Wszystko wskazuje na to, że wiosną w Starym Bielsku ruszy nowa akcja, która jest odpowiedzią na zainteresowanie mieszkańców Bielska-Białej. Projekt pod roboczą nazwą "Moja dzielnica. Moja mała ojczyzna" ma zachęcić bielszczan do historycznych poszukiwań, a także dzielenia się tym, co znajduje się w pamięci ich rodzin. Czego można się spodziewać? Sesji, publikacji, a także festynów rodzinnych, pikników i jarmarków w kolejnych dzielnicach miasta. Ludzie chcą znać swoje korzenie.

Pierwsza edycja projektu "Moja dzielnica. Moja mała ojczyzna" ruszy w kwietniu w Starym Bielsku. Czego można się spodziewać? Jak twierdzi Jacek Kachel z Bielsko-Bialskiego Towarzystwa Historycznego, które jest jednym z inicjatorów przedsięwzięcia, nie tylko publikacji książkowej.

Na początek Stare Bielsko

- W grę wchodzi sesja popularno-naukowa. Chcemy zachęcić mieszkańców poszczególnych dzielnic do dzielenia się swoimi wspomnieniami, zdjęciami z albumów, aby pokazali szerszej publiczności, jaka jest historia miejsca, w którym mieszkają - tłumaczy bielski historyk.

Oprócz sesji, która będzie odbywać się w ośrodku kultury w danej dzielnicy, zaplanowano okolicznościową publikację. Zdaniem naszego rozmówcy, ma to być swoista cegiełka w budowaniu tożsamości mieszkańców. - Każda dzielnica ma odmienne losy, inną kulturę i doświadczenia. Chcemy to pokazać. Z jednej strony tę różnorodność, a z drugiej zależy nam na budowaniu wspólnej historii. Dlatego myślimy, aby powtórzyć sesję w Książnicy Beskidzkiej, dla wszystkich mieszkańców - zaznacza Jacek Kachel.

Nie tylko publikacje

Prace nad publikacją opisująca Stare Bielsko są zaawansowane. Wśród jej autorów możemy odnaleźć Bożenę i Bogusława Chorążych, bielskich archeologów, którzy przybliżą dzieje najstarszej części miasta czy dr. Jerzego Polaka, który pochyli się nad dokumentami archiwalnymi. Ponadto ksiądz Antoni Kulawik przedstawi dzieje kościoła św. Stanisława, a Adam Ruśniak przypomni, jak powstały Fermenty, które w tym roku kończą 20 lat.

To jednak nie wszystko. Święto dzielnicy, jak o przedsięwzięciu mówią bielscy historycy, to także działania przedszkoli, szkół czy parafii. W planach są także pikniki rodzinne, festyny, a nawet jarmarki z gośćmi specjalnymi. - Chcemy skupić się na autentycznej historii, nie tylko na tej akademickiej. Zależy nam, aby wszystko było spójne i żywe - dodaje Kachel. - Aby była integracja między ludźmi. Bezpośredni kontakt nie za pośrednictwem internetu, portali społecznościowych, ale taki, który buduje normalne relacje i daje poczucie wspólnoty. Buduje mosty.

Tego chcą ludzie

O sukces przedsięwzięcia nie martwi się Adam Ruśniak, wiceprezydent Bielska-Białej. Jest pewny, że spotka się z ciepłym przyjęciem mieszkańców. - Jest duże zainteresowanie historią naszego miasta. Widać to choćby na przykładzie albumu, który stworzyli Wiesław Dziubek i Wojciech Kominiak. Panowie otrzymali najważniejszą kulturalna nagroda w mieście - Ikara. Ludzie są świadomi, chcą znać swoje korzenie i źródła tożsamości - podkreśla Adam Ruśniak.

Jacek Kachel zgadza sią z opinią wiceprezydenta. - Widzimy to zainteresowanie. Na nasze spotkania (Historyczne czwartki w Książnicy Beskidzkiej - przyp.red.) przychodzi coraz więcej osób. Otrzymujemy wiele pytań. Wiele osób chce poznać swoje korzenie. Bielsko-Biała daje taką możliwość. Każdy może być Kolumbem. Odkryć coś, co do tej pory pozostawało w ukryciu. Nasze miasto ma wiele takich kart. Można pójść do archiwum i je odkryć.

Kolejna edycja projektu "Moja dzielnica. Moja mała ojczyzna" odbędzie się w drugim półroczu w Komorowicach. W kolejce czekają także Biała Krakowska i inne dzielnice. - Małymi krokami do przodu. Rozpoczynamy akcję, która swoim zasięgiem obejmie całe miasto - deklaruje Jacek Kachel.

Katarzyna Górna-Oremus

Na zdjęciu: widok na centrum Starego Bielska od strony wschodniej. W głębi widoczny kościół św. Stanisława. Foto z archiwum domowego Adama Ruśniaka.