To nie jest wylewanie dziecka z kąpielą. Kwestia religii w szkołach nie pojawiła się znienacka zaskakując wszystkich dookoła - problem z nauczaniem etyki była już podnoszony w momencie gdy przepisy były tworzone. Teraz chodzi tylko o to aby cokolwiek się ruszyło - tyle że nikomu się nie chce, idą wybory, ważniejsze były mundurki i zero tolerancji. No to jeden pan zapragnął zero tolerancji dla olewania przepisów. Jako rodzic ma prawo decydować czego ma się uczyć jego dziecko - zwłaszcza że ma teoretycznie taki wybór, a dodatkowo obecna administracja chlubi się dbaniem o rodzinę. Dlatego podwójnie w prawie odwołuje się do trzeciej instancji aby mieć jeszcze większą rację. Raczej nie spowoduje wycofania religii ze szkół ani też nie widzę aby o to walczył więc nie ma co sugerować że stanie się tragedia młodzieży i obiorą im ich ukochanych katechetów oraz księży. Nie ma też co się silić na parabole do powojennych Niemców ani twierdzić że pokolenia rodziców wychwalały socjalizm i z tego powodu są przegrani. Uproszczenie oraz dziwna wiara że młodzież podziela twój pogląd. Wystarczy sobie przypomnieć zaskakujące sondaże wśród młodzieży dotyczące wprowadzenia stanu wojennego.
Twierdzenie zaś że mniejszość musi się czegoś uczyć aby współżyć z większością przy braku wzajemności tej zasady to naruszenie konstytucyjnej zasady o równych prawach każdego obywatela. Po za tym czy jest jakieś prawo nakazujące jednostce nawiązywanie stosunków społecznych? Wyszłoby na to że trzeba paru zakonników wytargać z cel i zmusić do życia w społeczeństwie.