csr napisał(a):Pełno młodych (i nie tylko) jest na bezpłatnych stażach (często na pełnych etatach) i jeszcze się cieszą, że mają możliwość zrobienia sobie takiego stażu (!).
I prawidłowo. Była kiedyś taka akcja "Grasz o staż", ludzie stawali na głowie, żeby za friko/parę stów złapać się na staż do dużej firmy i zdobyć doświadczenie. Dzięki temu, jeśli robisz rekrutację i masz X równorzędnych kandydatów, ktoś z nich może wygrać, bo ma za sobą praktykę/staż w jakiejś firmie i umie coś konkretnego zrobić, załóżmy że obsługiwać jakieś konkretne oprogramowanie.
Poza tym, uwierz, są miejsca które uczą różnych ciekawych rzeczy i otwierają wiele drzwi w późniejszej karierze. Szczerze mówiąc, nawet teraz chętnie bym zapłacił, żeby np. zobaczyć na żywo, jak Google zarządza projektami, albo w jaki sposób HP załatwia outsourcing usług do Polski.
Oczywiście, w Polsce z reguły staż polega na przynieś-podnieś-pozamiataj, niestety.
Tak mózgi zostały wyprane ludziom. Sami do tego niestety dopuścili (no przecież tak trzeba!), jakby od początku nie było zgodny na niewolnictwo (bo jak inaczej to można nazwać? Nawet murzyni w Ameryce mieli choć dach nad głową i jedzenie za usługiwanie), to by teraz takie rzeczy się nie działy.
Niewolnictwem jest np. sytuacja, w której ja chciałbym zapłacić komuś parę stów-np. za malowanie kaloryferów, jemu to pasuje, a państwo mówi "o nie! Cóż za śmieciowa umowa! Proszę tu conajmniej 2500 na blat, drugie tyle w podatku, ubezpieczenie, druk ZUA, RMUA, itd." i w rezultacie ktoś nie może tej pracy podjąć legalnie. To dokładnie tak, jakby pan nie zgadzał się, aby po obróbce jego pola chłop poszedł gdzie indziej na fuchę.
A co po takim stażu? Najczęściej kolejny podobny, ponieważ poprzedni pracodawca zatrudni kogoś innego, żeby tyrał za friko, bo po co ma płacić jak może mieć darmowego parobka.
Poczytaj, jak wyglądają staże w Volkswagenie, Google, czy chociażby VOX Meble. Jasne, że jeżeli jesteś na stażu w jakiejś bielskiej firmie wędliniarskiej, to poza noszeniem koszy z habaniną nic Cię tam nie ma prawa spotkać. Konkretne firmy jednak robią te staże po coś, wyłuskują i obrabiaja talenty.
Co do wymiany "parobków" na nowych: ekonomicznie to by nie miało sensu. Co z tego, że dany gość nie bierze kasy, skoro kasę biorą ci, którzy muszą go oprowadzać, wdrażać, kontrolować. Jeżeli rotacja jest stała, to nie mają kiedy wykonywać swoich zadań. Nie płacisz jednemu za pracę, ale płacisz 3 innym za brak pracy.