która pojawi się w sprzedaży tradycyjnie w czwartek.

bb