Krzysztof napisał(a):Jak sobie radzą zwykli amerykańscy śmiertelnicy z panującym kryzysem finansowym.
U nas jak tu forumowicz słusznie zauważył- wokół panuje kryzys, a w kraju jak w raju. Banki bezpieczne, i ponoć moja kasa też
)). Wiem, że powinienem złożyć Ci wyrazy współczucia. Nie jesteś entuzjastą nowego Prezydenta. Mam nadzieję, że nie wprowadzi Twojego drugiego kraju jeszcze w większe bagno, jak to zrobił Jego biały poprzednik.
Krzysztof. Ogladajac wiadomosci na TVN24, Polsacie i EuroNews czesto sie zastanawialem skad Europejskie media wyciagaja materialy do swoich naciaganych reportazy? Nie chce nikogo wprowadzac w blad ze obecny kryzys jest wydmuchana z palca bajeczka, ale prawdziwej dekoniunktury mozna spodziewac sie dopiero za rzadow Obamy, ale o tym ponizej. Do 4 Listopada zycie przecietnego, a pracujacego amerykanina wygladalo normalnie, bez wiekszych komplikacji finansowych. Kazdy, logicznie myslacy, spodziewal sie malych poswiecen podczas nadchodzacego skoordynowania realiow zycia z rozluznionymi prawami rynku. Nikt (ponoc) przecie nie moze zyc ponad stan w nieskonczonosc na kogos rachunek.
Za obecny kryzys finansowy nie mozna obarczac jedynie GW Busha.
Podczas zakupu mojego pierwszego domu w Stanach 22 lat temu, po wplacie 30% zadatku potrzebowalem zyranta na reszte pozyczki. 10 lat temu podczas zakupu innego domu nadal potrzebowalem na pozyczke 20% zadatku i dlugoletnia historie dobrze platnej pracy. Natomiast po deregulacji zasad finansowych kilka lat temu, pozyczki zaczeto przyznawac wszystkim, nawet tym zarabiajacym ponizej minimalnej mozliwosci splaty dlugu. Bankierzy pod naciskiem demokratow zaczeli udzielac pozyczek nisko zarabiajacym, sadzac ze nic nie maja do stracenia, bo ceny domow rosly z dnia na dzien. Wielu z tych bankierow bylo sponsorami kampani wyborczej Obamy.
Obecne zalamanie finansowe nie urosloby do recesji, jakby rzad amerykanski nie zaczal rozdawac darmowych pieniedzy. Dzisiaj nagle wszystkie firmy wyciagaja rece po niewydrukowane jeszcze przeniadze, histeryzujac ze miliony podatnikow moze utracic prace.
Jesli Obama naprawde bedzie chcial wdrozyc w zycie swoje wyborcze socjalistyczne pomysly, bedzie mozna spodziewac sie naprawde wielkiego globalnego kryzysu. Proponowane przez niego zwiekszenie podatku (ktory juz jest drugi najwiekszy w skali globalnej) dla najbogatszych i utalentowanych przedsiebiorcow bedzie dobiciem gwozdzia do trumny zle stojacej amerykanskiej gospodarki. W pierwszym dniu po wygranej Obamy w miescie mojego zatrudnienia stracilo prace 10% zatrudnionych. Na drugi dzien korporacja planujaca zainwestowac $2mld w nowy interes wycofala sie bezpowrotnie, wystawiajac owa budowlana dzialke na sprzedaz, na trzeci dzien inna firma w srodku dnia (pomimo utopienia juz $200mln) zaprzestala budowe nastepnego miejsca pracy dla potencjalnych 5000 pracownikow. MGM, ktory zakupil dzialke pod $5 mld interes w tym miescie tez wycofal plany az do odwolania. W piatek w moim miejscu pracy zredukowano wyplaty o 5% wszystkim zarabiajacym powyzej $300 tys, a zarabiajacym powyzej $50 tys na rok zamrozono podwyzki na czas nieokreslony. Nigdy do tej pory po wyborach gielda w NY nie zanotowala takiego spadku, a gwarantuje ze jest to tylko potwierdzony historycznie poczatek wielkiego krachu (czyt. prez. Hoover).
Za niepopularna wojne w Iraku i powstaly przy udziale demokratow kryzys obarczono wina cala partie republikanska (prawica). W takiej sytuacji nawet kulawy pies ze srony demokratow (lewica) moglby wygrac wybory . A naprawde nie mam nic przeciwko czarnemu prezydentowi USA, ale z tak bardzo liberalnymi i lewackimi pogladami nie sympatyzowalbym nawet z rodzonym bratem.
Odnosnie Polskiej gospodarki, to nie czul bym sie tak spokojnie jak tytul tego watku sugeruje.
Moj ziomek jezdzi po Polsce instalujac pewne systemy elektroniczne i naocznie jest swiadkiem degradacji gospodarczej o ktorej cicho w Polskich mediach. Miesiac temu wysmialem go ze za bardzo panikuje wyciagajac wszystkie oszczednosci z banku i abym sie nie mylil.
Honest differences of views and honest debate are not disunity. They are the vital process of policy-making among free men.