WiktoriaK napisał(a):olek, gratuluję w takim razie udanych i zdolnych córek
No tak, udane, zdolne, utalentowane... To chyba nie wystarczy, a przynajmniej to nie powod do dumy, bo jakaz to w tym ma zasluga? Chyba dosc mala, plegajaca na tym glownie, zachowalem i przekazalem material genetyczny po moich przodkach, dziadku, pradziadku, ...
No moze cos tam dodalem z genow, ale watpie, chociaz byc moze, z tego wzgledu ze nie pije ani nie pale, geny nie ulegly znieksztalceniu...
Ale oprocz wrodzonego talentu, udania sie, itp. jest jeszcze tzw. ojcowska reka. No bo nad corkami trzeba pracowac. Zachecac do wysilku, przysposabiac do prac domowych, co jest dla nich szkola zycia... Dotrzymywac im zlozonych obietnic, nie skladac obietnic na wyrost, chronic i opiekowac sie, byc pomocnym. Sprawiac, by przestrzegaly regul i zasad, tak by poruszajac sie w ich obrebie czuly sie bezpieczne. Karac za przekroczenia, nagradzac za pozostawanie w wyznaczonych granicach. Nie mowiac o roli matki, ktora glownie charakteryzuje sie czuloscia i wyrozumialoscia.
W sumie, same udane dziecko, a raczej niemowle niedaleko zajdzie. W ubieglym wieku, czy moze jeszcze dwa wieki wstecz, w XIX, zbadano przypadki porzuconych dzieci, ktore same wychowaly sie w lesie, czy to przy pomocy jakichs zwierzat. Wiekszosc z nich, jesli nie wszystkie, byly dzikie, na wpol zwierzece, nie umialy sie porozumiewac i po ludzku zachowywac, nawet po poddaniu ich pozniejszemu intensywnemu wychowaniu. Pozostaly na cale zycie bardzo opoznione.