KOD

[Nebelwerfer]

Z przykrością muszę odmówić. Próbowałem niedawno obejrzeć jakiś jego filmik-nie dla mnie, nie wiem jak Wy jesteście w stanie wytrzymać te kilkadziesiąt minut patrząc się na monotonny obraz gościa siedzącego zamkniętego w bieliźniarce i wygłaszającego orędzia. Poza tym dobija jego maniera wrzucania co jakiś czas jakichś angielskich wtrętów, jakby chciał przypomnieć "sorry guys, ale pamiętacie, że mieszkam w Boston, Masaczjusets?". Z dwojga złego wolałbym Joannę "tapmadel" Krupę pooglądać. Jest gdzieś transkrypcja tego monologu? Albo wersja z napisami? Ew. możesz streścić?

[Swiatogor]

Akurat ten jest dobry i raptem 7min. Jasno i klarownie wyjaśnia o co chodzi.

Pytasz: dlaczego właścicielowi ma zależeć?

No; ja bym zapytał raczej: skoro zagraniczni właściciele nic z tyn nie robią, to może właśnie zależy im na "takiej" demokracji? A jeśli tak, to dlaczego?

Czekam, aż w ten tłum na ulicę wyjdą z megafonami polscy prezesi filii zagranicznych banków i też będą walczyć o wolność i demokrację. A wszystko oczywiście "osobiście i we własnym imieniu", bo kto zatroskanym obywatelom zabroni?

[Nebelwerfer]

Specjalnie dla Ciebie odsłuchałem. W podstawowej kwestii się z Mariuszem nie zgadzam.
Dziennikarz ma prawo do prywatnego życia i manifestowania swoich poglądów. Jeżeli strony chcą, mogą sobie uregulować w kontrakcie także tę kwestię. Młode gwiazdy Disneya i chłopcy z boysbandow mają takie klauzulę, a TL pewnie nie. Na marginesie, zerknij ile tytułów wydaje RAS. Przy takiej skali biznesu, mieliby się przejmować jakąś Polską i jednym dziennikarzem próbować obalić nam system? Czy oni żyją z obalania demokracji?
A może wróćmy do początku. Czy PiS swoją zagrywką medialną zachował się normalnie? Skoro nie tylko gorszy sort Polaków ale i Europa lekko wymiękła,to teraz każdy dziennikarz ma doskonały pretekst do różnych hec-broni etosu, standardów itd. I PiS zamiast zluzować na moment, dalej straszy dziennikarzy, bredzi o korepetycjach u Rydzyka, zapowiada weryfikację, itd. Jak Jarek nie zaciągnie hamulca, to za moment w ramach solidarności z szykanowanymi kolegami z Polski dziennikarze z największych redakcji w Europie zaczną eksponowac oporniki w klapie lub odpalą coś w stylu Je suis Lis. Taki przeciez idzie przekaz,w Polsce mordują demokrację i kneblują media, a PiS jeszcze dopytuje do pieca. Białowęgruś.

[Swiatogor]

Taki przeciez idzie przekaz,w Polsce mordują demokrację i kneblują media, a PiS jeszcze dopytuje do pieca. Białowęgruś.

No właśnie idzie, idzie... Tylko skąd i jakimi kanałami? Zachodni dziennikarze g... rozumieją z tego co się tu dzieje. Wiedzą tylko tyle, ile dowiedzą się od różnych Tomków i ich innych polskich kolegów.

Nawet w Polsce jest dokładnie to samo. Tu również ludzie w większości dowiadują się z tego samego źródełka.

Do tego:

po pierwsze: nie rozumiem jak to możliwe, że facet, który prowadził jeden z najbardziej oglądalnych programów w publicznej TVP, rozmawiał z polskimi politykami o polskiej polityce, z kandydatami na prezydentów itd, mógł być jednocześnie naczelnym w piśmie należącym do obcego koncernu? Nigdy nie słyszałem o czymś podobnym i nie wyobrażam sobie, aby w jakimkolwiek innym "wolnym" kraju EU możliwa była taka sytuacja.

po wtóre: do tej pory wszystkie chyba media (radio i tv) , może z wyjątkiem Rydzyka, grały do jednej bramki. Teraz, nawet gdyby PiS położył łapę na media publiczne, to przecież pozostaną różne TVN, TVN24, Polsat, Polsat News, RMF, ZET, TokFM oraz inne, które mogą sobie gadać co chcą i nawet sobie Lisa zatrudnić. W czym więc problem? Poprzednie media były przez cały czas na maks stronnicze. I już nie mówię, że jednego pokazywali gorzej, innego dłużej itp. Idzie mi o to, że działały tak jak w Niemczech w ostatnich dniach. Było "gęba na kłódkę"? To trzymali, en masse, gębę na kłódkę. Działa się cała masa ważnych, czasami dziwnych, spraw, a w mediach ani mru-mru. Jedynie w radiu RM, któremu to, wg mnie, dorobili paskudną gębę, można było czasami o czymś usłyszeć. Tak było np. z ekstremalnie ważną ustawą o swobodnej możliwości wykupu polskiej ziemi przez obcokrajowców od roku 2016. W RM trąbili już od roku, a ci zaczęli coś tam dukać dopiero, gdy PSL, pod naciskiem PiS, coś tam zaczął klecić.

Nie będę płakał przy tej ustawie medialnej i mediach publicznych. Mogą sobie z nich zrobić nawet media rządowe; przynajmniej wszystko będzie jasne. I tak lata temu wyrzuciłem TV, a w radiu słucham tylko kilku wybranych audycji i to wszystko.

Żadna tam wolność słowa nie jest imho poważnie zagrożona.

[Nebelwerfer]

Bez sensu.
Jakby g wiedzieli, to by g pisali. A piszą i na dodatek, o zgrozo, nie kłamią. Przecież te nocne spotkania, olewanie konsultacji społecznych, manifestacje KOD, druzgoczące opinie wszystkich możliwych autorytetów prawnych odnośnie decyzji w sprawie TK, wejście smoka Macierewicza do centrum, itd. - to są wszystko fakty. Trudno z nimi polemizować. A to odwieczne marudzenie, że czemu nie napisali obok, że Platforma nielepsza, a Sikorski powiedział o wyrzynaniu watahy, a wy to ukrywacie, itd. - to już jest żal.pl na 100%. Dziennikarz to nie jest funkcjonariusz aparatu państwowego, realizujący działania propagandowe.

Teza, że media zagraniczne czerpią wiedzę np. od Lisa, jest naciągana jak gumka w slipkach Kalisza. Przecież mają tu i w Brukseli swoich korespondentów. Są media anglojęzyczne, piszące z Polski o Polsce. Po co im Lis?

Co to jest obcy koncern? Koncern z siedzibą w innym państwie? Koncern z obcojęzycznym prezesem? Koncern z głównym udziałowcem spoza kraju? I jakie to ma znaczenie, że po nitce do kłębka właścicielem jakiejś gazetki w Polsce jest np. Rupert Murdoch albo Zakon Redemptorystów, Singapurskie Zrzeszenie Łowiących Na Makaron, itd. Jeśli kłamią, nawołują do nienawiści, to mamy prawo, które jest w stanie ich skrócić. Jeśli nie kłamią, to w czym problem? Nie rozumiem tego polskiego kompleksu wyalienowania i obcości. Max Kolonko (Polak czy Amerykanin polskiego pochodzenia, nieważne) sobie pisze do Huffington Post. Czy od tego momenty HP to portal obcy dla Amerykanów? A MaxTV z siedzibą w Stanach, czy aby nie trzyma w szachu Polski i USA? Siedzi tam, pisze o nas, ale o nich też, ani to Amerykanin z Ameryki piszący o Ameryce na amerykańskim portalu, ani w drugą stronę. Boże, jak my sobie z tym poradzimy.

O ile wiem, od 1989 r. mniej więcej Polacy chcą wolnego rynku i demokracji. Wolny rynek to także swobodny przepływ dziennikarzy, łączenie się mediów w koncerny, grupy, współdzielenie zasobów, itd., a demokracja to prawo do np. niezgadzania się z Macierewiczem i mówienia o tym. Jedyne, co w obecnym kształcie rynku medialnego w Polsce jest chore, to właśnie instytucja publicznej/rządowej telewizji. Byłaby prywatna, nie byłoby problemu. I pewnie masz rację, że w UE nie byłaby możliwa analogiczna sytuacja - tam żaden rząd by się nie porwał na to, co z m. pub. wyczynia PiS. To jest taka właśnie stylówa w klimacie Białorusi, Rosji, Korei. To się zawsze dobrze sprzedaje w mediach, więc dopóki PiS tak gra, dopóty dziennikarze będą na tym zarabiać.

Media, choćby stawały na głowie, nie są w stanie porozmawiać z każdym i poinformować o każdym wydarzeniu. Niektórzy odbierają to jako manipulację. Wiadomo, że przez dobór faktów i gości chcąc nie chcąc koncentrujesz się na czymś mocniej niż konkurencja. I dobrze, po to jest konkurencja właśnie. Jaki jest sens 7 stacji TV,opowiadających to samo o tym samym?

Możliwość wykupu ziemi to element wolnego rynku. Oni mogą kupić tu, my tam. Jak nie możemy tam, to możemy tu, albo jeszcze gdzie indziej. Nawet na Księżycu możesz sobie kupić działkę. Po co to regulować? Poza tym, jeżeli Zenek ma ziemię i chce ją sprzedać, a Niemiec daje najwięcej, to kto ma oddać Zenkowi ew. stratę z tytułu utraconego zysku? Jakiś kolejny potworek w rodzaju Narodowego Centrum Wyrównywania Krzywd za naszą kasę? Te rozwiązania już były, bardzo skutecznie się chroniliśmy przed obcymi, w 1989 r. naród serdecznie podziękował.

Dobry z Ciebie cerber. Nie masz tv, więc PiS może tam robić agitkę. No, ale że na kanale, którego i tak nie oglądasz, występuje Lis, to oczywiście skandal. Nowy wymiar konkurowania na rynku medialnym - zapytajmy tych, którzy nas nie oglądają, czy możemy sobie danego delikwenta zatrudnić i pokazać.

I do przemyślenia jeden temat. Wyobraź sobie, że do supermarketu po zamknięciu wpada uzbrojony koleś w kominiarce, bierze na zakładnika sprzątaczkę, krzyczy że ma ochotę na kefir i ją odstrzeli, jeśli mu obsługa nie sprzeda. Załoga pokazuje półkę z nabiałem, pan zabiera, zostawia należność, strzela 3 razy w powietrze i wychodzi. Na drugi dzień piszą o tym wszystkie gazety, bo to dość niecodzienne, trochę zabawne, trochę naganne, itd. Zastanów się, czy to nie jest analogia działań PiS i jednocześnie powód zainteresowania mediów. Można przecież zwolnić każdego - przyjść, podać rąsię, podziękować, odebrać sprzęt, goździka z rajstopami wręczyć, położyć wypowiedzenie. Można przy takiej liczbie posłów przegłosować wszystko, ale np. ze dwa dni sobie pogadać z opozycją i innymi środowiskami, może nawet zrobić pokazówę, wstawić jakiś debilny zapis do ustawy, a później go w błysku fleszy usunąć - że niby pluralizm i współpraca. Można dawać posłom opozycji więcej niż minuta na wypowiedź, zwłaszcza kiedy gawęda leci o kluczowych dla państwa sprawach (na koniec można i tak sobie przegłosować wszystko). Można odwołać gościa z tego nie-Natowskiego centrum eksperckiego NATO, wysyłając uprzednio pismo do Słowaków i samego zainteresowanego dopadając w jakichś normalnych godzinach urzędowania. Itd., itp. - tego stylu rządzenia nie da się obronić i nie ma sensu udawać, że to fajnie wygląda, a dziennikarze się czepiają na rozkaz/w wyniku manipulacji.

[Swiatogor]

Możliwość wykupu ziemi to element wolnego rynku. Oni mogą kupić tu, my tam. Jak nie możemy tam, to możemy tu, albo jeszcze gdzie indziej.

Oj, Nebel, Nebel... Do reszty może odniosę się później, ale tu wrzucę CI na szybko jedną sugestię: zanim znowu napiszesz coś takiego, to najpierw sprawdź. Głupio tak wychodzić na ignoranta. Sprawdź, na jakich warunkach cudzoziemiec może kupić ziemię rolną w takich krajach jak Niemcy, Holandia, Dania, Francja itd, a na jakich miało to być możliwe w Polsce. Później wróć i znowu opowiedz jak to jest z tym wolnym rynkiem. Z księżycem to Ci odpuszczę, bo nie wiem jak to jest

Edit: MSPANC; masz jeszcze to:

Teza, że media zagraniczne czerpią wiedzę np. od Lisa, jest naciągana jak gumka w slipkach Kalisza. Przecież mają tu i w Brukseli swoich korespondentów. Są media anglojęzyczne, piszące z Polski o Polsce. Po co im Lis?

Tu masz prawie od samego Lisa.

Tu masz inne źródełko. Tym razem nawet fragment prosto od samego naszego bohatera.

Tu masz o tym, jak się nakręca nastawienie zagranicznej opinii publicznej (znowu TL)

A o tym jak np. kolega z Niemiec, nawet będąc w Polsce, dzwoni do kolegi z polskiej gazety by zapytać "co się u was dzieje, bo muszę coś napisać" to już sobie sam poszukaj. Gdzieś to ostatnio widziałem."Zeznawał" jakiś tuz polskiego dziennikarstwa, niestety teraz jakoś nie potrafię tego odszukać. ROTFL!

[Nebelwerfer]

Jedyne, co znalazłem (ale nie szukałem zbyt intensywnie) to to, że są wymogi typu niemożność sprzedaży przez x lat, albo prawo pierwokupu dla właściciela sąsiedniej działki. Omujborze, co za drakońskie przepisy. Jak masz coś innego na myśli, to napisz konkretnie. Swoją drogą, tak serio serio - to zainteresowanie kupnem francuskiej, holenderskiej czy jakiejś tam ziemi przez polskich rolników rzeczywiście występuje w przyrodzie, czy tak na zapas czujemy się dyskryminowani?

Te rewelacje o tym, jak powstają wiadomości o PL w zagranicznych mediach, to już mnie położyły na łopatki zupełnie. Spiseg na każdym kroku. Logiczne jest, że jeżeli (abstrakcyjny przykład) polski dziennikarz chce napisać o Hamburgu, a do tej samej grupy medialnej należy jakiś Hamburger Times, to Seba dzwoni do Jurgena i podpytuje o szczegóły, a najczęściej po prostu tłumaczy i cytuje 90% pracy swojego kolegi. Z kolei Jurgen może poprosić "ej, weź skołuj jakiś komentarz od kogoś od Was". Seba odsyła Jurgenowi wypowiedź np. Petru, a Jurgen robi sobie update i relacja prasowa jest bogatsza. Wszyscy korzystają. Każdy tytuł ma własny newsroom, który decyduje co puścić, na której stronie i w jaki sposób. Jeżeli biuro w Berlinie widzi potencjał w informacjach o spotkaniu Jarkacza z Orbanem, to Jurgen nie jedzie swoim Wartburgiem do Niedzicy i nie pyta mietków pod sklepem, tylko dzwoni do jakiejś Kasi i pyta, czy ma jakiś tekst, czy może coś mu o tym opowiedzieć, itd. To chyba normalne, że ludzie sobie pomagają i nie łażą dookoła, jak mają gotowy materiał na wyciągnięcie ręki? Nie widzę tu nic sensacyjnego ani nagannego. Jak sobie chłopak z Interii zagada z kimś z RMF FM (ta sama grupa) i na bazie tych info napisze newsa, to znaczy że ten drugi mu to nachalnie wcisnął?

[Swiatogor]

Pomyśl, zanim coś napiszesz.

Swoją drogą, tak serio serio - to zainteresowanie kupnem francuskiej, holenderskiej czy jakiejś tam ziemi przez polskich rolników rzeczywiście występuje w przyrodzie, czy tak na zapas czujemy się dyskryminowani?

Rzecz w tym, że to nie my kupujemy ich ziemię; raz bo to trudne, dwa: że to dla nas za drogie. Natomiast jeszcze kilka miesięcy temu polskie prawo pozwalało im kupować naszą bez ograniczeń od początku 2016.

Zadanie domowe:
Napisz kto twoim zdaniem miałby większe szanse na kupno ziemi w przetargu ARR: Polak, Holender, Duńczyk czy jakiś Międzynarodowy Fundusz Inwestycyjny? Uzasadnij swój wybór i opisz spodziewane konsekwencje.

Te rewelacje o tym, jak powstają wiadomości o PL w zagranicznych mediach, to już mnie położyły na łopatki zupełnie. [cut] Jeżeli biuro w Berlinie widzi potencjał w informacjach o spotkaniu Jarkacza z Orbanem, to Jurgen nie jedzie swoim Wartburgiem do Niedzicy i nie pyta mietków pod sklepem, tylko dzwoni do jakiejś Kasi i pyta, czy ma jakiś tekst, czy może coś mu o tym opowiedzieć, itd. To chyba normalne, że ludzie sobie pomagają i nie łażą dookoła, jak mają gotowy materiał na wyciągnięcie ręki? Nie widzę tu nic sensacyjnego ani nagannego. Jak sobie chłopak z Interii zagada z kimś z RMF FM (ta sama grupa) i na bazie tych info napisze newsa, to znaczy że ten drugi mu to nachalnie wcisnął?

No więc tłumaczę jak komu dobremu: pozostaje pytanie kim są Kasie?

[Nebelwerfer]

Rozumiem, skoro nas nie stać na holenderską ziemię, to zabrońmy tym wstrętnym obszarnikom i burżuazyjnym kułakom kupowania naszej. Co do ograniczeń, to są one zupełnie bezsensowne. Niech sobie każdy rozporządza swoim majątkiem, jak mu się podoba. Nie każdy chce sprzedać i nie każdy chce uprawiać, więc pewnie i tak by się to zbilansowało.

Odpowiedź na zadanie brzmi: największe szanse ma ten, kto może zaoferować najwięcej, bez względu na to, skąd pochodzi. Skutek łatwy do przewidzenia, tzn. ktoś inwestując dużo pieniędzy w działkę będzie równie intensywnie na niej pracował, a kto wie, może i jeszcze kogoś zatrudni, by żyło się lepiej. Oprócz tego, gdyby doszło do powstania jakiejś większej kolonii, np. holenderskich rolników na Dolnym Śląsku - super, będą zapewne mocniej pobudzać popyt, niż lokals, który im ziemię sprzedał. Nie widzę tu dramatu, ale może po prostu uznajesz, że ziemia ma być za wszelką cenę polska. To chyba jest taki syndrom psa ogrodnika - TV nie oglądasz, ale ma być dobrze o PiSie mówione, ziemi nie uprawiasz, ani nie skupujesz (chyba), ale jakiś Francuz czy nie daj Boże Niemiec też nie może, nawet jeśli chce.

"Kasie" z przykładu to polskie dziennikarki, ew. inne polskie źródła informacji.

[necia55]

Nebel - dlaczego polski rolnik ma problem z nabyciem ziemi ? Dlaczego stawia mu się "progi" a nie ułatwia ?
To są pytania na czasie - może "zreferujesz" swoim zwyczajem ?

[Nebelwerfer]

Nie wiem, czego dotyczą Twoje pytania.
Gdzie ten rolnik ma problem z nabyciem ziemi? W Polsce, Niemczech, Holandii? Kto i jakie progi mu stawia?
I najważniejsze: te wszystkie problemy stawia się akurat przed polskimi rolnikami?
Ewentualnie od razu podaj rozwiązanie zagadki z dokładnym opisem spisku - że Żydzi, co nie przyszli do pracy w WTC wspólnie z ludźmi-jaszczurami chcą wykupić polskim rolnikom całą ziemię spod nóg, aby zmusić ich do lewitacji, albo coś.

[Swiatogor]

Rozumiem, skoro nas nie stać na holenderską ziemię, to zabrońmy tym wstrętnym obszarnikom i burżuazyjnym kułakom kupowania naszej. Co do ograniczeń, to są one zupełnie bezsensowne. Niech sobie każdy rozporządza swoim majątkiem, jak mu się podoba. Nie każdy chce sprzedać i nie każdy chce uprawiać, więc pewnie i tak by się to zbilansowało.

Nie każdy chce sprzedać? ANR akurat musi sprzedawać czy chce, czy nie, ponieważ ma założenia budżetowe. I nie rozporządza swoim majątkiem, a narodowym. Państwa starej EU nie mają tysięcy ha popegieerowskiej ziemi do sprzedania.

Odpowiedź na zadanie brzmi: największe szanse ma ten, kto może zaoferować najwięcej, bez względu na to, skąd pochodzi. Skutek łatwy do przewidzenia, tzn. ktoś inwestując dużo pieniędzy w działkę będzie równie intensywnie na niej pracował,

Zły wniosek. Kapitał spekulacyjny na niczym by nie pracował. Najwyżej wydzierżawiał ziemię. Ergo: niczego by nie pobudził, a najwyżej byłoby drożej.

będą zapewne mocniej pobudzać popyt, niż lokals, który im ziemię sprzedał.

Znowu źle. Nie mówimy o lokalsach, a o zasobach ANR. Lokalsi ziemi nie puszczą tak łatwo.

To chyba jest taki syndrom psa ogrodnika - TV nie oglądasz, ale ma być dobrze o PiSie mówione

Z tym "ma być dobrze o PiSie" to parę przykładów może?

"Kasie" z przykładu to polskie dziennikarki, ew. inne polskie źródła informacji.

Ech; no i tu właściwie nie ma już czego dodawać.

[Nebelwerfer]

@Swiatogor: przeczytaj sobie taką świeżynkę: http://www.theguardian.com/commentisfre ... dia-poland
Moim zdaniem to całkiem logiczne wywody. Pan był tu w czasie, gdy szalała komuna, widzi co jest grane teraz i próbuje to przełożyć na obraz zrozumiały dla swoich rodaków (porównania z królową czy rednaczem Daily Mail w BBC). Faktom, które przytacza, zaprzeczyć się nie da. Żadna Kasia mu tego nie napisała.
Dopuszczasz możliwość, że to co się obecnie dzieje w PL jest dla korespondentów zagr. interesujące same z siebie, jako dość niepokojące praktyki i sytuacje w Unii Europejskiej, a nie jakiś spisek, podpuszczanie zagranicy, itd.?

[Swiatogor]

No przeczytałem. I cóż? Pan Ash jest pewnie sympatycznym gościem, lecz problem z takimi polega na tym, że oni zupełnie nie dostrzegali bezmiaru patologii jaka toczyła ten kraj wcześniej.

Może dlatego, że on studiował historię, a ja prawo, widzimy pewne rzeczy odmiennie.

Ash dostrzega wielkie różnice dzielące brytyjską i polską demokrację, ale wydaje się te defekty po naszej stronie bagatelizować. Trochę jakby pisał o murzynkach w jakiejś kolonii.

Pierwszy z brzegu przykład.

„Next week, the day after Poland’s constitutional court meets to consider the constitutionality of its own emasculation”

Cóż… Ash nie dostrzega, że ta kastracja jest tylko konsekwencją tego, co zostało zrobione wcześniej – rzec można przy udziale samego TK, a przynajmniej jego prezesa. Może nie wie jak to było, gdy PO dobierała dwóch sędziów niejako awansem? Nie wie też chyba jak przez całe lata ułomna była formuła TK, który miast być jednym z elementów „checks and balances” nigdy chyba nie był (i raczej nikt na to nie liczył) "fiercely independent court", niejednokrotnie natomiast wydawał się być na usługach władzy, a z drugiej zaś strony stanowił groźbę stania się jakąś nadwładzą, która mogłaby właściwie pod dowolnym pretekstem torpedować wszelkie propozycje dowolnej władzy ustawodawczej(w dzisiejszej sytuacji PiS). Moim zdaniem PiS miał pełne prawo wybrać tych dwóch (wiem, odbili piłeczkę i dobrali 5), a propozycja PiS by TK podejmował decyzje pełnym składem (min 13; czy pan Ash wie, jak to było z liczebnością składów orzekających w TK?) na posiedzeniach jawnych jest imho wreszcie propozycją przywracają równowagę i jeśli TK miałby się tak wykastrować, to usilnie bym prosił.

Tylko skąd pan Ash może o tym wiedzieć?

Podobnie chyba pan Ash nie dostrzegał wieloletniego przechyłu polskich mediów publicznych, że dziwi się skokowi PiS na media. TVP to jeszcze nigdy nie było BBC panie Ash. Teraz też nie będzie, więc co to za różnica – tamta TVP, czy ta?

Długo by tak można.

Wolałbym, aby pan Ash spoglądał na to z perspektywy historyka, jak pozwala mu na to jego warsztat, przyglądał się temu jako procesowi zmierzającemu do przywrócenia równowagi i nie wzywał do jakichś nagłych akcji.

A, że wahadło odbiło teraz w drugą stronę? Wróci. Niech się o to pan Ash nie martwi. Do Wojny Dwóch Róż nam jeszcze daleko.

[SAMAEL66]

lecz problem z takimi polega na tym, że oni zupełnie nie dostrzegali bezmiaru patologii jaka toczyła ten kraj wcześniej.

Dlatego że im żyło się dobrze. Boją się teraz to stracić.
Popatrz na te wiece KODu, ludzie ci raczej nie wyglądają na zmęczonych pracą, życiem od 10-go do 10-go (lub w inny dzień miesiąca stałego przychodu) Ludzie ci raczej nie znają na pamięć cen w poszczególnych sklepach poszczególnych produktów,
raczej nie zastanawiają się czy będą mieli na następną ratę itp.
To ludzie którzy siedzą gdzieś na stołku i boją się z niego spaść, lub korzystają z przywilejów które mogą być im zabrane.
Względnie nie mają już możliwości stracić tego co już mają ale dali się omami znajomym z tego pierwszego kręgu.