Obejrzałem. Czy było warto? Mam wątpliwości. Nihil novi łamane na bzdury.
Kiedyś widziałem, jak na PW w Żarach Jurek wpadł w szał, bo przemawiał do ludzi ze sceny, a ktoś w wielotysięcznym tłumie pokazał mu fucka. Nawet nie wiadomo, czy jemu, bo facet był w innym stanie świadomości, ale Jurek to wyłapał i wysłał ze sceny ochroniarzy z żądaniem, aby wyrzucili delikwenta w ogóle z terenu festiwalu. Od tego momentu wiem, że JO to facet totalnie nieodporny na krytykę i jakiekolwiek podważanie swojego autorytetu. Dało mi też kiedyś do myślenia, jak w totalnie anarchistycznym magazynie "Mać Pariadka" ukazał się kiedyś tekst o tym, że załogantom nie jest z Jurkiem po drodze. Ciut później skonczyło się WOŚP w formule D.I.Y (zrób to sam), a zaczęły się balety JO z bankami, korporacjami, robienie koncertów za miliony, plansze sponsorów, etc. Od tamtych wydarzeń patrzę na gościa inaczej, ale większość zauważyła to po kolejnych 10 latach, widząc w tv Jurka czołgającego się w amoku po stole, bo ktoś ośmielił się zadać mu pytanie z tezą.
To, co wyżej, nie zmienia faktu, że WOŚP robi dużo dobrego. Można, idąc za Rydzyjkiem, Republikanami, etc. - szukać dziury w całym, wskazywać niby-zbędne wydatki, jakąś symonię, konflikty interesów, etc. - ale prawda jest taka, że na ten moment nie widzę alternatywy. Jeśli z mojej comiesięcznej daniny na składkę zdrowotną (coś koło 4 stów łącznie) zostaje jakieś 11 zł stawki kapitacyjnej, jeśli w szpitalu personel prosi o przyniesienie bandaży i plastrów z domu, bo im "wyszły", jeśli czasami ze swoją chorobą tzreba jechać 70 km, bo lokalne szpitale nie mają sprzętu/specjalistów - to ja uznaję, że Owsiak jest bardziej skuteczny w nierozpuszczaniu kasy niż NFZ, MZ i inne tego typu instytucje razem wzięte. I (mimo iż jest to nieetyczne/nielegalne) podoba mi się, że jakiś wkład w funkcjonowanie WOŚP mają samorządy, wojsko, policja, etc. 10 zł, wrzucone do puszki WOŚP mocniej się zwróci niż jako element składki ZUS, czy dopłata do "bezpłatnego" leczenia w publicznym szpitalu. Jako podatnik jestem zadowolony, że pomagają tak skutecznej organizacji te efektywność podnieść/utrzymać.
Większość zarzutów pod adresem JO to bzdury, dobieranie faktów pod z góry ustalone tezy. Szkoda nawet dyskutować z tymi, którzy uważają, że Jurek robi Przystanek "wbrew woli tych, którzy wrzucają pieniądze" lub takimi, którzy uważają, że zarobki na poziomie 10-15 tysięcy brutto to za dużo, jak na skalę działalności Orkiestry. Część zarzutów ma sens (np. pompowanie kasy Orkiestry w firmę, gdzie te same osoby zajmują kierownicze stanowiska), ale wydaje mi się, że jest to klasyczne Szwejkowskie "nie wolno, ale można". Prawo, którym są obłożone NGO, z jednej strony pozwala na dość swobodne działania, z drugiej - powoduje, że nieraz właściciel musi się tłumaczyć, dlaczego kupił coś bez przetargu, albo udowadniać, że nie jest wielbłądem. Z mojego punktu widzenia-dopóki sama fundacja ma wyniki, namacalnie można stwierdzić, że coś zmieniła na lepsze - niech pompują w konta swoje i kolegów nawet 5% wpływów, nie mam z tym żadnego problemu, to i tak dalej bardzo niski koszt uzyskania.
Jeśli ktoś myśli, że JO jest tu jakimś niechlubnym wyjątkiem, niech sprawdzi, ilu polskich pożal-się-Boże-celebrytów miało/ma swoją fundację i niech sprawdzi, ile złotówek z takich tworów kiedykolwiek wypłynęło na działalność statutową.