W jednej chwili straciła wszystko. Nie tylko dobytek, ale także najbliższych ludzi. Została sama praktycznie w tym, co miała na sobie, gdy wychodziła z domu. Katarzyna Kaim w trakcie tragedii, która wydarzyła się w Szczyrku, była w pracy. Teraz organizowana jest pomoc dla szczyrkowianki. W ciągu pierwszych dwóch dni akcji na portalu pomagam.pl pieniądze wpłaciło ponad 9,2 tys. osób.

W minioną środę w wyniku wybuchu gazu zawalił się dom przy ul. Leszczynowej 6 w Szczyrku. Ratownicy pracowali kilkanaście godzin w poszukiwaniu uwięzionych pod gruzami osób. W domu, gdzie doszło do eksplozji, mieszkały dwie rodziny. W chwili eksplozji znajdowało się tam osiem osób. Nie mieli szans. Z budynku po wybuchu nie zostało dosłownie nic.

Wydobyto wszystkie osiem ciał. Pod gruzami zginęli: 60-letni Józef, jego żona - 60-letnia Jolanta, 39-letni siostrzeniec Wojciech z żoną Anną i trójką dzieci: 10-letnią Michalinką, 6-letnią Marcelinką i 3-letnim Stasiem oraz wnuk Józefa - 8-letni Szymonek. Jedyną osobą, która ocalała jest 34-letnia Katarzyna Kaim - samotna matka małego Szymonka. W czasie tragedii, była w pracy w Domu Dziecka.

- Kasia straciła wszystko co miała, jej świat się zawalił. Obecnie przebywa u przyjaciół w Szczyrku pod opieką siostry Patrycji i szwagra Marcina. Nie ma gdzie i do czego wracać. Jedyne co jej zostało to ubrania w których była w dniu tragedii - mówią organizatorzy zbiórki, która od dwóch dni trwa w sieci. - Jako przyjaciele chcemy dać jej szanse na powrót do normalności. W tym celu organizujemy zbiórkę pieniędzy, mając nadzieję, że w jakimś stopniu pomoże jej to stanąć na nogi, chociaż wiemy, że to będzie bardzo trudne.

W ciągu pierwszych dwóch dni akcji na portalu pomagam.pl pieniądze wpłaciło ponad 9,2 tys. osób. Celem było zebranie 100 tys. zł, podczas gdy jak dotąd wpłacono ponad 400 tys. zł. Dokonywać wpłat można TUTAJ.

KGO

Aktualizacja, 10 grudnia 2019. Zbiórka została zakończona. Uczestniczyło w niej ponad 12,5 tys. osób, które w ciągu pięciu dni wpłaciły ponad 587 tys. zł.