tren_d napisał(a):Chciałbym się wypowiedzieć na temat braku kultury na bielskich drogach. (...)
W Bielsku, to jeszcze nie jest najgorzej - wystarczy pojechać choćby do Warszawy - tam to dopiero jest "kultura jazdy"
Ja osobiście staram się stosować zachodnioeuropejski styl jazdy, a więc wpuszczanie przed siebie po dwa samochody, przepuszczanie pieszych stojących przed przejściem dla nich stworzonym, powstrzymywanie się przed nerwowymi wywodami, gdy ktoś mi zajedzie drogę, bo agresja rodzi agresję
.
Wręcz jestem zafascynowany stylem jazdy (i życia) krajów takich jak np. Grecja, gdzie klakson służy głównie do pozdrawiania znajomych, których się napotka gdzieś na lub przy drodze! Niestety w Polskich realiach lepiej tego typu pozdrowień nie stosować, bo jeszcze wyskoczy jakiś koleś z wypolerowanej limuzyny lub pseudoterenówy z wyrzutami, jak ja śmiem na niego trąbić
.
Od dłuższego czasu też nie zawracam sobie głowy kierowcami, którzy się pieklą, jak jadę sobie 50km/h przez miasto, a oni "muszą" mi siedzieć na zderzaku. Po pewnym czasie, jak widzą, że nie przyśpieszę, odpuszczają sobie
.
Za to ostatnio nawet miałem taką sytuację, że gość (którego niniejszym pozdrawiam!) stał sobie na skrzyżowaniu czekając na miejsce do skrętu w lewo, ja natomiast chciałem skręcić w prawo, a że było trochę miejsca, to próbowałem się przecisnąć między nim, a krawężnikiem. Gdy kierowca ten zobaczył moje poczynania, podjechał kawałeczek do przodu, bym się spokojnie zmieścił, a jak się zrównaliśmy, to machnął przyjaźnie ręką, więc mu "odmachnąłem" i generalnie obaj z uśmiechem odjechaliśmy z tego skrzyżowania
. Można z kulturą? Można!
A zapewne niejeden stanąłby za nim i cisnął po klaksonie, aż by się facet odsunął...
W każdym bądź razie nie generalizowałbym - Bielszczanie są różni, więc nie można wszystkich wrzucić do jednego wora!