przez olek » środa, 14 lis 2007, 16:52
Owszem, zdobylem (pociagiem i autobusikieml) Machu Picchu, dawna twierdze cywilizacji Inkow, gdzie mieszkaly prawdopodobnie "dziewice Slonca", mlode kobiety przeznaczone tez na ofiare, by "usmierzyc gniew bogow", ktory wyrazal sie w roznych zjawiskach, jak trzesienia ziemi, powodzie, susze...
Ktos inny z kolei twierdzil, ze byla to osada przeznaczona na skladowanie lisci coca, boskiej jakoby rosliny, dostepnej tylko dla tamtejszej arystokracji.
W kazdym razie lisci coca, ktore proponuje sie turystom w Peru przy kazdej okazji (herbata z lisci, cukierki z lisci), nie wolno wywozic za granice, chyba ze jeden egzemplarz.
Inkowie mowili jezykiem quechua, ktory jest czesciowo podobny do polskiego, bo "mama" i "tata" znacza to samo co u nas. Ale z kolei, Inkowie nie znali miedzy soba slowa "dziekuje", bo uwazali, ze wszystko co dostaja, to za sprawa "Pacha Mama" (matki ziemi), i komus kto daje drugiemu, ta matka ziemia zawsze odplaci w ekwiwalentny sposob.
Moje spostrzezenie jest takie, ze dzieki hiszpanskim konkwistadorom, ktorzy z krzyzem nawracali pogan (ogromny wysilek!), znaczna czesc ludnosci odetchnela z ulga, bo nie musiala juz skladac ofiar na oltarzu ze swoich dzieci, a uzywanie lisci coca sie zdemokratyzowalo...
Nie mozna oczywiscie pomijac faktu zdziesiatkowania tamtejszej ludnosci przez choroby przyniesione bezwiednie przez Hiszpanow, na ktore to choroby, jak na przyklad zwykly katar, Inkowie nie byli uodpornieni i padali jak muchy... Dowiedzialem sie tez na miejscu, na podstawie badan archeologicznych, ze wbrew powszechnemu mniemaniu, syfilis istnial tam zanim przybyli konkwistadorzy.