Idea wyznaczenia czasu dla seniorów w sklepach sprawdza się - dowiedział się portal. Zdaniem bielskich sklepikarzy, w godz. 10-12 większość osób na zakupach to ludzie starsi, którzy świadomi zagrożenia starają się wtedy kupić niezbędne artykuły spożywcze. Zdarzają się jednak klienci, którzy wiedzą, iż muszą poczekać na swoją kolej, ale roszczeniowym podejściem przysparzają sprzedawcom dodatkowej pracy. Ekspedientki muszą ich wypraszać i tłumaczyć, że to rozwiązanie ma chronić starszych ludzi.

Od 1 kwietnia na terenie całego kraju w walce z epidemią koronawirusa wprowadzono kolejne restrykcje dotyczące zakupów. Wśród nich poza zaleceniami dotyczącymi zachowania higieny przez kupujących, używania jednorazowych rękawiczek oraz odstępów między osobami znalazło się m.in. ograniczenie liczby osób przebywających na terenie sklepów (trzy na jedną kasę) oraz godziny handlu dla seniorów.

Trzeba przypominać klientom

W supermarketach dostosowanie się do nowych przepisów nie jest na ogół dużym problemem, gdyż kas fiskalnych jest wiele, a obecni na miejscu ochroniarze mogą selekcjonować potencjalnych klientów. Z kolei w mniejszych sklepach odpowiedzialność spada na szeregowych pracowników, którzy i tak mają dużo do roboty.

Jak osiedlowe spożywczaki radzą sobie w obliczu nowych ograniczeń? Okazuje się, że mimo komunikatów rządu i kampanii informacyjnej w mediach wciąż trzeba przypominać klientom o obowiązujących zasadach. Choć płyn dezynfekujący i jednorazowe rękawiczki dzięki staraniom właścicieli placówek są dostępne przy wejściu do niemal każdego sklepu na terenie Bielska-Białej, to ekspedienci muszą często prosić klientów o zachowanie środków ostrożności. Pomimo powagi sytuacji wywołuje to niepotrzebne spięcia, podobnie jak czekanie na swoją kolej.

Jak dowiedział się portal, idea wyznaczenia czasu dla seniorów w sklepach sprawdza się. Zdaniem bielskich sklepikarzy, w godz. 10-12 większość osób na zakupach to ludzie starsi, którzy świadomi zagrożenia starają się wówczas kupić niezbędne artykuły spożywcze. Zdarzają się jednak klienci, którzy wiedzą, iż muszą poczekać na swoją kolej, ale roszczeniowym podejściem przysparzają sprzedawcom dodatkowej pracy. Ekspedientki muszą ich wypraszać i tłumaczyć, że to rozwiązanie ma chronić starszych ludzi.

Ekspedientka ocenia „na oko”

Zwrócenie uwagi niejednokrotnie wiąże się z nieprzyjemnościami. Nie ma dodatkowego personelu do pilnowania wejścia, gdyż małe sklepiki zatrudniające zwykle po dwie-trzy ekspedientki nie mogą sobie pozwolić na wynajęcie ochroniarza. W tej sytuacji oceny wieku klienta dokonuje sprzedający „na oko”, ponieważ nie ma uprawnień do legitymowania.

- Przepisy wprowadzono w określonym celu. To nie jest wymysł sklepu dla wygody pracowników ani żeby uprzykrzyć klientom życie. Apelujemy do klientów, aby byli bardziej zdyscyplinowani i uszanowali te dwie godziny w ciągu dnia dla seniorów oraz że w danym momencie w sklepie może przebywać określona liczba osób - komentuje pracownik jednego z bielskich sklepów spożywczych.

Z dyscypliną kupowania bywa różnie. Sklepikarze często widzą klientów, którzy nawet kilkakrotnie w ciągu dnia przychodzą do osiedlowego sklepiku, by dokupić jeden produkt. Łatwiej jest bowiem wstąpić do warzywniaka niż do supermarketu, gdy zabrakło cebuli do obiadu. Handlowcy proszą o przemyślane zakupy raz na kilka dni. Ne po to bowiem w całym kraju trwa akcja „Zostań w domu”, by chodzić co dwie godziny do sklepu.

- Staramy się, żeby obsługa klientów odbywała się sprawnie, żeby mogli oni spędzić jak najmniej czasu w sklepie. Dlatego zachęcamy, żeby ludzie robili listę, przemyśleli co mają kupić i nie przychodzili sześć razy na dzień - mówi sprzedawczyni innego sklepiku spożywczego. Sklepy trzymają się zasad, więc i my powinniśmy.

Adam Kanik