Jakoś pod zamieszaniem zwanym Euro 2012 umyka uwadze wiele ważnych wydarzeń, nawet tych mogących mieć w przyszłości silny wpływ na nasze życie publiczne. Na przykład zdarzyło się sądowi drugiej instancji podtrzymać wyrok niższej i skazać szansonistkę Dodę na karę pięciu tysięcy za obrazę uczuć religijnych. Dziewczę z wyrokiem się nie zgadza i do Trybunału Europejskiego chce się odwołać.
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju, ... 59453.html
Niezbyt poważam intelekt Dody. Nie ma też podstaw by sądzić, iż za wypowiedzią będącą przedmiotem sporu stała jaka głębsza myśl. Jednak przypadkiem udało się dziewczęciu zdefiniować ostro problem przepisów "o obrazie uczuć religijnych" w swej istocie godzących w kilka wolności, przede wszystkim w wolność słowa. Że zupełnie Doda tego tego nie rozumie widać choćby w jej naiwnych i głupawych tłumaczeniach. Co nie zmienia istoty rzeczy.
Po pierwsze, może nie tak doniosłe, lecz ważne, sądy obu instancji nie stanęły na wysokości zadania. Z jednej strony jest wyrok. W ten sposób sąd bezpiecznie schował się za bezrefleksyjne czytanie paragrafów, jak jakiś nieudolny urzędniczyna niższego szczebla. Z drugiej jest kara w wysokości pięciu tysięcy złotych, która dla przeciętnego sierściucha może brzmi groźnie, lecz dla szansonistki Dody to drobne na waciki. Więc po raz kolejny sąd nie stanął na wysokości. Tchórzliwie zrobił wymyk na drążku w przód, by nie narazić się nikomu. Ale to tak przy okazji. Do dyskusji o sposobie "robienia prawa" w praktyce.
Drugi problem jest poważniejszy. To sam wyrok skazujący. Oznacza on bowiem, że istnieje ścieżka pozwalająca na zatykanie mordy inaczej myślącym. Istnieje i jest skutecznie egzekwowana. Już wcześniej kilka razy narzędzie to było wykorzystywane, w różnych okolicznościach. Teraz sięgnięto już po tak głębokie pokłady absurdu, że dalej tylko publiczny pręgierz za nieprawomyślne myślenie. Normalnie Orwel. Oto dwóch kolesi, nie byle jakich zresztą, bo i znany wojownik widzący bez mała zagrożenie sekciarstwem nawet w kółkach modelarskich, i senator polityk, stwierdza jakoby zostały obrażone ich uczucia religijne, bo jakaś artystka estradowa śmiała poddać pod wątpliwość pochodzenie pewnej księgi. Normalnie taliban, tym też się roi jakoby Koran był święty i niepodlegający osądowi, a jak ktoś myśli inaczej to pod ścianę i w łeb. No i złożyli zawiadomienie. Że słyszeli, że się dowiedzieli, bo w to iż oglądają plotarsko-modowo-babski kanał pasjami trudno uwierzyć. Prokuratura zamiast posłać panów po drucie z powagą sprawą się zajęła, potem sąd się pochylił i mamy oto pasztet. Mamy wyrok skazujący za wygłaszanie poglądów.