Pozostałe 10% wie gdzie szukać kultury. Wydają na nią pieniądze i raczej nie narzekają na brak wydarzeń. Narzekają za to Ci, którzy uważają, że należy im się wszystko za darmo, pod nos, którym gdy przyjdzie co do czego szkoda 10 zł na bilet.
To nie tak do końca. Wszystkim gustom i oczekiwaniom oferta kulturalna miasta tej wielkości nie jest w stanie sprostać. Ktoś tam zawsze będzie pokrzywdzony, więc z tym nienarzekaniem na brak wydarzeń, to wszystko zależy od tego, w czym gustujesz. I tu dochodzimy do meritum: dopóki mówimy o czyimś prywatnym guście i wydatkach, można uznać że to jego sprawa i jak się nie podoba, to niech sobie do Bydgoszczy choćby jeździ na koncerty czy wystawy, poświęcając czas i pieniądze. Kiedy tego kogoś pieniądze wydaje miasto, aby (w teorii) zapewnić mu rozrywkę, to taki konsument ma prawo oczekiwać, że będzie to jakiś poziom. Może nie jego klimat, ale na poziomie.
Moim zdaniem miasto powinno całkowicie odpuścić duże plenery na rzecz prywatnych inicjatyw. Komercyjne projekty są o wiele lepiej zorganizowane, lepiej trafiają w gusta mas, niż zabawa ratuszowych urzędników-dziadków w organizowanie imprez.
Miasto powinno się raczej skupić na zorganizowaniu dobrego klimatu dla organizatorów, przygotowaniu infrastruktury, promocji, itd.
Miasto i tak z reguły niczego nie robi samo w takich przypadkach, tylko poprzez firmy zewnętrzne. I wydaje mi się, że to jest słuszny kierunek. Chodzi tylko o podział kompetencji - miasto powinno wspierać takie inicjatywy organizacyjnie i finansowo, natomiast absolutnie nie powinno ingerować w sprawy artystyczne, dobór wykonawców na przykład. Fajnie to działa w Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu, Ostródzie, Bielawie, Oświęcimiu, Szczytnie...