Idąc tropem sianych różnych (teorii) przyczyn katastrofy Smoleńskiej ja mam następującą:
Lech Kaczyński za namową swojego brata popełnił samobójstwo.
Znane są takie przypadku w psychiatrii, kiedy to maluczki niedowartościowany człowiek, aby zwrócić czymś na siebie uwagę dopuszcza się takiego czynu. To, że razem z nim zginęła jego żona to nie też ma odzwierciedlenie w niektórych kulturach ( jak umiera mąż to żonę się zabija, aby ją pochować wspólnie z nim). Dla kamuflażu, aby nie wyszło na to, że to samobój zabrał z sobą świtę ( tu mi szkodą niektórych ludzi) w ważną misję, jaką było nawiedzenie miejsca kaźni z przed 70 lat. Brat zaś jak widać dobitnie ( po wydarzeniach na Krakowskim Przedmieściu i nie tylko) miał zadbać o to, aby jego śmierć stała się jedynym wydarzeniem w kraju i nie tylko godnym uwagi na całe lata – promującym osobę bliźniaka. W ostatnim telefonie do brata zameldował – prezesie zadanie wykonuję-, po czym nakazał w odpowiednich warunkach sprzyjających dla zamierzonego celu- bezwarunkowe lądowanie Tupolewa.
Cel został osiągnięty.
Inspiracja bezpośrednia: słuchanie Radia Maryja ( wywiadów z ludźmi Solidarni 2010.