Czy pamiętacie jarmarki świętojańskie, które odbywały się w Bielsku-Białej w latach 2005-2011? Pięć edycji, grupy rekonstrukcyjne, historia podana w bardzo atrakcyjnym opakowaniu. Okazuje się, że toczą się rozmowy, których celem jest przywrócenie miastu jarmarków. - To świetna sprawa, która przyciągnie nie tylko turystów, ale zainteresuje mieszkańców - nie wątpi Anna Zgierska, naczelniczka Wydziału Promocji i Sportu.

Inicjatorami jarmarków świętojańskich byli Bożena i Bogdan Chorążowie, którzy są archeologami i pracują na zamku książąt Sułkowskich. To tam właśnie w 2005 roku odbył się pierwszy jarmark. Kolejne były bogatsze. Przeniesiono je najpierw na Rynek, a później na plac Chrobrego oraz Grodzisko. Za zabawę płacił budżet miasta.

Beczka soli dla prezydenta

- Jarmarki cieszyły się bardzo dużym powodzeniem. Mieliśmy sporo gości. Jak na przykład wtedy, gdy odwiedziła nas grupa rekonstrukcyjna z Wieliczki, która ofiarowała symbolicznie ówczesnemu prezydentowi miasta beczkę soli - wspomina Bożena Chorąży. - Trzeba pamiętać, że przez Bielsko wiódł szlak soli. Za sprawą jarmarków przypomnieliśmy, że nasze miasto ma korzenie średniowieczne. Staraliśmy się pokazać postać księcia bielskiego oraz przywileje i zwyczaje historyczne.

Ostatni jak dotąd jarmark świętojański odbył się w 2011 roku. O zakończeniu cyklu zdecydowały względy organizacyjne. - Zbyt wiele papierów do wypełnienia, a także zmiany przepisów związane z organizacją imprez masowych, sprawiły, że po prostu skończyło się na pięciu edycjach - tłumaczą archeologowie, którzy odpowiadali wówczas za organizację imprezy. Nie tylko za scenariusz i oprawę czy konsultacje historyczne, ale także za logistykę. - Jesteśmy otwarci na jej kontynuowanie. Nie możemy jednak obiecać, że stanie się to w tym lub w przyszłym roku.

Czy możliwe, że impreza powróci do Bielska-Białej? Podobne jarmarki cieszą się wielką popularnością w Polsce i na świecie, zawsze przyciągają rzesze turystów. - Jeśli tylko miasto będzie zainteresowane, to podejmiemy współpracę - podkreśla Iwona Purzycka, dyrektor Muzeum Historycznego na zamku książąt Sułkowskich, które przez lata sygnowało wydarzenie. - Zachowaliśmy uszyte specjalnie na tę okazję stroje z epoki. Dysponujemy materiałem źródłowym, mamy zdjęcia z poprzednich jarmarków, które były zbudowane na solidnym przekazie historycznym.

W średniowiecznych realiach

- Wcześniej miasto współpracowało przy organizacji jarmarku. Dziś toczą się rozmowy w tej sprawie i mamy nadzieję, że wkrótce będziemy mogli poszczycić się jednym z najbardziej znanych jarmarków świętojańskich w kraju - mówi Anna Zgierska, naczelnik wydziału promocji i sportu Urzędu Miejskiego w Bielsku-Białej. - Zdajemy sobie sprawę, że to ciekawa impreza, która przyciągnie nie tylko turystów, ale zainteresuje przede wszystkim mieszkańców.

Bożena Chorąży przyznaje, że pojawił się jeszcz jeden pomysł na realizację jarmarku. - Do tej pory wydarzenie było osadzone w średniowiecznych realiach, ale Bielsko i Biała mają także swoją historię ze Szwecją w tle. W trakcie wojny trzydziestoletniej wojska szwedzkie dotarły na Śląsk Cieszyński. Najbardziej ucierpiał wtedy Cieszyn. W 1646 roku Szwedom udało się zdobyć bielski zamek, który został spalony - wyjaśnia archeolog. - Grup rekonstrukcyjnych z tej epoki nie brakuje, więc sprawa jest otwarta.

Do takich grup należy Bielska Drużyna Najemna Svantevit, która od początku jest związana z jarmarkami świętojańskimi. - Chętnie wesprzemy działania zmierzające do ich reaktywacji - deklarują wojowie z BDN.

Katarzyna Górna-Oremus