Siedemset tysięcy złotych zadośćuczynienia oraz przyznania stałej renty chcą od Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach rodzice 5-letniego Piotrusia, który w wyniku błędu personelu Centrum został sparaliżowany.W opinii lekarzy do końca życia będzie poruszał się na wózku. We wtorek przed Sądem Okręgowym w Katowicach rozpoczął się cywilny proces w tej sprawie.Dziecko po operacji przewieziono na oddział intensywnej terapii. Miało założony cewnik do znieczulenia zewnątrzoponowego, którym do kręgosłupa podaje się środki uśmierzające ból. W wyniku pomyłki pracownika oddziału do cewnika podłączono kroplówkę żywieniową. Do kręgosłupa Piotrusia wtłoczono na siłę około półtora litra płynu. Został sparaliżowany od odcinka piersiowego w dół.Dziś matka opowiadała o sytuacji finansowej rodziny. "Mamy pozaciągane kredyty i pożyczki u rodziny, nie starcza nam pieniędzy na rechabilitację dziecka"-opowiadała Jolanta Soszek.Dziś szpital przysłowiowo "umył ręce" i ustami swojego aplikanta chciał oddalić pozew. Aplikant po rozprawie nie potrafił powiedzieć dlaczego Szpital chce oddalenia pozwu skoro były dyrektor placówki Janusz Świetliński powiedział Radiu Bielsko to, że dziecku nie powinien był być podany środek w to miejsce i w takiej ilości...Sąd odroczył sprawę i dał placówce o szlachetnym imieniu jeszcze dwa tygodnie na dostarczenie pełnej dokumentacji dotyczącej chłopca. Do sprawy powrócimy...