„Przed wyborami było ściskanie rąk, poklepywanie, przechodzenie na ty... Teraz, jak przyszedł czas próby i człowieczeństwa, zwróciliśmy się do ciebie jako komitet społeczny z prośbą o pomoc w zakupie materiałów na maseczki, które dla szpitali szyjemy” - tak rozpoczyna się list otwarty do prezydenta Jarosława Klimaszewskiego zamieszczony na Facebooku. Później na adres redakcyjny otrzymaliśmy maila od autora listu, w którym poinformował jakoby bielski magistrat odmówił komitetowi społecznemu ,,Szyjemy dla szpitali" pomocy w zakupie materiałów na maseczki.

„Szyjemy dla szpitali” to inicjatywa społeczna produkująca maseczki, przyłbice, kombinezony i ochraniacze na buty dla pięciu placówek medycznych w regionie, w tym Szpitala Wojewódzkiego w Bielsku-Białej, Szpitala Pediatrycznego oraz Beskidzkiego Centrum Onkologii-Szpitala Miejskiego w Bielsku-Białej.

Surowca na maseczki ciągle brakuje

Jak wynika z informacji portalu, komitet mobilizuje ponad 150 osób, dzięki czemu udaje się uszyć od 1,5 tys. do 2 tys. maseczek ochronnych tygodniowo przy koszcie materiałów w wysokości ok. 60 gr za jedną maskę. Produkcja finansowana jest przez osoby prywatne, którym zależy na wsparciu lokalnej służby zdrowia, głównie za pomocą internetowych zbiórek.

Materiały na maseczki społecznicy otrzymują od ludzi dobrej woli, ale surowca ciągle brakuje. Dlatego przedstawiciel komitetu Piotr Sikorski zwrócił się do prezydenta Bielska-Białej z prośbą o pomoc w zakupie materiałów na maseczki. Prezydent Jarosław Klimaszewski zlecił załatwienie sprawy swojemu zastępcy, wiceprezydentowi Piotrowi Kuci.

- Pan wiceprezydent faktycznie zadzwonił do mnie w czwartek (przed Świętami Wielkanocnymi - przyp. red.) i powiedział, że materiały, o które prosimy miasto nam kupi, prosi jedynie o wskazanie miejsc, gdzie takich zakupów można dokonać - relacjonuje Piotr Sikorski.

Czuje się rozżalony na prezydenta

Sprawa nie została jednak załatwiona po myśli społecznika, który teraz czuje się rozżalony. Już po świętach Piotr Sikorski otrzymał wiadomość z sekretariatu wiceprezydenta Kuci, że „decyzją Pana Prezydenta Urząd Miejski w Bielsku-Białej nie jest w stanie pomóc Państwu w zakupie materiałów”.

- To jak to jest? Starostwo wie, jak można nam pomóc, a Urząd Miejski w Bielsku-Białej nie? Sprawa szła o materiały za 5000 zł, tyle w kilka dni zebraliśmy na zrzutce od ludzi dobrej woli, a dla Urzędu Miejskiego to taki wielki problem? - dodaje pan Piotr.

Drogą mailową zapytaliśmy prezydenta Jarosława Klimaszewskiego czy faktycznie Urząd Miejski odmówił pomocy komitetowi społecznemu „Szyjemy dla szpitali”. W odpowiedzi otrzymaliśmy oświadczenie Urzędu Miejskiego podpisane przez jego rzecznika Tomasza Ficonia, który dementuje zarzuty Piotra Sikorskiego.

Do rozpatrzenia przez inny podmiot

- Nieprawdziwe jest stwierdzenie, jakoby zastępca prezydenta Piotr Kucia obiecał, że miasto kupi reprezentowanemu przez Pana Sikorskiego komitetowi materiały służące do szycia maseczek. W rozmowie telefonicznej zastępca prezydenta jedynie zadeklarował chęć pomocy komitetowi. Żadnego konkretnego wsparcia, zwłaszcza finansowego nie obiecywał, gdyż zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa samorząd nie może wspierać w ten sposób prywatnych osób. Taką informację Pan Sikorski otrzymał drogą SMS-ową z równoczesnym zapewnieniem, że sprawę „przekazaliśmy do rozpatrzenia przez inny podmiot - pisze rzecznik bielskiego magistratu.

Ten „inny podmiot” to biuro senator Agnieszki Gorgoń-Komor, które zajmuje się koordynowaniem dystrybucji środków ochrony osobistej dostarczanych przez prywatne osoby, inicjatywy społeczne, szkoły i przedsiębiorców oraz monitoringiem potrzeb w tym zakresie. - Pan Sikorski otrzymał propozycję włączenia się w pracę bielskich grup zajmujących się szyciem maseczek i innych środków ochrony osobistej, ale odmówił współpracy - dodaje Ficoń.

- Nie jest także prawdą, że komitetowi pomogło - jak twierdzi w swoim liście Pan Sikorski - Starostwo. Ani autor listu, ani żaden z członków komitetu nie zwracali się w tej sprawie do Starostwa, co sprawdziliśmy. Gdyby jednak tak się stało, otrzymaliby odpowiedź taką samą, jaką Pan Sikorski otrzymał od nas - że samorząd nie może wspierać finansowo osób prywatnych - tłumaczy rzecznik magistratu.

Walczmy z wirusem, nie ze sobą

Przewodnicząca komitetu „Szyjemy dla szpitali” Beata Branc-Gorgosz poproszona przez portal o odniesienie się do sprawy podkreśla, że nie ma znaczenia, pod jakim szyldem maseczki będą szyte. Ważne, by pomagać. A prezydent Bielska-Białej ceni inicjatywy społeczne. Szpitale w Bielsku-Białej dysponują maseczkami m.in. dzięki staraniom Jarosława Klimaszewskiego, który przy wsparciu bielskiego biznesu bezpłatnie sprowadził z Chin ponad 180 tys. sztuk (zob. nasz artykuł Bielsko-Biała dzieli się maseczkami z Chin. Część trafiła do… Ustki - foto). Jak podkreśla Tomasz Ficoń, są to maseczki - w przeciwieństwie do tych szytych społecznie - certyfikowane, a przedstawiciele służby zdrowia właśnie takich powinni używać.

- Nie chcemy się kłócić. Owszem, chcieliśmy wystąpić do różnych instytucji, niektóre obiecały pomóc. Materiałów cały czas brakuje, ciągle szukamy sponsorów. Piotr Sikorski napisał list w dobrej wierze, ale w obecnej sytuacji wszystkim puszczają nerwy. Zwróciłam się do obu stron z prośbą o spokój, jedni drugim jesteśmy potrzebni. W sumie może dobrze, że panowie się poróżnili, może zmobilizuje ich to do działania, może przepisy da się czasem nagiąć. Walczmy z wirusem, nie ze sobą nawzajem - przekonuje przewodnicząca komitetu „Szyjemy dla szpitali” Beata Branc-Gorgosz.

Jak dowiedzieliśmy się od rzecznika Urzędu Miejskiego Tomasza Ficonia, na ten moment prezydent Klimaszewski nie zamierza wyciągać żadnych konsekwencji prawnych w związku z zarzutami Piotra Sikorskiego. Ten zaś zapewnia, że dysponuje wszystkimi smsami, mailami i billingiem rozmów telefonicznych w tej sprawie i że w razie potrzeby przedstawi je do wglądu.

Adam Kanik

Inicjatywę „Szyjemy dla szpitali” może wesprzeć każdy za pośrednictwem strony internetowej TUTAJ.

Sprostowanie nadesłane przez Piotra Sikorskiego

"Jest nieprawdą to, co pisze rzecznik cytuję: Nie jest także prawdą, że komitetowi pomogło (…) Starostwo. Owszem pomogło nam starostwo i to bardzo, bez nich musielibyśmy produkcję zatrzymać, jednak nigdy nie twierdziłem, że było to starostwo bielskie. Nie ujawnię tutaj które (chyba że zmusi mnie do tego sąd) bo nie chcę ludziom dobrej woli narobić kłopotów, jeśli nagięli jakieś przepisy. Ponadto Komitet Społeczny to nie prywatne osoby, jak dostanie darowiznę rzeczową to musi ją rozliczyć, mamy zgodnie z przepisami zarejestrowaną zbiórkę publiczną nr 2020/1498/KS, więc rozliczenie musi być do stosownego ministerstwa przesłane (a na życzenie okazane ofiarodawcowm) a jak organizowałem w ramach Komitetu Społecznego koncert w Jaworzu dla chorej na zanik mięśni dziewczyny to wójt Komitetowi użyczył bezpłatnie amfiteatru (czyli dokonał na rzecz Komitetu darowizny) – można było? Można… Zaś treść mojego maila wysłanego do wiceprezydenta dobitnie świadczy o tym, że obietnica kupienia nam materiałów do produkcji maseczek padła, bo inaczej po co wysyłałbym mail, w którym wskazuję miejsca, gdzie w/w materiały można kupić?

Miałem telefon z biura Pani Senator, ale propozycja była taka, że ,,pewna grupa osób” dostała materiały od bliżej nieokreślonej fundacji, ma ich nadmiar i jak chcemy to nam je da ale pod warunkiem, że szyjemy nie bezpośrednio dla szpitali ale dla nich i pod ich szyldem i nie mamy wpływu na dystrybucję. Ponieważ obiecaliśmy pomoc konkretnym szpitalom, na taką propozycję zgodzić się nie mogliśmy.

W tych trudnych i mocno nietypowych czasach, przy niewydolności państwa przepisy i procedury powinny chyba ustępować przed zdrowiem i życiem personelu szpitali, dla których szyjemy a materiałów i pieniędzy na ich zakup, jak można w artykule przeczytać potrzebujemy TYGODNIOWO 2500-3000 zł".

Piotr Sikorski