przez GeN » poniedziałek, 16 lut 2009, 18:09
Ja się nie zgodzę, staszeks. Obecnie na topie jest poszukiwanie źródeł problemów w grach komputerowych, między innymi dlatego że są dla sporej grupy osób elementem rzeczywistości nieznanym lub bardzo słabo poznanym, do którego podchodzi się nieufnie i na którego temat dowolny mit jest do przyjęcia. W swoim czasie za takiego demona sprowadzającego na złą drogę robili The Beatles czy The Rolling Stone, a The Who to już w ogóle jakieś demony. Potem pokolenie nowych tatusiów i mamusiek skończywszy podskakiwanie przy skocznych piosenkach z przerażeniem patrzyło na pociechy "metalowe" czy "punkowe". Bo ogólnie rzecz ujmując do czasu wypłynięcia gier komputerowych na szerokie wody popkultury muzyka robiła za głównego demoralizatora nieskalanych duszyczek - rzecz ciekawa: dokąd były produktem raczej niszowym jakoś nie demoralizowały te komputerowe potwory.
Gry komputerowe to tylko forma rozrywki. Jak książka, muzyka, film. Ze inna w interakcji, o specyficznej poetyce czy konstrukcji - to tylko narzędzie i samo z siebie niczym szkodliwym nie jest. Zwichrowany umysł, pozbawiony więzi, empatii i całego tego bagażu czyniącego z nas pożądanych członków społeczeństwa nie rodzi się z gry czy muzyki, choć kuszą tak łatwe wyobrażenia. Że dla jakiegoś promilowego łebka mogą być wyzwalaczem... Cóż, on i tak był "stracony", jak nie gra to co innego by go skręciło. Może nieudana partia szachów?
Natomiast skoro koniecznie chcemy mieć perspektywę poprzez rzeczy, a nie osoby, to proponuje najpierw pod pręgierz wziąć producentów siekier. O tak, mogę się założyć że od ich ostrzy ginie rocznie więcej ludzi niż od wszystkich gier komputerowych powstałych w historii, a ilu ku zbrodni różnej przywiódł metalicznie kuszący błysk ostrza nawet nie mam odwagi liczyć.