To wielka siła. Stanowią blisko 30 proc. mieszkańców Bielska-Białej. Chcą spełniać swoje marzenia, rozwijać się i być postrzeganym jako aktywna grupa społeczna. Wciąż jednak muszą się zmagać z samotnością, a nawet przemocą na poziomie ekonomicznym czy psychicznym. - Jesteśmy, czujemy i nie boimy się wyzwań związanych z rozwojem technologii. Może warto nas dostrzec - mówi Elżbieta Rosińska, przewodnicząca Rady Seniorów w Bielsku-Białej.

Bielscy seniorzy są aktywni i świadomi tego, co się dzieje w mieście, regionie i na świecie. Chętnie biorą udział w warsztatach i zajęciach w Akademii Seniora oraz Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Od czterech lat istnieje Rada Seniorów, która z roku na rok zyskuje na znaczeniu.

Samotność w tłumie

- Kiedy pięć lat temu zorganizowałam u siebie w Radzie Osiedla Wojska Polskiego warsztaty komputerowe, wzięło w nich udział 50 seniorów. Motywacje były różne. Niektórzy chcieli robić zakupy za pośrednictwem internetu, inni wyszukiwać w sieci wiadomości i odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Wszyscy chętnie uczestniczyli w zajęciach - mówi Elżbieta Rosińska, która od blisko ćwierć wieku pracuje dla Rady Osiedla, a obecnie jest szefową Rady Seniorów. - Mam marzenie, aby na każdym osiedlu istniał klub seniora, aby wspólnie spędzać czas. Świetnie działa Klub Senior + na os. Kopernika, gdzie utworzyła się lista rezerwowa.

Dyżury członków Rady Seniorów odbywają się raz w tygodniu, w czwartki w godz. 11.00-13.00 w budynku przy placu Opatrzności 18. Można także zadzwonić pod wskazany na końcu tego artykułu numer, który należy do naszej rozmówczyni.

- Ludzie dzwonią w różnych sprawach. Mają chyba większe zaufanie do osoby, która rozumie ich troski z uwagi na podobny wiek czy doświadczenie życiowe. Czasami rozmowy trwają godzinę, a nawet dłużej. Nie zawsze są radosne. Seniorzy szukają wsparcia, otuchy, chcą po prostu porozmawiać. Są samotni w tłumie - tłumaczy pani Elżbieta.

Telefon dzwoni znacznie częściej przed świętami. - Moi rozmówcy opowiadają, że nie mają nawet komu życzeń złożyć. Czasami słyszę, że ktoś znalazł się w szpitalu pozostawiony przez krewnych. To jest ogromny problem. Podobnie zresztą jak przemoc ekonomiczna czy psychiczna. Starsze osoby nawet nie chcą się przyznać, że ich najbliżsi w ten sposób ich traktują. Bywa, że są zastraszani przez swoje dzieci czy wnuczęta. Zawsze wysłuchamy, a nawet się spotkamy. Chcemy nieść nadzieję, że może być lepiej - podkreśla przewodnicząca Rady Seniorów.

Tak nisko były opłacane

Seniorzy są otwarci na podjęcie pracy. Nie w pełnym wymiarze, ale w taki sposób, aby na nowo pokazać swoje umiejętności. Społeczeństwo nam się starzeje. W Bielsku-Białej mieszka już 45 tys. osób po 60. roku życia. Wielu z nich nie chce rezygnować z aktywności zawodowej. Mówią o pracy. Część planuje wrócić z uwagi na sytuację życiową. - Mam panie, które dostają po 1200 zł emerytury. Nie dlatego, że przez całe życie nie pracowały, ale dlatego, że tak nisko były opłacane - przekonuje.

Nie każdy może lekarzem czy inżynierem. Salowe w szpitalu także są potrzebne i wykonują wartościową pracę. Z tak niską emeryturą często nie wystarcza im do pierwszego. - Rozmawiam z seniorkami, które zostały wdowami i mają zbyt niską emeryturę, aby płacić długi po mężu. One też chcą pracować. Są tacy, których nie stać na spełnienie marzeń z młodości o podróżowaniu. Dlatego myślą o pracy. Stąd pomysł na warsztaty, w ramach których mówiliśmy o tym, jak napisać dobrze życiorys, jak rozpoznać dobrego pracodawcę - wyjaśnia pani Elżbieta.

Elżbieta Rosińska zapewnia, że jak dotychczas nie spotkała z odmowną odpowiedzią ze strony pracodawców. Wielu z nich jest poważnie zainteresowanych współpracą ze starszymi osobami. Tzw. srebrna gospodarka jest czymś, o czym się stanowczo za mało mówi w Bielsku-Białej. Dlatego nasza rozmówczyni ma nadzieję, że się to zmieni. Podajemy numer telefonu do Elżbiety Rosińskiej: 606 714 592.

Katarzyna Górna-Oremus