Forum Bielsko.Biala.pl

Miasto tworzą ludzie

artyści w B. BIAŁEJ

Teatr, muzyka, fotografia, malarstwo i nie tylko... Rozmowy o kulturze.

artyści w B. BIAŁEJ

Postprzez BB-53625 » środa, 20 mar 2013, 10:24

Kamień, moja miłość

Rozmową z Barbarą Arminajtis, rzeźbiarką

Jest pani malarką i rzeźbiarką, jednak w centrum pani zainteresowania znalazła się rzeźba. Dlaczego? Co tak panią w niej urzekło?
Właściwie to jestem malarką z ukierunkowaniem na tkactwo artystyczne i desenaturę (projektowanie wzorów na tkaninach ? przyp. red.). Rzeźbiarką jestem z wyboru, ta dziedzina sztuki zawsze mocno działała na moją wyobraźnię i inspirowała mnie w mojej pracy pedagogicznej z dziećmi i młodzieżą, gdy uczyłam w szkole. Nie czułam się jednak w tej roli spełniona. Potrzebowałam ?przestrzeni? dla siebie. Pewnego dnia, wiem, brzmi to jak bajka, ktoś zapytał mnie, czy zaprojektowałabym i wykonała obelisk do parku miejskiego. Byłam zaskoczona tą propozycją, a że z natury jestem ciekawska ? w pozytywnym znaczeniu tego słowa ? zgodziłam się. Zawsze to nowe doświadczenie. I wtedy przyszło olśnienie: jakie to proste! Właśnie tego potrzebowałam dla siebie i w ten sposób zaczęła się moja przygoda z rzeźbą, która trwa do dziś. Jednak bardziej niż sama rzeźba zainteresował mnie kamień. Zafascynowałam się tym materiałem, poszukując odpowiedniego obelisku. Zdałam sobie sprawę, że dotykam swoimi palcami milionów lat zdarzeń, które już były i minęły bezpowrotnie, ale ich historia została zakodowana w kamieniu. Trzeba tylko te ?wiadomości? rozkodować. Uruchomiłam wyobraźnię. Oczami duszy zobaczyłam (to nie żart) w każdym napotykanym kamieniu ukryte tajemnice proszące się o wydobycie na światło dzienne i już nie potrafiłam oprzeć się temu, co mnie wołało, wzywało, prosiło o szansę dla siebie. Tyle czasu minęło od tego pierwszego razu, a ja nadal nie potrafię przejść obojętnie koło żadnego kamienia. To obsesja, która na samym początku była dość uciążliwa. Pozwolę sobie w tym miejscu opowiedzieć zabawną historię. Trochę ?uspokoiłam się? w swoim zbieractwie i kolekcjonowaniu kamieni, gdy zniszczyłam swój własny samochód. Tyle tego zawsze zbierałam podczas swoich podróży, woziłam w samochodzie na siedzeniach i podłodze, że w końcu ta zbuntowała się i odpadła w czasie jazdy. Wtedy wrócił mi zdrowy rozsądek. Rzeźbię we wszystkim, ale kamień jest dla mnie numerem jeden, to moja specjalność. To nie ja wyrażam się w formie rzeźby, ja tylko wydobywam i ujawniam zaklęte w kamieniach tajemnice, nadając im kształty ?powołuję? je ponownie do życia i zmuszam ?materiał? do opowiedzenia swojej historii. To misterium ...

Czy ma pani swoich ulubionych twórców, rzeźbiarzy?
Oczywiście, mam. Nie będę oryginalna, jeśli powiem, że jest nim Michał Anioł. Podziwiam go, ale nie tak jak wszyscy, co zresztą jest zrozumiałe. Mój szacunek do mistrza tkwi w podziwie dla jego samozaparcia w dążeniu do celu, który sobie wyznaczał, dla trudu, który znosił na co dzień, prozaicznych spraw i przeciwności, które odciągały go od tworzenia dzieł. Może dlatego tyle nie zostało ukończonych ze stratą dla nas, oglądających. Kto dziś pamięta, nie posiłkując się książką czy encyklopedią, kim w czasach artysty był podesta Florencji czy Mediolanu, kim był Michał Anioł, wiedzą to dzisiaj wszyscy! Nie mam ulubionych rzeźbiarzy, podziwiam i darzę szacunkiem za to wszystkich tych, którzy w swe dzieła włożyli pasję tworzenia, pokonali swoje słabości i okiełznali kamień, opanowując swój warsztat pracy do perfekcji. Po sobie wiem, jaka to ciężka praca, okupiona łzami, wątpliwościami, momentami załamania, ale również wielką radością tworzenia. Moi rzeźbiarscy mentorzy: Fidiasz ? twórca rzeźb Akropolu, Myron, który stworzył fenomenalną rzeźbę ?Dyskobola?, Poliklet ? twórca klasycznych proporcji i piękna, Praksyteles ? nic o nim nie wiadomo! Jedynie rzeźby, jakie po sobie zostawił, mówią o tym, jak wielkim był artystą. Z nowszych czasów: podziwiam Antonia Canovę i Giovaniego Lorenza Berniniego ? obaj to klasycyzujący rzeźbiarze.
Avatar użytkownika
BB-53625
nowicjusz
 
Posty: 2
Na forum od: 20 mar 2013, 09:29

Re: artyści w B. BIAŁEJ

Postprzez BB-53625 » środa, 20 mar 2013, 10:26

http://www.bielsko.biala.pl/aktualnosci ... smutny-los Ich dzieła istnieją w tzw. publicznej przestrzeni Bielska-Białej i całego regionu. Oglądają je mieszkańcy, turyści, miasto chwali się nimi. Ale ludzie, którzy je stworzyli klepią prawdziwą biedę. Oto krótka historia małżeństwa bielskich rzeźbiarzy: Barbary i Wiesława Arminajtis, którzy twierdzą, że zostali skazani na ostracyzm.

Pracownia, w której powstały rzeźby stojące dzisiaj na bielskim Rynku: Nepomucen i Neptun, oraz dziesiątki innych wykutych w kamieniu prac znajduje się obok kościoła ewangelicko-augsburskiego w Starym Bielsku. To stara piwnica zaadaptowana przez gospodarzy na miejsce, w którym już od progu czuć twórczy klimat. Ostatnio za erotyczny cykl kamiennych figurek Barbara Arminajtis zdobyła główną nagrodę na przeglądzie artystycznym w Turynie.

Nie stać nas już na nic

Kiedy przekroczyłem próg pracowni, jako pierwszy przywitał mnie stary psiak, a tuż po nim gospodarz, Wiesław Arminajtis. - To urzędnicy z ratusza skazali nas na taki los, w jakim obecnie się znaleźliśmy. Na biedę - mówi z goryczą w głosie Wiesław Arminajtis. - Dlatego, że swego czasu pozwoliliśmy sobie mieć inne zdanie niż prezydent miasta.

Żona pana Wiesława napisała do redakcji dramatyczny w wymowie list z prośbą o pomoc. Podała numer telefonu, ale trudno było z niego skorzystać, bo został wyłączony. - Miał pan szczęście - wzdycha gospodarz. - Rzadko tu teraz przychodzimy, bo nie mamy żadnych zleceń. Ale człowieka ciągnie, aby wciąż tworzyć.

Spoglądam na kamienne figurki nagich kobiet. Wyglądają, jakby spały przykute do skał. - Ma pan oko - uśmiecha się rzeźbiarz. - To jest cykl. Jedna z tych rzeźb zdobyła we Włoszech główną nagrodę. Ale żony nie było stać na podróż po odbiór nagrody. W ogóle nie stać nas już na nic. Może tylko na to, aby przełamując wstyd powiedzieć głośno, jak w tym mieście traktuje się artystów.

Władze nie chcą nowych rzeźb

Nie znam dobrze środowiska rzeźbiarzy, tym bardziej praw rynku, który nimi rządzi. Podejrzewam jednak, że w tym przypadku jest podobnie, jak z literaturą czy dziennikarstwem. Jeśli twórca ma już wyrobioną markę, zdobywa nagrody, jego dzieła zdobią w tym przypadku ulice i place, to jakim cudem nie ma za co żyć? - Prawda jest taka, że rzeźb nie sprzedaje się, jak bułki - uśmiecha się pan Wiesław. - Trzeba znaleźć odbiorcę. Z dawien dawna największym mecenasem były właśnie ośrodki miejskie i kościoły. W Bielsku-Białej byłoby dla nas pełno pracy. W mieście jest co robić i upiększać. Sęk w tym, że nas urzędnicy nie lubią. A zaczęło się właśnie od Nepomucena.

Dowiaduję się więc, że przed laty o rewitalizacji Rynku żona pana Wiesława dowiedziała się z telewizji. Napisała wtedy do Urzędu Miejskiego, że razem z mężem chętnie podejmie się pracy nad Nepomucenem i Neptunem. - Przez dłuższy czas nie było żadnej odpowiedzi - wspomina mój rozmówca. - W końcu dowiedzieliśmy się w ratuszu, że władze nie chcą żadnych nowych rzeźb, bo są stare w pobliskiej katedrze i w razie czego miasto je odkupi od kościoła.

Pech jednak chciał, a może było to szczęście, że do pracowni Arminajtisów zapukał pewnego dnia przedstawiciel firmy, która na zlecenie UM zajmowała się pracami rewitalizacyjnymi na Rynku.

Było to doprawdy takie małe

- Oni chcieli dwie nowe rzeźby: Nepomucena i Neptuna, zgodnie z tym, jak kiedyś wyglądał Rynek - mówi pan Wiesław. - Mieli na to pieniądze z Unii Europejskiej i podpisaliśmy umowę. To był początek naszych kłopotów. Gdy w ratuszu dowiedziano się, że jednak będziemy wykonywać rzeźby, za wszelką cenę chciano storpedować nasze prace. Ostatnim aktem był brak zaproszenia nas, jako autorów, na otwarcie odnowionego Rynku. Było to doprawdy takie małe?

W każdym razie dziwne. Od tamtej pory małżeństwo artystów rzeźbiarzy czuje się w swoim mieście zupełnie niedoceniane przez jego władze. - Jeśli już coś wykonujemy, to z reguły na zlecenia innych gmin - dodaje rzeźbiarz. - To smutne, bo wolelibyśmy upiększać nasze miasto.

Rzecznik prasowy Ratusza, Tomasz Ficoń. - Najprościej mieć pretensje do urzędu. Przecież nas obowiązują procedury, przetargi, itd. Każdy może w nich wziąć udział, jeśli czuje się na siłach. Co do historii z zaproszeniem na otwarcie Rynku, to podwykonawców zaprasza z reguły wykonawca, którym urząd przecież nie był.

xxx

Obecny los artystów rzeźbiarzy nie napawa optymizmem. Dzisiejsza rzeczywistość zostawia podobnych ludzi samym sobie, o ile nie mają talentu do własnej promocji, nie rozpychają się łokciami, nie idą z nurtem aktualnie obowiązujących trendów czy też nie kłaniają się władzy. Warto jednak wiedzieć, że tacy ludzie wciąż są wśród nas. Do tematu wrócimy.

Tekst i foto: Krzysztof Oremus
Avatar użytkownika
BB-53625
nowicjusz
 
Posty: 2
Na forum od: 20 mar 2013, 09:29


Powrót do Kultura

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości