Za pasem święta, Sylwester, a po nim karnawał. W żadnym innym okresie tak często nie bierzemy kredytów: na prezenty, sylwestrowe kreacje, wyjazdy w góry i do innych miejsc wypoczynkowych, czy nawet na zakup żywności  i domowych sprzętów w wersji deluxe.

Kredytobiorcami rządzą też bardziej podstawowe pragnienia – na przykład zakupu odzieży na zimę dla całej rodziny, zwłaszcza szybko rosnących dzieci. W miarę jak wzrasta zapotrzebowanie na kredyty, tak i w mediach wraca ilość edukacyjnych spotów i akcji, które mają ostrzec przed pochopnym wzięciem pożyczki, zwłaszcza tej z parabanku czy firm specjalizujących się w „chwilówkach” . Zwykle pojawiają się tam oddziałujące na emocje proste, niewybredne hasła, odwołujące się do kilkuset procentowego oprocentowania, zapiskach drobnych druczkiem, wysokich kosztach dodatkowych. Jednoznacznie negatywne opisy sugerują, że wszystkie tego typu pożyczki są niekorzystne dla osób, które z nich korzystają. Brakuje obiektywnego spojrzenia, brakuje też opisu sytuacji z drugiej strony – pożyczkodawców, którzy wiele ryzykują pożyczając swoje własne pieniądze.

Ze środków udostępnianych w ramach szybkich pożyczek korzystają głównie osoby, które nie miały możliwości skorzystania z podobnej oferty w tradycyjnym banku lub innej instytucji, bo traktowano ich tam jako klientów niegodnych zaufania - tłumaczy Tobiasz Rutkowski z pankasa.pl. Według mediów takie osoby są z góry traktowane jako pokrzywdzone, zagrożone. Tymczasem warto dodać, że banki nie udzielają im kredytów nie tylko z powodu wysokiej ilości klientów lub braku spłat wcześniejszych zobowiązań, ale i dlatego, że to krajowy nadzór narzuca pewne regulacje. Według nich, osoby takie nie mają zdolności kredytowej opisanej administracyjnie, na wzór rozwiązań unijnych, bez swobody ich kształtowania przez banki. Regulacje te są nadrzędne, a najbardziej znane są te, które ustala polski nadzór bankowy.

Mimo wszystko okazuje się, że nie wszystko można skontrolować i zamknąć w ramy. Szacuje się że w polskim PKB udział przysłowiowej szarej strefy wynosi nawet 25%, przy europejskiej średniej 15%. Badania przeprowadzone 2 lata temu wskazują, że nawet ponad 33% firm zatrudnia pracowników „na czarno”, i był to większy wskaźnik niż rok wcześniej. Mamy do czynienia z niekorzystnym trendem, sprawiającym że administracyjne restrykcje dotyczące kredytów są niewiele warte. Ta 1/3 pracowników, pracująca w szarej strefie nie może wykazać rzeczywistych dochodów, a zatem – nie skorzysta z kredytu bankowego, nawet mając do dyspozycji znaczne środki finansowe. To wszystko sprawia, że na firmy typu parabanki należałoby spojrzeć nieco łaskawszym okiem, jako na te, które umożliwiają doraźną finansową pomoc osobom w tej nieco innej sytuacji zawodowej.

Warto też dodać, że wdrażanie przepisów unijnych bez analizy specyfiki rynku polskiego nie jest najlepszym rozwiązaniem. Pożyczki chwilówki i inne tego typu wypełniają lukę stworzoną przez to prawo i są bardzo ważnym elementem warunkującym gospodarczy wzrost kraju.