Nie bardzo rozumiem skąd w niektórych z Was tyle niechęci do nazwy Śląsk. Przecież historycznie jest to poprawne, a "Podbeskidzie" to sztuczna nazwa, którą zaczęto używać dopiero w latach 70-tych XX wieku. Historyczny Śląsk to nie tylko Górny Śląsk, ale też i Dolny Śląsk. Powiedz Dolnoślązakowi, że Śląsk to tylko Katowice, to usłyszysz... Jest też Śląsk Czeski i Śląsk Cieszyński i nie rozumiem, doprawdy, dlaczego nie mielibyśmy kultywować przepięknej gwary Śląska Cieszyńskiego czy Żywiecczyzny, czy wszystko co śląskie musi być wrzucane do jednego, hanyskiego garnka i odrzucane z pogardą?
Zdaję sobie sprawę, że dla wielu młodych bielszczan gwara tutejszych terenów to abstrakcja, bo nie wywodzą się z rdzennych mieszkańców tej ziemi, ale tu przybyli (a raczej ich rodzice) po II wojnie. Ale uważam, że niedobrze jest skupiać się jedynie na najbliższej, sobie znanej historii, a deptać to co było wcześniej, bo postępując tak stajemy się ubożsi. Słuchając śląskiej gwary (nawet tej górnośląskiej, która dla mnie brzmi pięknie, choć nie tak pięknie jak moja cieszyńska) wiele można się nauczyć, bo w tych prostych pieśniach, wierszach opisujących zwyczajne, codzienne życie jest wiele mądrości naszych pradziadów, mądrości dziś przez nas zapomnianej. Oni w tej swojej codzienności byli o wiele bardziej szczęśliwsi niż my w naszej, nie zapominajmy o tym.
A dla Olka specjalna informacja - moja babcia mieszkała w Międzyrzeczu Dolnym obok Bielska.
I na koniec, w nawiązaniu do tematu, piękny wiersz współczesnego poety ludowego ze Śląska Cieszyńskiego, Jan Chmiela (ale nie tego od Teatru Grodzkiego
Pozdrawiam serdecznie
SZTYRY PORY ROKU
Ledwo nóm wiosna lyniwie sie budzi,
spod śniega kwiotek wyziyro nieśmiało,
a już sie ptoszek swóm muzykóm trudzi.
Bez słów pieśniczke śpiywo nóm wesoło.
Tóż dejmy mu pokuj, jak bydzie wił gniozdko
pod naszym dachym, przistrzeszu, łokapym.
Niech ty stworzónka mnożóm sie beztrosko.
Niech chocioż w ptoszki kraj nasz je bogaty.
A kiedy w lecie słónko wczas rano
szpacyrkym chodzi śród złotej pszyniczki,
ptoszki śpiywajóm chórym swoji piano.
Znajómóm nute tej bez słów pieśniczki.
Pozwólmy ptoszkóm zagnieździć sie w polu.
W rozłogach zogónów i miedzach kudłatych.
Niech sie nóm plóngnóm,nie jyny przi dómu.
Niech chocioż w ptoszki kraj nasz je bogaty.
Kiedy na jesiyń sad sie zarumiyni,
ptok sie do swoji wycieczki rychtuje.
I swoji ptasze, bez słów pozdrowiyni
na pożegnani ludzióm wyśpiywuje.
Niech sie zagnieżdżóm w korónach trześni,
gruszy, moreli, jabłóbni pynkatej.
Niech sie ku niebu wznoszóm ich pieśni.
Niech chocioż w ptoszki kraj nasz je bogaty.
A, kie zaś zima przibóncko sie bioło,
rzyki zakuje w lodu kajdany,
pod pulchnóm płachtóm skryje wszystko wkoło.
Nie bydzie piosnki bez słów kochanej.
Cóż? Bydziym czakać do wiosny ciyrpliwie.
Może tu wróci z powrotym zza mórz?
Zozdrzi przez łokno ptoszek na nas tkliwie
i znómóm melodie zanuci bez słów.
Tak, nigdy gniozdek nie bulejmy ptoszkóm,
w polu, na drzewie, pod strzechóm, łokapym.
Niech se świyrgolóm, furgajóm nad Polskóm!
Niech chocioż w ptoki nasz kraj je bogaty.
Kowale, 25.05.2006.